Strony

środa, 29 lipca 2015

001 One Shot ~ Fedemila cz. IV (ostatnia)

,,Czasem sława i pieniądze przysłaniają nam oczy i zapominamy o najważniejszych dla nas osobach.,,

Weszłam do kawiarni i zaczęłam błądzić wzrokiem po pomieszczeniu w celu odnalezienia Włocha. Po chwili zauważyłam go, machał do mnie ręką pokazując przy tym miejsce gdzie siedzi. Miał na sobie czarne dżinsy, czerwone conversy i marynarkę o tym samym kolorze oraz białą koszulę. Jego grzywka była jak zwykle ułożona w idealny nieład. Jego duże, czekoladowe przepełnione radością oczy skierowane były w moją stronę, lustrując mnie tym samym od góry do dołu. Szeroki uśmiech pokazujący jego białe niczym perły zęby i niewielkie dołeczki. Na sam jego widok moje serce przyśpieszyło, a mnie zalała fala ciepła. Czy to możliwe że moje uczucia co do niego nigdy nie wygasły ? A może urosły ?
Nie pewnym krokiem podeszłam w stronę stolika przy którym siedział Włoch. Uśmiechnął się jeszcze szerzej na mój widok.
- Cześć, cieszę się że zadzwoniłaś- podszedł i pocałował mnie w policzek na przywitanie po czym odsunął krzesło na które ja usiadłam. Poczułam tak jakby motylki w brzuchu. Zupełnie jak za dawnych czasów...
- Hej- odpowiedziałam lekko speszona.
- Zamówiłem ci kawę, mam nadzieję że twoja ulubiona kawa nie zmieniła się po tylu latach- uśmiechnął się podsuwając mi filiżankę kawy pod nos.
- Nie nie zmieniła się, dziękuję- odwzajemniłam uśmiech i wzięłam łyk gorącego napoju.
Przez dziesięć minut siedzimy w całkowitej ciszy. Żadne z nas nie wiedziało jak zacząć tą rozmowę. Ze stresu i niecierpliwości stukałam moimi czerwonymi paznokciami o stół, a Federico błądził wzrokiem po pomieszczeniu.
- Dobra koniec. Ta rozmowa jest dla nas obojga trudna, ale po to się spotkaliśmy by to wszystko wyjaśnić. Więc lepiej zacznijmy rozmawiać- powiedziałam pewnym głosem przerywając tym samym niezręczną ciszę.
- Masz rację, tylko problem w tym że nie mam pojęcia od czego zacząć- odpowiedział Włoch pocierając przy tym w charakterystyczny dla niego sposób kark. Zawsze tak robił gdy się stresował.
- Najlepiej zacznij od początku- uśmiechnęłam się lekko. Po mimo tego że boje się usłyszeć tego co ma mi do powiedzenia to jednak chcę to wiedzieć.
Federico wziął głęboki wdech i wydech, po czym zaczął opowiadać.
- No więc, wyjechałem bo dostałem propozycje od Y-mixu, ale to wiesz. Wiesz też doskonale że na początku miałem wątpliwości, ale po twoich namawianiach zdecydowałem podpisać kontrakt. Marotti zapewniał mnie że wyjadę do Włoch i w trasę maksymalnie na dwa lata, gdybym wiedział od początku że nie będę mógł utrzymywać z tobą kontaktu przez ponad sześć lat to w życiu bym się na to nie zgodził. Ale po kolei. No więc wyjechałem do Włoch, nagrałem pierwszą płytę i wyjechałem w trasę. Na początku rozmawiałem z tobą codziennie, ale później szczerze to po prostu brakowało mi na to czasu.  Marotti ciągle organizował nowe wywiady, sesje i występy. Czasem miałem wrażenie że specjalnie zajmuje mi tak grafik. Kiedy miałem już wracać Marotti zaczął mi grozić prawnikami. Okazało się że kontrakt który podpisałem miał pewien haczyk. Nie mogłem rzucić kariery w Y-mixie przez kolejne cztery lata, a do tego Marotti zakazał mi kontaktu z kimkolwiek z Buenos Aires. Uznał że utrzymując kontakt z tobą stracę popularność i że powinienem zacząć się umawiać z jakimiś sławnymi dziewczynami. Zgodziłem się na jego warunki, bo nie miałem wyjścia,jednak nigdy nie umówiłem się z inną dziewczyną. Marotti nie mógł mnie zmusić do tego bym zapomniał o tobie i zakochał się w innej. Próbowałem jakoś się do ciebie dodzwonić, ale Marotti sprawdzał moje połączenia w telefonie i wszędzie za mną jeździł.
Mimo tego co się stało to moje uczucia wobec ciebie Lusiu nigdy się nie zmieniły- skończył opowiadać. Przysunął dłoń do mojej i ciągle patrząc mi w oczy splótł nasze palce. Miałam kompletny mętlik w głowie. Z jednej strony to nie do końca była jego wina, ale z drugiej skrzywdził mnie. Czy tego chciał czy nie, ale zrobił to. Szybko cofnęłam rękę i spojrzałam na zegar wiszący na ścianie, 17. Siedzimy tu już na prawdę cztery godziny ? Jeju, przy nim czas tak szybko mi mija.
Wstałam szybko z krzesła.
- Jjaa powinnam już iść, zdzwonimy się- odrzekłam jąkając się i w pośpiechu zakładając moją srebrną dżinsową kurtkę. Federico wstał i pomógł mi w jej założeniu.
- Rozumiem, odwiozę cię- odrzekł z uśmiechem.
- Nie! To znaczy, nie trzeba. Świeże powietrze dobrze mi zrobi- na szczęście udało mi się wybrnąć z tego krzyku...
- Ale Lu nie zrozumieliśmy się chyba. To nie było pytanie, po za tym znasz mnie i wiesz że nie pozwolę ci iść samej zwłaszcza że już się pomału ściemnia-  ooo czy on się o mnie troszczy ? Nie Ferro! Uspokój się!
- To najwyżej wezmę taksówkę- próbowałam się jakoś wykręcić.
- Nie pozwolę byś cisnęła się w jakieś taksówce, kiedy dla mnie to żaden problem cie podwieźć, wręcz przeciwnie- westchnęłam.
- No niech ci będzie- przewróciłam oczami  na co Włoch się uśmiechnął. Wyszliśmy z kawiarni i udaliśmy się na pobliski parking. Podeszliśmy do czarnego auta. Nie wiem jakiej było marki, bo na autach nie znam się ani trochę, ale na pewno był to jakiś mega drogi model czarnego samochodu.
Włoch otworzył mi drzwi, a sam okrążył samochód i zajął miejsce kierowcy. Po chwili włączyliśmy się do ruchu drogowego. Federico prowadził z taką...taką perfekcją. Myślałam że jako wielka gwiazda ma szofera i nigdzie nie rusza się bez ochroniarza, a tu proszę.
- No i jak aż tak źle jedzie się ze mną w jednym aucie ?- spytał śmiejąc się przy tym na co ja odpowiedziałam tym samym.
- Nie nie jest tak źle jak myślałam- zaśmiałam się.
Po dziesięciu minutach, z moimi wskazówkami dojechaliśmy pod mój dom. Federico otworzył mi drzwi i pomógł wyjść z samochodu. Odprowadził mnie pod drzwi mojego domu. Weszliśmy do środka.
- Napijesz się czegoś ?- spytałam.
- Nie dziękuję- odpowiedział uśmiechając się i rozglądając się po pomieszczeniu- ładnie się tutaj urządziłaś.
- Dziękuję- odpowiedziałam rumieniąc się przy tym.
- Mam nadzieję że jeszcze się spotkamy- powiedział Włoch podchodząc bliżej mnie. Poczułam ten wspaniały zapach jego perfum i już nie mogłam się oprzeć. Federico spojrzał mi w oczy po czym wpił się w moje usta. Odwzajemniłam pocałunek, który przepełniony był miłością, pożądaniem a przede wszystkim tęsknotą. Całowaliśmy się tak jak jeszcze nigdy wcześniej. Brutalnie a jednocześnie delikatnie. Fede wziął mnie na ręce nie przerywając pocałunku. Weszliśmy po schodach do sypialni. Włoch położył mnie na łóżku, po czym oparł się na ramionach nad moją twarzą posyłając mi szeroki uśmiech. Wróciliśmy do wcześniejszej czynności. Federico zaczął odpinać moją sukienkę, po chwili leżałam na łóżku już w samej bieliźnie. Chłopak spojrzał na moje nadgarstki. No tak, było na nich pełno blizn. Spojrzałam na Federico zaszklonymi oczami, po chwili poczułam jak samotna łza spływa po moim policzku. Włoch szybko starł ją dłonią i pocałował mnie delikatnie w czoło.
- Spokojnie, wszystko w porządku tylko proszę nie rób tego już nigdy więcej- wyszeptał mi do ucha na co ja potaknęłam delikatnie głową, a Federico ponownie złączył nasze usta w namiętnym pocałunku. Zdjęłam z niego marynarkę po czym zaczęłam odpinać guziki w jego koszuli. Gdy ją zdjęłam coś mnie kusiło by spojrzeć na metkę. Podniosłam wzrok na Federico i uśmiechnęłam się.
- Mówiłem ci że większość moich rzeczy jest z twoich kolekcji księżniczko- uśmiechnął się i cmoknął mój policzek.
Wiadomo co się później wydarzyło...

* następny dzień, rano

Obudziły mnie promienie słońca wpadające przez okno w mojej sypialni. Na samo wspomnienie dzisiejszej nocy na mojej twarzy pojawił się szeroki uśmiech. Obróciłam się na drugą stronę by przytulić się do mojego towarzysza. Jednak gdy to zrobiłam zamiast Federico, przytuliłam tylko poduszkę. Nie mówcie mi tylko że tak po prostu po tym co się między nami wydarzyło sobie poszedł! Nie to nie w jego stylu. Mimo wszystko jestem teraz pewna tego, że potrafię mu wybaczyć. Chcę z nim być bo go kocham. No chyba że teraz bez żadnych wyjaśnień sobie poszedł. Jeśli tak to ma przechlapane i to porządnie. Wstałam z łóżka i ubrałam mój szlafrok w czarno-złotą panterkę, po czym wyszłam z sypialni. Na korytarzu poczułam zapach naleśników. Po schodach zeszłam do pomieszczenia z którego dobiegał ten wspaniały zapach. Znalazłam tam Włocha. Stał przy stole na którym były naleśniki, czekolada, truskawki i kawa w samych bokserkach. Nie no czy on to robi specjalnie ? Żeby tak kusić, nie ładnie. Na palcach podeszłam do chłopaka.
- Czemu mnie nie obudziłeś ? Pomogłabym ci- powiedziałam centralnie do ucha Federico. Na co ten lekko się wystraszył i odwrócił w moją stronę.
- Bo wyglądałaś tak słodko, że nie miałem serca by cie budzić- wyszeptał mi do ucha na co ja zarumieniłam się. Razem usiedliśmy do stołu. Śniadanie minęło nam w bardzo miłej atmosferze. Po skończonym posiłku razem umyliśmy naczynia. Oczywiście nie mogło obyć się bez wygłupów, chlapania się wodą i potłuczeniu kilku talerzy.
- Lusia mam do ciebie pytanie- powiedział Fede i nagle spoważniał.
- Słucham- odpowiedziałam niepewnym tonem.
- Bo wiesz po tym co się między nami stało...czy my ? No wiesz...- denerwował się i pocierał kark.
- Fede, wiesz że mnie bardzo ale to bardzo mocno zraniłeś ? I że najprawdopodobniej już nigdy nie będę mogła ci na tyle zaufać ?- spytałam patrząc prosto w oczy Włocha.
- Tak wiem, ale jesteś dla mnie wszystkim. Jesteś całym moim światem. Zrobię wszystko byś znów mi zaufała. Jeśli chcesz to mogę cie nawet błagać na kolanach*- jak powiedział tak też zrobił. Klęknął przede mną i zaczął błagać, na co ja wybuchnęłam śmiechem.
- Co ty nie wygłupiaj się, wstawaj- Włoch wykonał moje polecenie- nie o to mi chodziło.
- Nie ? W takim razie o co ?- spytał.
- Chcę zaryzykować, bo cię kocham- odpowiedziałam pewnym głosem nie spuszczając wzroku z Włocha. Ten okręcił mnie dookoła siebie i pocałował namiętnie.
- Ja też nie kocham i obiecuję ci Lusiu już nigdy cię nie opuszczę. Będę zawsze przy tobie, nie pozwolę byś znów cierpiała i zawsze będziesz mogła na mnie liczyć Księżniczko.
- Wiem- uśmiechnęłam się i ponownie złączyłam nasze usta w kolejnym, namiętnym pocałunku.

**************************************************
Hej hej!!
Tak o to prezentuję się OSTATNIA część OSa !!!
Pisało mi się go bardzo dobrze i trochę szkoda mi go kończyć :(
No ale mam nadzieję że się Wam podoba :)
A i zapraszam do nowej zakładki gdzie możecie składać zamówienia (no wiem trochę mi nie wyszła -,-)
Dobra nie przynudzam, papapa <3

Kocham, Tini :*

*ten wątek dedykuję care pasquarelli, chciałaś by Fede błagał Lu na kolanach ? Proszę bardzo Kochana :* Twoje życzenie jest dla mnie rozkazem xD

6 komentarzy:

  1. Boski *♡*
    Marotti! Ty cholerniku pierdzielony!
    Rozwalił Fedemile! Normalnie foch forever ! -.-
    Fedemilcia ❤ <3
    Buziaki :*

    OdpowiedzUsuń
  2. CUDNY ♡♥♡♥♡
    I jednak ją błagał XD
    Dziękuję za to :*
    Mimo że cieszę się z Fedemilki to jednak mogła go dłużej przetrzymac :")
    Pierdzielony Marotti -.-
    Chuj walniety -.-'
    Ale Fede też mógłby się też bardziej postarać :/
    No mniejsza XD
    Ważne że jest happy end ♥♡
    Kocham i czekam na rozdział ♥♡♥
    care :*

    OdpowiedzUsuń
  3. Wielka szkoda, że już się skończyło. :c Ten OS był zajefajny. ♥♥

    OdpowiedzUsuń
  4. Odpowiedzi
    1. Wróciłam...
      Dziewczyno czy ty chcesz mnie sprowadzić do innego świata?
      Ja myślałam, że pn sobie po tym poszedł. Taka byłam zła, ale całe szczęście robił tylko naleśniki!
      Przebaczyła mu. Wiedziałam, że mu wybaczy! :D
      Cudowna część!
      Taka, taka... no nie wiem, ale jest świetna!
      Ty to jesteś szybka, ja 3 części jeszcze nie skomentowałam, a tu już ostatnia. :)

      Kocham! <333

      Alexys (dawniej D.Pasquarelli)

      Usuń
  5. Aaaaa!!!!
    Cudo!
    Kocham ❤️❤️❤️

    OdpowiedzUsuń