Strony

poniedziałek, 7 września 2015

Rozdział XIII

 

***
- To jak ? Skoro nie masz problemów z głosem to wyzywam cię na pojedynek!- prawie że krzyknęłam wściekła. Wkurza mnie jak wszyscy gratulują tej cukrzycy udanego występu skoro tak na prawdę to śpiewała z playbacku. Ktoś w końcu musi pokazać jej kto tutaj rządzi. I tą osobą byłam, jestem i zawsze będę ja! Jeśli myśli że uda jej się zająć moje miejsce na które sobie mocno zapracowałam to się mocno pomyliła.
Patrzę na przerażoną szatynkę i te jej przyjaciółeczki a na mojej twarzy pojawia się zwycięski uśmiech. Wiem że nie przyjmie wyzwania skoro ma problemy z gardłem, a jeśli tak i zaśpiewa to może jej się pogorszyć. A w tedy moja ,,konkurencja,, już nią nie będzie. Ciekawe jak nauczyciele zareagują na wieść, że ich ukochana uczennica oszukała wszystkich na ostatnim koncercie.
Nagle do pomieszczenia wpadli Natalia i Federico. Włoch spojrzał na mnie spojrzeniem jakbym nie wiadomo co zrobiła. No już bez przesady.
- To co przyjmujesz propozycję pojedynku ? Czy stchórzysz jak zwykle ?- spytałam krzyżując ręce na piersi, a na mojej twarzy widniał kpiarski uśmiech. Szatynka zacisnęła usta w cienką linie. Widocznie ją wkurzyłam. I o to mi właśnie chodziło. Sprowokować ją, a zwycięstwo mam w kieszeni.
- Nie dam ci tej satysfakcji Ludmila więc podejmuję wyzwanie-odpowiedziała w miarę pewnym głosem jednak i tak nic jej to nie da. Ze mną nigdy nie wygra. A może już wygrała ?
- No więc dobrze. Widzimy się za pół godziny w Resto. Ludmila odchodzi- pstryknęłam palcami, machnęłam włosami i skierowałam się w kierunku wyjścia. Przy drzwiach specjalnie zderzyłam się ramieniem z Federico przy okazji posyłając mu obojętne spojrzenie. Nie wiem czemu to zrobiłam ale gdy tylko zobaczyłam go z Natalią coś we mnie pękło.


***
- Vils co wam strzeliło do głowy z tym pojedynkiem ?!- naskoczył na mnie od razu Włoch. Nie wiem o co mu chodzi, przecież to nie moja wina że Ludmila wyzwała mnie na pojedynek. Gdybym odmówiła wyszłabym na tchórza, a do tego byłoby to potwierdzenie moich problemów z gardłem.
- Federico ale to ona naskoczyła na mnie z tym pojedynkiem i playbackiem. Nie mogłam przecież odmówić- powiedziałam na swoją obronę. Brunet westchnął i wyszedł z pomieszczenia, a zaraz za nim wyszła Natalia. Nie rozumiem jego zachowania, od dłuższego czasu zachowuje się bardzo dziwnie, a teraz jeszcze to wyjście jego i Natalii. Może oni są razem ? Nie no na pewno nie, przecież Naty chodzi z Maxim.
- Violetta odbiło ci do reszty ?!- krzyczała Włoszka. Super, teraz ona będzie mi wyrzucać że się zgodziłam.
- Jak dla mnie to Viola dobrze zrobiła. Ktoś w końcu utrze nosa tej tarantuli- poparła mnie ruda.
- Camila a nie zapomniałaś że ona ma problemy z głosem ?- ostatnie słowa wypowiedziała szeptem czarnowłosa.
- Nie nie zapomniałam, ale już lepiej w końcu mówić już może!- oszaleje kiedyś z nimi.
- Yhm czy wy nie zapomniałyście o mnie ? Może też się wypowiem na ten temat ?- spytała krzyżując przy tym ręce na piersi i unosząc przy tym jedną brew do góry, tak zwana przeze mnie mina na Verdasa. Dziewczyny od razu się uspokoiły i spojrzały na mnie.
- Przepraszamy- odpowiedziały chórem na co ja się zaśmiałam.
- Spoko. Słuchajcie, dobrze wiemy że mam problemy z głosem ale to mnie nie powstrzyma. Ktoś w końcu musi uświadomić Ludmile że nie jest najlepsza i w ten sposób niczego nie osiągnie. Po za tym jakbym odmówiła to miałaby dowody na moje problemy z gardłem- wytłumaczyłam przyjaciółką, które przyznały mi rację.

10 minut później...

Razem z dziewczynami siedzimy już w Resto i czekamy na przyjście Ludmily.
- Ej Vils nie stresujesz się ?- spytała mnie ruda popijając swój sok cytrynowo-malinowy.
- A czego ma się niby bać ? Najwyżej nie będzie mogła zaśpiewać i ośmieszy się przed tymi wszystkimi ludźmi- odpowiedziała wzruszając przy tym ramionami Włoszka.
- Fran chyba jej nie pomagasz- odezwała się ruda.
- Od początku mówię wam że to się źle skończy ale wy jak zwykle mnie nie słuchacie- skrzyżowała ręce na piersi i spojrzała na nas oburzonym wzrokiem Włoszka.
- Fran wiesz dobrze że to nie tak. Słuchamy cię ale to była moja decyzja by wziąć udział w tym cholernym pojedynku. Z resztą jak widać nie ma jej tutaj...- i właśnie w tej chwili do baru weszła Ludmila. Oczywiście nie obyło się bez przedstawienia blondynki.
Pewnym krokiem podeszłą do naszego stolika. Zatrzymała się przy nim, skrzyżowała ręce na piersi i uśmiechnęła się kpiarsko. Odsunęłam krzesło i po woli wstałam z niego stając przy tym twarzą w twarz z blondyną. Serio ? Boję się, boję i to bardzo. Ale nie dam tego po sobie poznać, na pewno nie teraz.
- No proszę proszę kogo moje oczy widzą. Już myślałam że stchórzysz- zaśmiała się blondynka i nawinęła pasmo swoich loków na palec.
- Nie chce się kłócić Ludmila. Chodź zaśpiewajmy tą cholerną piosenkę i miejmy to już z głowy- powiedziałam lekko znudzona. Nie mam ochoty na kłótnie i krzyki, muszę oszczędzać głos.
Razem z Ludmilą weszłyśmy na scenę i od razu przy nas zjawił się Luca.
- Witam państwa! Dzisiaj mamy dla was wyjątkową niespodziankę! Te o to dwie piękne dziewczyny zmierzą się dzisiaj w pojedynku na głosy! A to która z nich wygra zależy tylko i wyłącznie od was! Życzę miłej zabawy, zaczynamy!- krzyknął brat Francesci po czym zszedł ze sceny.
Podeszłam bliżej i chwyciłam mikrofon w dłonie, po chwili można było usłyszeć melodię Si es por amor.

  Si es por amor
Doy todo lo que soy
(D-do-do-doy lo que soy)

Si es por amor
todo sera verdadero
(uuuuuuuuu)
Esta es mi vida y no la quiero cambiar
Al fin encontre mi lugar
Pero sueno un amor sincero
Alguien que me pueda amar

Yo me conozco y siempre encuentro la manera
No importa cuando y dónde sea
En mi juego esta claro el reglamento
Cuanto lo siento

Yo tengo un plan siempre
Que te envuelve dulcemente
Yo tengo
Sólo amor para dar

Pero si es por amor
Todo sera verdadero
Si es por amor
Doy todo lo que soy
(ooo)
Mi corazón
Es todo lo que yo tengo
Gane y perdi
Nunca me rendi
Porque soy asi
Uoh uoh
(na na na na na na na, na na na na na na na)
2 Si me enamoro, estaras siempre en mi camino
Bloqueando mi destino
Somos de mundos demasiado diferentes
Es tan evidente


 Udało mi się. Mój głos był wyjątkowo czysty, wszystkie wysokie dźwięki zaśpiewałam idealnie bez żadnego zawahania się.
Publiczność zaczęła nas oklaskiwać.

***
Cholera jasna ona miała nie zaśpiewać! Miała stracić głos, a nie go odzyskać! Jeszcze publiczności się spodobało i dostała więcej głosów!
Ale ja tego tak nie zostawię! Nie pozwolę by taka asteroida jaką jest Castillo przyćmiła mój blask Supernovej.
- To nie sprawiedliwe! Pewnie znowu śpiewała z playbacku!- zaczęłam się wydzierać to na wystraszoną Castillo to na publiczność albo dla odmiany na Lucę.
- Ludmila pogódź się z tym że nie zawsze musisz ty wygrywać i że są lepsi od ciebie- nie wiadomo skąd pojawili się przy nas Verdas, Torres, Calviga, Navarro  i...Federico ?!
- Gdybyś wiedział jaka na prawdę jest twoja dziewczyna Verdas to już dawno byś z nią zerwał- krzyknęłam w stronę Meksykanina.
- Nie umiesz przegrywać, to jedno ale nie pozwalam ci obrażać mojej dziewczyny!- mina szatyna od razu spoważniała. Objął ramieniem Violettę i posłał mi wrogie spojrzenie.
- Wiecie co ? Jesteście żałośni! Kiedyś będziecie mnie przepraszać że mi teraz nie uwierzyliście!- krzyknęłam w stronę ludzi znajdujących się w pomieszczeniu, zatrzymując przy tym spojrzenie na Pasguarelliego po czym wyszłam z baru.
Szłam w stronę miasta oglądając przy tym rzekę płynącą przez Buenos Aires. Kocham to miejsce całym sercem, jednak tęsknię za Włochami. Za Rzymem, ciocią, zabawami z Federico...
Tak bardzo bym chciała cofnąć czas, do momentu gdy pierwszy raz przyjechałam do Italii. Dzieciństwo to zdecydowanie najlepszy okres w życiu człowieka. Zero zmartwień, zero problemów, no może nie licząc zepsutej babki z piasku.
Zatrzymałam się przy barierce i spojrzałam widniejący krajobraz centrum Buenos Aires. Po moich policzkach zaczęły spływać łzy na samo wspomnienie tych czasów...

,, Drobna ciemno włosa dziewczynka siedziała na werandzie wielkiego, domu w kolorze jasnego fioletu. Bujała się na huśtawce a w swoich małych rączkach trzymała notesik a na bladych, chudych nóżkach trzymała swoją ukochaną, czerwoną gitarę w złote gwiazdki. Próbowała wymyślić jakąś melodię, chociażby kilka nut a jaką by jej sprawiło przyjemność. Co chwilę zagarniała swoje ciemne loki za ucho gdyż nie sforne włosy spadały jej na twarz doprowadzając przy tym dziewczynkę do białej gorączki. 
Nagle pod duży, beżowy dom na przeciwko podjechało auto z którego wysiadło małżeństwo. Wysoki, ciemno włosy mężczyzna i drobna, jasno włosa kobieta. Dziewczynka od razu dojrzała też chłopca. Trzymał za rączkę kobietę, która jak mała zdążyła zauważyć musiała być jego mamą. 
Chłopiec był dość wysoki jak na swój wiek. Szatynka od razu poznała że jest on od niej maksymalnie o rok starszy. Po za tym ciemna grzywka postawiona na żel dodawała mu kilka centymetrów więcej. Nieznajomy chłopiec odwrócił się w stronę dziewczynki. Małą zafascynowały czekoladowe, duże oczy bruneta, które tryskały radością. Chłopiec na jej widok uśmiechnął się szeroko i pomachał w jej kierunku rączką na przywitanie.
- W końcu będę miała się z kim bawić- pomyślała dziewczynka...,, 

Szybko starłam łzy spływające po mojej bladej twarzy. Podejrzewam że muszę wyglądać strasznie ale szczerze to mam to w dupie. Tak samo ludzi którzy patrzą na mnie z litością i żalem. Nie potrzebuję niczyjej litości, jestem silną kobietą która potrafi sobie poradzić w każdej sytuacji. Sama. Nie potrzebuję chłopaka czy przyjaciółki na każde moje skinienie palcem. Na ludziach nie można polegać a na sobie tak.
I kogo ja próbuję oszukać ?! Rozpadam się od środka, już nie daję sobie z tym wszystkim rady. Potrzebuję czyjejś pomocy, ale nikt nie chcę mi pomóc.
Wiem, już nie raz Natalia chciała mi pomóc a ja ją olewałam. To wszystko moja wina, zasłużyłam sobie na to co teraz mam. Jestem sama i choćbym nie wiadomo jak chciała to nie zmienię tego.
 Nagle poczułam na swoich biodrach czyjeś dłonie, a do moich nozdrzy dotarł ten nieziemski zapach męskich perfum. Szybko odwróciłam się w stronę chłopaka powodując tym samym kontaktem z nim twarzą w twarz. Włoch delikatnie starł dłonią łzy, które po raz kolejny spłynęły po mojej twarzy po czym przytulił mnie mocno. Tego mi właśnie brakowało, jego, jego obecności. By po prostu był przy mnie. 
- Lusiu wiedz że co by się nie stało to zawsze będę przy tobie- wyszeptał mi prosto do ucha.

*****************************************************************
No witam Was witam ;*
Jak tam minął Wam pierwszy tydzień szkoły ?
Mi wspaniale *,*
No wiem dziwna jestem xD Wszyscy narzekają a ja się cieszę :D
Nie to bym lubiła szkołę, bo jej nienawidzę ale ja po prostu jestem takim typem człowieka co potafi dostrzec plusy we wszystkim.
Ale wracając.
Dzisiaj przychodzę do Was z nowym rozdziałem.
A w nim perspektywa Lu, Violetty i taka jakby retrospekcja.
Mam nadzieję że się podobają te moje wypociny <3
Następna w kolejce jest druga część zamówienia care <3
Do następnego Perełki <3

Kocham, Tini ;*

7 komentarzy:

  1. Odpowiedzi
    1. Jestem ♥
      Przepraszam że dopiero teraz ale 2 liceum masa nauki i brak czasu :(
      Rozdział jak zwykle FANTASTYCZNY! ♥
      Szkoda tylko że Violce znów udało się wygrać :(
      Czemu to Lu nie może choć raz pokazać że jest lepsza :c
      Dobrze że chociaż Fede jest przy niej ♥
      Kocham i czekam na kolejne cudeńko ♥
      care

      Usuń
  2. Cudo miśka
    Ja niestety krotko bo s
    Cos mam z biodrem i mi. Strzelilo i zmykam posmarowac.czy coos
    Przepraszam
    Kocham <3

    OdpowiedzUsuń
  3. Odpowiedzi
    1. CZUDO!!! *.*
      Violka.. jak jej się to udało??!
      Yghh.. Coraz bardziej mnie wkurza ;-;
      Kochana rozdział zajebisty!! ^^
      Szkoła, zależy kiedy. Raz mi się chce raz nie... Najbardziej chcę angielski.
      Bo.. mamy nowego xd (u nas w szkole jest podstawówka i gimba razem xd)
      Jestem napalona xD
      A tak serio... nie.... nie jestem :)
      I wiem, że ten kom nie ma sensu i cześć o szkole zajmuje więcej niż o tym dziele powyżej, ale głowa mnie tak boli, że sama nie wiem co piszę ;))
      Mocno Kocham!!! <333

      Usuń