Strony

niedziela, 18 października 2015

~ 002 Zamówienie ~ 

Tytuł : " Stara miłość nie rdzewieje tylko przysparza wielu kłopotów,,

 Para : Fedemiła
Miejsce akcji : Włochy (Rzym)
Przedział wiekowy : +16
Rodzaj : romans
Uwagi dotyczące bohaterów : Ma się pojawić Diego.
Inne uwagi : Narracja ma być z perspektywy Federico.
Zamawiający : Martyna 

Moje uwagi :będą dwie części


 - Stary kolejna laska ? Weź się w końcu opamiętaj- jak zwykle, niby są moim najlepszymi przyjaciółmi ale to nie znaczy, że mają mi prawić kazania. Nie moja wina, że lubię się zabawić od czasu do czasu.
- Leon proszę cię przestań gadać jak moja matka- zaśmiałem się ale im oczywiście nie było do śmiechu.
- Federico Leon ma rację, odkąd skończyliśmy szkołę stałeś się jeszcze gorszy niż byłeś- odezwał się tym razem Hiszpan.
- Diegoo i ty też przeciwko mnie ? Kiedy to staliście się takimi sztywniakami ?- zawsze w szkole byliśmy odpowiedzialni za każdy wybryk, żart nauczycielom, nie było też żadnej laski w szkole która nie robiłaby do nas maślanych oczu no dobra poza jedną.
  Fede stary masz już 23 lata kiedy zamierzasz się ogarnąć ? Wiemy, że nadal przeżywasz rozstanie ale ile można ubolewać nad rozstaniem z dziewczyną ? Bo na pewno nie przez pięć lat- trafili w mój słaby punkt. Nie na widzę o niej rozmawiać. Była pierwszą dziewczyną, która nie wlepiała we mnie maślanego spojrzenia i nie patrzyła na wygląd czy kasę. Byliśmy wrogami, a po mimo tego udało mi się zdobyć jej serce. Do dzisiaj nie pogodziłem się z tym że w tedy po pijaku przespałem się z Camilą...
- Właśnie ja i Violetta wzięliśmy ślub rok temu, Diego i Fran dwa lata temu a ty ? Federico przestań rozpamiętywać tą dziewczynę i zacznij normalnie żyć- wiem że mają rację ale to wcale nie jest takie proste, bo ja ją nadal kocham.
- Możecie przestać ?! Wiem że jestem beznadziejny ale nie umiem się z tym pogodzić! Ona była jedyną dziewczyną, którą pokochałem i gdybym w tedy tyle nie wypił i nie dał się zaciągnąć tej szmacie Camili do łóżka do nigdy bym jej nie stracił, to wszystko moja wina- chłopaki posłali sobie porozumiewawcze spojrzenie i usiedli obok mnie na łóżku.
- Stary znamy się od dziecka i oboje wiemy że długo by ten związek nie pociągnął. Zbyt mocno się różniliście, a ta akcja z Camilą to była tylko wpadka która tylko to potwierdziła- jeśli zdaje im się że takim gadaniem poprawią mi humor to się mocno pomylili. Spojrzałem ,,tym,, spojrzeniem na Meksykanina dając mu do zrozumienia że ma się zamknąć.
- A może poszedłbyś do tego biura matrymonialnego no wiesz tego w centrum miasta ?- zaproponował Diego.
- No chyba cie już do reszty pojebało- krzyknąłem oburzony w stronę Hiszpana. Dobra ja rozumiem że chcą mi pomóc ale w życiu nie pójdę do jakiegoś zasranego biura matrymonialnego. Jeśli mam się ożenić to tylko z jakąś wspaniałą dziewczyną, a nie laską która na siłę szuka męża tym samym zapisując się właśnie do takiego miejsca. Co to to nie, mam jeszcze resztki swojej godności.
- W sumie to to jest całkiem dobry pomysł- powiedział Leon a ja miałem ochotę go udusić.
- Co wyście brali że macie teraz takie pomysł co ? Nie pójdę do żadnego biura matrymonialnego i koniec tematu, idę się przejść cześć- wyszedłem z mojej luksusowej willi i ruszyłem w kierunku centrum.
Szedłem uliczkami Rzymu przyglądając się uważnie każdemu mijanemu człowiekowi. Zakochani całujący się na ławce, starsza kobieta karmiąca gołębie, wysoki facet w garniturze z teczką rozmawiający przez telefon, kilka dzieci biegających za sobą po parku, bezdomny grający na gitarze by zarobić kilka groszy. Niby różni ich tak wiele, a jednak coś ich łączy, są szczęśliwi. Nawet bezdomny się uśmiecha, czerpie radość z muzyki. Zupełnie jak ja kiedyś, dawno nie grałem. Odkąd pięć lat temu zerwałem z dziewczyną nigdy więcej nie zagrałem żadnej melodii, z mojego gardła nie wypłynęła żadna piosenka. Po prostu rzuciłem rzecz dzięki której mogłem zapomnieć chociaż na chwilę o moim smutku.
- Przepraszam pana czy mógłbym zagrać ?- spytałem z nadzieją bezdomnego, który uśmiechnął się do mnie i wręczył do rąk gitarę. Tak dawno nie miałem w rękach żadnego instrumentu, nie wiem czy jeszcze coś pamiętam. Delikatnie zacząłem szarpać struny gitary dołączając przy tym lekko zachrypnięty głos.

Por tu amor yo renaci eres todo para mi
Hace frio y no te tengo y el cielo se ah vuelto gris
Puedo pasar mil años, soñando que vienes a mi
Por que esta vida no es vida sin ti

Te esperare por que al vivir tu me enseñaste
Te seguire por que mi mundo quiero darte
Hasta que vuelvas te esperare
Y hare lo que sea por volverte a ver...


Usłyszałem brawa i dopiero po zakończeniu piosenki zdałem sobie sprawę z tego ile osób zatrzymało się chociaż na chwilę by posłuchać tego jak śpiewam. Uśmiechnąłem się, oddałem mężczyźnie gitarę po czym odszedłem. W końcu zrozumiałem, że chłopaki mieli rację, muszę wziąć się za siebie, przestać rozpamiętywać dawne dzieje i zacząć żyć na nowo. A to wszystko właśnie dzięki muzyce. Postanowiłem zaryzykować i pójść do tego całego biura matrymonialnego. W końcu co mi szkodzi ?
Stanąłem przed drzwiami owego budynku i przeczytałem tabliczkę przyczepioną do kasztanowych drzwi - ,, Biuro matrymonialne - Natalia Vidal Ponte i Ludmila Ferro,,. Skądś znam to imię...
Nacisnąłem klamkę i niepewnie wszedłem do środka. Musze przyznać, że pomieszczenie było urządzone w moim guście. Ściany były białe, a meble czarne. Do tego kilka kolorowych kwiatów, ozdób i zasłon na oknach które sprawiały że pomieszczenie nie wydawało się surowe i nudne. Podszedłem do biurka przy którym siedziała niewysoka, kruczowłosa dziewczyna. Była ładna nie powiem ale nie w moim guście, bo osobiście wolę blondynki, z resztą na jej palcu dostrzegłem obrączkę.
- Witam w czym mogę pomóc ?- spytała uprzejmym tonem odrywając wzrok od stosu papierów. Jednak jak tylko na mnie spojrzała na jej twarzy pojawiło się coś w rodzaju strachu połaczonego ze złością.
- Czy coś się stało ?- spytałem niepewnym tonem na co ciemnowłosa potrząsnęła głową i ponownie się uśmiechnęła.
- Yyy nie nie wszystko w porządku. Pan chyba wcześniej u nas nie bywał prawda ?- spytała robiąc przy tym taką dziwną minę.
- Nie, nie byłem. Przyjaciele polecili mi to biuro więc postanowiłem przyjść- posłałem dziewczynie uśmiech na co ta zaczęła przeglądać jakieś papiery.
- No dobrze moja przyjaciółka ma teraz chwilę i może pana przyjąć, jej gabinet to pierwsze drzwi po prawej- poszedłem w kierunku gabinetu owej przyjaciółki kobiety. Zatrzymałem się przed czarnymi drzwiami na których widniała tabliczka - Ludmila Ferro. Znowu to imię, jestem pewny że skądś je już znam!
Zapukałem do drzwi a gdy usłyszałem ciche ,,proszę,, nacisnąłem klamkę i wszedłem do środka.
Gdy wszedłem do pomieszczenia nie mogłem uwierzyć w to kogo tam spotkałem. Już wiem skąd znam te imię! To musiała być ona. Dziewczyna, pff kobieta, stała za biurkiem i spoglądała w okno. Miała na sobie białą koszulę, czarną miniówkę i czerwone szpilki, a do tego srebrny gruby łańcuch pod kołnierzykiem koszuli i kilka bransoletek i kolczyki d kompletu. Wszędzie bym rozpoznał te blond loki, jasną cerę, czerwono krwiste usta, mały nosek i te piękne bursztynowe oczy, które zawsze mnie hipnotyzowały. Kobieta przeniosła wzrok na mnie i sądząc po jej minie nie była zachwycona moim widokiem.
- No proszę proszę kogo moje oczy widzą- powiedziała tym swoim melodyjnym głosem, a jej twarz nie wyrażała żadnych emocji. Nie mogę w to uwierzyć, nie mogę uwierzyć że znów ją widzę.
- Wyładniałaś przez te lata...- tylko tyle udało mi się wydukać. Ale to była prawda, bo blondynka na prawdę wyładniała przez te pięć lat odkąd ostatni raz widziałem ją na zakończeniu szkoły.
- Nie spodziewałam się, że spotkam Federico Pasquarelli, gwiazdę szkoły w takim miejscu jakim jest biuro matrymonialne- w jej głosie czuć było sarkazm na kilometr. Ludmila usiadła na fotelu, a ja postanowiłem usiąść na fotelu na przeciwko niej.
- Szczerze ? Nie mam pojęcia po co tu przyszedłem, Leon i Diego mnie zmusili- na moje słowa kobieta zaśmiała się ?- Ale nie tylko ty się mnie tutaj nie spodziewałaś...
- Po naszym zerwaniu nie umiałam się ogarnąć, w końcu jednak pomogła mi Natalia. Kiedy skończyliśmy szkołę postanowiłam otworzyć to biuro. W końcu co nieco znam się na związkach, nawet jeśli sama jestem singielką- jest sama ? Serio jest sama ? Taka piękna kobieta o wspaniałej osobowości jest singielką ? Dzięki ci Boże...
- Rozumiem. Mi też nie było łatwo, spytaj chociażby Leona i Diego. Tak na prawdę dopiero dzisiaj udało mi się jakoś pozbierać- na moje słowa blondynka zdziwiła się po czym delikatnie uśmiechnęła.
- No dobrze, koniec wspominania, w końcu przyszedłeś tutaj by znaleźć żonę a nie rozpamiętywać stare czasy- Ludmila odeszła od biurka i podeszła do szafki. Wyjęła z niej kilka kolorowych teczek i wróciła na swoje wcześniejsze miejsce. Otworzyła pierwszą teczkę i zaczęła ją przeglądać.
- Myślę, że powinieneś umówić się z Laurą. Jest Włoszką, ma 22 lata po za tym jest bardzo ładna- podała mi teczkę z informacjami o niejakiej Laurze Comello. Muszę przyznać nie jest brzydka, wręcz przeciwnie jest bardzo ładna ale tak na prawdę to wolałbym się umówić z Ludmilą...
Dziwi mnie to, że z taką obojętnością mówi mi o innej kobiecie z którą mógłbym się spotkać. Myślałem, że może jeszcze mnie kocha...
- I co myślisz ? Mam do niej dzwonić ?- z moich rozmyśleń wyrwał mnie głos blondynki.
- Przepraszam zamyśliłem się. Tak, tak jak chcesz to dzwoń- uśmiechnąłem się sztucznie.
- Dobrze tutaj masz wszystkie informacje na jej temat, umówię was na jutro o 15 w kawiarni ,,Mudno,, może być ?- przytaknąłem głową posyłając blondynce ponownie sztuczny uśmiech. Wstałem z fotela i zabrałem teczkę Laury.
- Cześć- powiedziałem jeszcze do blondynki za nim wyszedłem z pomieszczenia. Kobieta uśmiechnęła się delikatnie i pomachała mi ręką na pożegnanie. Wyszedłem z biura i spojrzałem na teczkę,którą dostałem od blondynki. Nie mogę uwierzyć że ona już zapomniała o nas i z taką łatwością przed chwilą ze mną rozmawiała. Dla mnie to było cholernie trudne, najchętniej rzuciłbym się na nią by znowu móc posmakować tych jej pięknych czerwonych ust. Może powinienem wziąć z niej przykład i też zapomnieć ? A może powinienem błagać ją o przebaczenie i walczyć by do mnie wróciła ? Nie wiem...

****************************************************
Hola Perełki !
Tak prezentuję się pierwsza część zamówienia Martyny, mam nadzieję że się podoba ;*
Mi szczerze to bardzo się podoba xD
Następny w kolejce jest rozdział, później druga część OSa a później zobaczymy ♥
Nie zanudzam dłużej, do następnego ♥♥♥

Kocham, Tini ;*

7 komentarzy:

  1. Odpowiedzi
    1. BOOSKI ♥♥♥
      Jestem pewna, że chłopaki specjalnie wysłali go do tej agencji XD
      BŁAGAM WALCZ FEDERICO!!!!!!!!!
      Kocham care♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥

      Usuń
  2. Świetne *o*
    Ta ruda małpa musi wszystko psuć -.- Jak nie moją kochaną i wymyśloną Ruggchi to Fedemile -.- No nic tylko ją zabić -.-
    Diego i Lajon najlepsi przyjaciele ;33
    Natka i Lu najlepsze friendski ;3
    Bałwanie ona o tobie nie zapomniała! Walcz o nią! Walcz ! XD
    Czekam na rozdział i kolejną część :)))))

    Kocham<33333
    O.

    OdpowiedzUsuń
  3. O jezu, jezu! Tak wchodzę i pacze : moje zamówienie! ♥ XD Zabieram się za czytanie. :3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ehh, co ja mogę powiedzieć? No genialne jak zawsze! ♥ Jejku oni mają być razem! Niech on o nią walczy no!
      Jejku zazdroszczę ci talentu.Też chce tak pisać! :(
      Czekam na kolejną część. Pisz szybko! ♥

      Usuń
  4. Błagaj!!
    WALCZ!!!
    Tak serio to prędzej bym się spodziewała, że Fede szybko zapomni, a nie Lu.
    Biedna... :c
    Camila, nie będę się wypowiadać na temat tej szmaty!
    Co za wredna jedza!!
    Gdyby nie ona, Fedemilka byłaby happy!!
    Cudowna część!
    Czekam na drugą, rozdział i moje zamówienie! xd

    Kocham <333

    OdpowiedzUsuń