Strony

sobota, 6 lutego 2016

Rozdział XXI


***
- Przepraszam- powiedziałam gdy oderwałam się od Włocha. Nie wiem dlaczego to zrobiłam, po prostu musiałam się do niego przytulić, poczuć jego obecność.
- Nic się nie stało księżniczko. Lu ale to nie jest przecież powód żeby od razu wracać do Rzymu- odpowiedział łamiącym się głosem.
- Federico ja muszę wrócić, muszę się w końcu dowiedzieć co tu się do cholery dzieje. Tylko tata może mi to wytłumaczyć- odrzekłam wkładając do walizki kolejne rzeczy.
- Nie możesz zapytać o to Priscilli? Przecież ona też może ci to wytłumaczyć, a ty nie będziesz musiała wyjeżdżać- spojrzałam mu w oczy.
- Nie mam zamiaru z nią o niczym rozmawiać. Już wystarczająco długo mnie okłamywała. Muszę dowiedzieć się prawdy od mojej prawdziwej matki.
- Lu proszę cię nie wyjeżdżaj, nie teraz- złapał mnie za ręce i spojrzał głęboko w oczy.
- Wybacz ale muszę, chcę dowiedzieć się prawdy- wyrwałam się chłopakowi i zapięłam moje walizki.
- Nie możesz teraz wyjechać, za dwa miesiące jest zakończenie roku, koncert i ja, my.
- Federico nie ma żadnych nas, zrozum to koniec- nie mogę uwierzyć że to powiedziałam.
- Nie, Ludmila nie. To nie jest koniec, nie będzie to koniec do puki ja cię kocham i doskonale wiem że ty mnie też, Lu proszę cię daj mi tą ostatnią szansę, błagam- widziałam łzy w jego oczach. Mi wcale nie było lepiej. Moje serce właśnie łamie się na miliony kawałeczków. Ale nie mogę.
- Nawet jeśli cię kocham to to nic nie zmienia. Federico ja wyjeżdżam do Rzymu, jeszcze dzisiaj. Szczerze? Nawet nie wiem czy kiedykolwiek tu jeszcze wrócę. Związek na odległość kosztował by nas jeszcze więcej cierpienia. Nie możemy być razem, po prostu nie jest nam to najwidoczniej pisane- Federico błagam cię nie słuchaj mnie, błagam nie wierz w to co mówię.
- Dobrze, w takim razie ja pojadę z tobą.
- Nie, nie możesz. Musisz zostać w Buenos Aires, musisz wystąpić na koncercie. Nie pozwolę byś przeze mnie zrezygnował z dotychczasowego życia.
- Ty też Ludmila nie możesz rezygnować z tego wszystkiego co masz tutaj w Argentynie i tak po prostu wyjechać do Europy.
- Fede właśnie tam w Europie jest moja rodzina, chcę w końcu móc być z nią. Chcę poznać moją prawdziwą mamę. Przez te wszystkie lata żyłam w kłamstwie, kobieta na którą mówiłam mamo tak na prawdę nigdy nią nie była. Przez Priscillę stałam się złą osobą, chciałam spełnić jej chore ambicje, żeby w końcu była ze mnie dumna. Teraz wiem, że zmarnowałam na to tylko osiemnaście lat mojego życia, bo ona nawet nie miała do tego prawa by mnie zmieniać. Chcę w końcu być szczęśliwa, chcę dowiedzieć się prawdy, dowiedzieć się kim tak na prawdę jestem.
- Rozumiem, załóżmy że rozumiem, Wiedz tylko, że ja będę tutaj na ciebie czekał- nasze spojrzenia ponownie się skrzyżował.
- Nie. Federico nie. Znajdź sobie kogoś, kogoś kto sprawi że będziesz szczęśliwy. Nie chcę żebyś na mnie czekał, bo nie mogę ci obiecać że wrócę- wypowiadając te słowa czułam ogromny ból w sercu. Jakby ktoś mi je wyjął i podeptał na moich oczach. Włoch delikatnie się uśmiechnął.
- Ja już znalazłem taką osobę, stoi przede mną. Ludmila nie ważne co mi powiesz, ile razy powtórzysz że mam na ciebie nie czekać, ja i tak nigdy o tobie nie zapomnę. W moim sercu na zawsze będzie napisane twoje imię i choćbym nie wiem jak się starał to nic tego nie zmieni. Zbyt mocno cię kocham-  łzy zaczęły mi spływać po twarzy, jego słowa były takie piękne. Spojrzałam na zegarek wiszący na ścianie w moim pokoju.
- Na mnie już czas, za godzinę mam samolot- odrzekłam cicho.
- Powiedziałaś o tym komuś, no wiesz że wyjeżdżasz?
- Violetta wie więc pewnie Leon już też- uśmiechnęłam się blado. Chciałam wziąć swoje walizki, lecz Włoch mnie wyprzedził.
- Chyba nie myślałaś ze pozwolę ci dźwigać te walizki, pomogę ci- nie miałam już ochoty się o to kłócić więc ustąpiłam. Zeszliśmy po schodach do salonu gdzie zastaliśmy moją matkę  Priscillę.
- A ty gdzie się wybierasz?- spytała wściekła.
- Już nie udawaj, wszystko wiem, wiem że nie jesteś moją matką. Więc nie muszę ci mówić gdzie jadę, ale jeśli tak bardzo chcesz wiedzieć to jadę do Rzymu- nie czekając na jej odpowiedź razem z Federico wyszliśmy z willi Castillo. Włoch uparł się, że odwiezie mnie na lotnisko, zgodziłam się.

- Zadzwoń jak dolecisz- powiedział Włoch gdy czekaliśmy na lotnisku.
- Zadzwonię- uśmiechnęłam się lekko.
- Wciąż nie mogę uwierzyć że to się tak kończy. I to z mojej winy.
- Federico to nie przez ciebie- nie chcę żeby robił sobie teraz wyrzuty.
- Właśnie że moja, gdybym wtedy uwierzył tobie, a nie Tomasowi nie skończyło by się to w ten sposób.
- Nawet jakbyś wtedy był przy mnie to by to nic nie zmieniło. I tak chciałabym znaleźć te listy i zamiast nich znalazłabym te pieprzone dokumenty. A wtedy i tak byśmy zerwali a ja bym wyjechała. Fede to nie twoja wina, proszę cię zrób to dla mnie inie obwiniaj się o to- uśmiechnęłam się co Włoch oczywiście odwzajemnił.
- No dobra, postaram się ale tylko dla ciebie.
- Pasażerowie lecący do Rzymu proszeni są o oddanie swoich bagaży i skierowanie się do wejścia- znowu głos tej kobiety. Spojrzałam zaszklonym spojrzeniem na Włocha.
- Muszę iść- odrzekłam smutno. Federico podszedł bliżej, przyciągnął mnie do siebie i nie czekając na moje pozwolenie wbił się w moje usta. Mimo wszystkiego co się stało nie potrafiłam nie odwzajemnić pocałunku. Tak bardzo będzie mi tego brakowało.
- Żegnaj Federico, dziękuję ci za wszystko- powiedziałam gdy oderwaliśmy się od siebie.
- To ja dziękuję tobie że miałem to szczęście i mogłem cię poznać, nie powiem ci żegnaj, powiem do zobaczenia- uśmiechnął się co ja odwzajemniłam. Ostatni raz  znalazłam się w jego objęciach, po czym skierowałam się do wejścia.

Stoję pod drzwiami domu, z którym mam same cudowne wspomnienia. Kocham Rzym, kocham to miejsce. Jestem bardzo zdenerwowana, boję się zapukać, boję się tej rozmowy. Jednak w końcu postanawiam to zrobić, delikatnie zapukałam do drzwi. Po chwili usłyszałam dźwięk otwieranych drzwi.
- Kogo sprowadza o tej porze?- usłyszałam ten jak zawsze wesoły głos cioci Elisabet. Gdy tylko zobaczyła mnie z walizkami ze zdziwienia upuściła trzymany w ręku kubek z kawą.
- Lu? Co ty tutaj robisz?- usłyszałam głos taty.
- Tato musimy porozmawiać, poważnie porozmawiać- odrzekłam poważnym tonem. Ciocia wpuściła mnie do środka. Nie mogłam uwierzyć, że znowu tu jestem, dom odkąd wyjechałam w ogóle się nie zmienił. Usiedliśmy na kanapie w salonie, ciocia przyniosła dzbanek z herbatą i szklanki.
- No więc o czym chcesz rozmawiać?- spytali równocześnie na co wszyscy się zaśmialiśmy. Wyjęłam z kieszeni spodni kartkę, którą znalazłam u mojej mamy w szafce i podałam tacie. Ten jak tylko zorientował się co to jest zdenerwował się.
- Nie mogła tego lepiej ukryć cholera jasna!- krzyknął wstając z kanapy.
- Kochanie, wszyscy wiedzieliśmy że to w końcu wyjdzie na jaw- próbowała go uspokoić ciocia, ale zaraz zaraz kochanie??
- Kochanie?! Przyjechałam tutaj specjalnie by dowiedzieć się prawdy, więc moglibyście mi łaskawie wytłumaczyć o co w tym wszystkim chodzi?
- No dobrze. Lu nie wiem jak mam ci to powiedzieć, ale jaa...ja jestem twoją mamą- nie wiedziałam co powiedzieć. Właśnie się dowiedziałam, że ciocia Elisabet tak na prawdę nie jest moją ciocią tylko matką. Nie mogę w to uwierzyć.
- Ale jak to?- czułam łzy gromadzące mi się pod powiekami.
- Słuchaj Lu to nie jest takie proste. Elisabet jeszcze przed twoimi narodzinami była poważnie chora, potrzebowała jak najszybciej przeszczepu. Jednak ja nie mogłem się poddać operacji, ponieważ nie byłem z rodziny. Ale Priscilla jako jej siostra mogła to zrobić. Jednak wszyscy dobrze znamy Priscillę, nie robi niczego bezinteresownie. Ponieważ sama nie mogła mieć dzieci postawiła nam warunek. Podda się operacji ale w zamian jak Elisabet urodzi dziecko ma je oddać Priscilli. Musieliśmy się zgodzić, inaczej Elisabet by umarła. Nie mieliśmy wyboru. Później razem z Elisabet stwierdziliśmy, że ożenię się z Priscillą żebyś miała kontakt chociaż ze mną. Później jak zabrałem cię do Włoch Priscilla zaczęła mi grozić, że jak nie zerwę z tobą kontaktu i nie przywiozę cię z powrotem do Buenos Aires to pójdzie na policję. Jednak jak tylko Federico cię odnalazł już nie mogłem wytrzymać, musiałem cię znowu zobaczyć- nie mogłam już powstrzymać łez, które spływały po mojej twarzy.
- Federico wiedział o tym wszystkim?- spytałam, jeśli wiedział a mi o tym nie powiedział to nigdy mu tego nie wybaczę.
- Nie. Nikt po za mną, Alejandro i Priscillą o tym nie wiedział- odezwała się kobieta.
- Nie mogę w to uwierzyć. Jak długo zamierzaliście to jeszcze przede mną ukrywać?
- Nie wiedzieliśmy jak ci to wszystko wytłumaczyć, jak sama pewnie zauważyłaś to bardzo skomplikowane. Wiedz, że razem z mamą bardzo cię kochamy- powiedział tata.
- Mogę zatrzymać się u was na jakiś czas?- spytałam niepewnie na co oboje szeroko się uśmiechnęli.
-  Jasne- odpowiedziała mama? Muszę się przyzwyczaić. Wstałam z kanapy i mocno przytuliłam rodziców. W końcu czuję, że mam prawdziwą rodzinę.
- Lu powinnaś iść się przespać w końcu jest już późno, a ty miałaś długą podróż.
- Chyba nie trzeba ci przypominać gdzie jest twój pokój?- spytał z uśmiechem tata na co ja równie szczęśliwa pobiegłam po schodach na górę. Otworzyłam pierwsze drzwi po prawej i weszłam do środka. Nic się nie zmieniło. Duże pudrowo różowe łóżko, białe meble, telewizor i kilka lalek w kącie pokoju, na jasnych ścianach wisiały moje rysunki i duże lustro. Położyłam walizki na łóżku po czym usiadłam na parapecie, na którym było pełno kolorowych i puchatych poduszek. Popatrzyłam przez ogromne okno z którego doskonale było widać dom Państwa Pasquarelli. Może ich kiedyś odwiedzę? Ciekawe czy Federico im powiedział, że byliśmy razem. Ogólnie ciekawi mnie co Federico i ogólnie wszyscy robią teraz tam w Buenos Aires. Dopiero co przyjechałam, a już tak bardzo za nimi tęsknię.
Usłyszałam odgłos mojego telefonu, który mógł świadczyć o tym, że dostałam wiadomość. Wzięłam do ręki telefon, odblokowałam po czym otworzyłam wiadomość.

Od : Fede ♥
Jak tam doleciałaś już? Jak we Włoszech? Zmieniło się coś? Rozmawiałaś z tatą? Odezwij się jak wstaniesz, bo wiem że u Ciebie jest teraz późno więc idź już spać :*
Masz też pozdrowienia od Violi i Leona, bardzo za Tobą tęsknimy <3
 Znalezione obrazy dla zapytania martina stoessel,ruggero pasquarelli,jorge blanco y mercedes lambre

~ Twój Fede :*

Boże jacy oni są cudowni, tak bardzo ich kocham. Nie mogłam sobie wymarzyć lepszych przyjaciół. Ale jak Federico cudownie wyszedł na tym zdjęciu... Nie! Ludmila uspokój się!
Spojrzałam na zegarek, dwudziesta trzecia. Fede ma rację jest późno a ja jestem bardzo zmęczona. Odezwę się do nich jutro rano.
Zabrałam z walizki najpotrzebniejsze rzeczy i poszłam do łazienki wykonać wieczorną rutynę.
Gdy byłam już gotowa zgasiłam światło, położyłam się do łóżka przykrywając się przy tym kołdrą, która tak cudownie pachniała różami. Zamknęłam oczy, a po chwili zasnęłam.

*****************************************************************
No hejka <33
Jak widać udało mi się napisać rozdział przed wyjazdem !! <333
No więc tak o to prezentuję się rozdział, napisany wyłącznie z perspektywy Ludmily.
Dawno nie było rozdziału tylko z jednej perspektywy.
Może nie jest najdłuższy ale nie chciałam przedłużać.
Co o nim myślicie? Spodziewaliście się takiego zwrotu akcji?
Mi szczerze to się podoba, pierwszy raz od jakiegoś czasu podoba mi się to co napisałam xD
Nie przedłużając, do następnego Perełki <33

KOCHAM MOCNO ♥♥♥

~Angelo~

6 komentarzy:

  1. Płakałam płakałam ale rozdział cudo perfect . Szkoda mi Lu wszystko tak nagle na nią spadło . Proszę jakoś zeswataj tą fedemiłke bo nie mogę proszęęęę.
    zuza

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Obiecuję że będą razem, ale jeszcze nie teraz ;*

      ~Angelo~

      Usuń
  2. fantastyczneeee

    kocham ♡♥

    OdpowiedzUsuń
  3. Kiedy będzie rozdział?????? nie mogę się doczekać !!!!!!!!!!

    OdpowiedzUsuń
  4. Blog jest naprawdę super :) bardzo wciągający nie mogę się doczekać już następnej części! Mam nadzieję, że będziesz baaaardzo długo prowadziła tego bloga :D
    Pzdr ♡♡♡♡♡

    OdpowiedzUsuń