Strony

poniedziałek, 1 lutego 2016

Rozdział XIX 


***
- Lu nie przejmuj się nim, wszystko będzie dobrze zobaczysz- już od prawie dwóch godzin Violetta próbuje mnie pocieszyć. Jestem jej bardzo wdzięczna za to, że teraz jest przy mnie.
- Nic nie będzie dobrze! Heredia prawie mnie zgwałcił, a na dodatek Fede ze mną zerwał- ponownie się rozpłakałam. Nie mogę w to uwierzyć.
- Ludmi nie przejmuj się tym idiotą, on nie jest ciebie wart i dzisiaj to pokazał swoim zachowaniem. Powinnaś teraz skupić się na sobie, według mnie powinnaś iść na policję- odrywam się od brunetki i patrzę jej w oczy po czym kiwam przecząco głową.
- Nie Vils, nie pójdę na policję. Nie mam do tego siły- wycieram rękawem mojego swetra łzy.
- Lu jak dla mnie to jest zły pomysł. Co jeśli Heredia wymyśli coś gorszego? Co jeśli spróbuję cię znowu zgwałcić?
- Wtedy będę się tym martwić. Violu proszę nie idź na policję za moim plecami, bo ja i tak odmówię składania zeznań. Wystarczy mi już tego wszystkiego- Argentynka westchnęła.
- No jak wolisz, to twoja decyzja i nie będę cię namawiać, zrobić jak zechcesz- uśmiechnęłam się po czym przytuliłam dziewczynę.
- Dziękuję. Za wszystko- Castillo odwzajemnia uśmiech po czym wstaje z mojego łóżka.
- Nie ma za co, od tego ma się siostrę- uśmiecha się do mnie ciepło- ja będę spadać jest już późno, powinnaś się przespać. Do jutra, dobranoc.
- Wzajemnie- również uśmiecham się do dziewczyny, która po chwili zniknęła za drzwiami mojego pokoju. Gaszę małą lampkę przy moim łóżku po czym przykrywam się kołdrą i zamykam oczy.
Jednak nie mogę zasnąć, spod moich powiek zaczynają płynąć łzy.
Nie mogę uwierzyć, że Federico tak na mnie dzisiaj naskoczył, że ze mną zerwał. Jestem pewna, że to zdjęcie, które dostał Włoch wysłał Heredia. Wciąż mam w głowie jego słowa- ,,Wiesz co ci powiem? Nienawidzę cię, brzydzę się tobą, idź się pierdolić ze swoim Heredią! To koniec!,,
Zabolało mnie to. Nigdy nie spodziewałabym się po nim takiego zachowania. Myślałam, że mnie kocha, że jesteśmy przyjaciółmi, że jestem dla niego ważna.
Racja, boli mnie fakt, że Federico ze mną zerwał, ale tak na prawdę to o wiele mocniej boli mnie fakt, że straciłam najlepszego przyjaciela, starszego brata. I to właśnie boli najbardziej, utracenie najważniejszej osoby w życiu, osoby która jako jedyna od początku wierzyła w twoją dobroć, pomagała ci i zawsze była przy tobie.
Nie przejmuję się w sumie niedoszłym gwałtem, chociaż nie zaprzeczę jest mi nie dobrze jak tylko o tym pomyślę, boję się każdego najcichszego dźwięku, boję się być sama w pokoju, brzydzę się swoim ciałem. Ale najmniej mnie to teraz obchodzi, właśnie straciłam najważniejszą osobę w moim życiu.

Obudziły mnie promienie słońca wdzierające się przez nie do końca zasłonięte okno w moim pokoju. Praktycznie w ogóle dzisiaj nie spałam, nie mogłam. Wciąż myślę o nim, o Fede. To tak cholernie boli.
Przeciągnęłam się na łóżku głośno przy tym ziewając po czym wstałam z łóżka i poszłam do mojej garderoby. Postanowiłam się jakoś szczególnie nie stroić, nie mam na to dzisiaj najmniejszej ochoty. Wybrałam zwykłe czarne rurki z wysokim stanem, czarno biały sweterek w paski a do tego moje ukochane czarne koturny. Wzięłam jeszcze bieliznę i inne potrzebne mi rzeczy po czym poszłam do łazienki. Na korytarzu oczywiście MUSIAŁAM spotkać Włocha wychodzącego z pokoju. Wyglądał jakoś dziwnie.
- Fede zaczekaj- zawołałam za chłopakiem jednak ten posłał mi tylko smutne spojrzenie po czym bez słowa zszedł po schodach na dół. Wnioskując po trzaśnięciu drzwiami, wyszedł.
Weszłam do łazienki, zdjęłam moją piżamkę i weszłam do kabiny prysznicowej. Po moim ciele zaczęły spływać ciepłe kropelki wody. Kiedy chciałam wziąć mój płyn do ciała, zorientowałam się że nie wzięłam go z dolnej łazienki. Jednak na półce dostrzegłam płyn Federico. Zrezygnowana skorzystałam z niego. Czułam jego zapach, ramiona w których zawsze znajdywałam schronienie. Właśnie, ZNAJDYWAŁAM. Czas przeszły...
Wyszłam z kabiny po czym wykonałam resztę porannych czynności.
 Gotowa wyszłam z pomieszczenia i zeszłam po schodach na dół gdzie zastałam rozmawiających Violettę i Leona.
- I co rozmawiałeś z nim?- spytała brunetka.
- No mówiłem ci już. Próbowałem z nim pogadać jak wrócił ale tak się najebał,że było to niemożliwe. Nie wiem już co się z nim dzieję, nie poznaje go- odrzekł Verdas czym mnie zdziwił.Jak to się najebał? Federico? Przecież on praktycznie wcale nie pije alkoholu, tylko na jakiś dużych imprezach,ale to też nie tak żeby się upić. Spojrzałam zdziwiona na przyjaciół, którzy chyba dopiero teraz mnie dostrzegli.
- O cześć Lu!- przytuliła mnie Argentynka.
- Leon, czy ja dobrze usłyszałam ? Federico się upił wczoraj?
- Tak to prawda- przyznał mi rację Meksykanin, jednak ja jestem pewna że on coś jeszcze ukrywa. Wie coś, czego nie chce mi powiedzieć. Albo raczej chce, a nie może.
- Nie mogę w to uwierzyć- odparłam. To dlatego dzisiaj rano wydawał się taki dziwny, miał po prostu kaca.
- Lud nie przejmuj się tym, chodźmy już lepiej do Studia, bo się spóźnimy, a Pablo ma dzisiaj ogłosić coś a propo przedstawienia na koniec roku- poinformowała Castillo.
- Nie, pójdę sama. Muszę to wszystko przemyśleć, widzimy się na miejscu- nie dając im możliwości na odpowiedź wyszłam z domu.

***
- Leon musimy za nią iść, ona nie może być teraz sama, potrzebuje wsparcia- odrzekłam.
- Nie Violu, ona racja potrzebuje wsparcia, ale nie naszego. Potrzebuje teraz tego idioty, który zapewne szlaja się teraz po mieście- Meksykanin nagle stał się wściekły. Ja też jestem mega wściekła na mojego kuzyna, ale Leon wcześniej był spokojny. Do puki Feder wczoraj nie wrócił najebany, był spokojny. Coś musiało się stać.
- Leon co się stało ?- spytałam chłopaka siadając obok niego na kanapie, kładąc dłoń na jego ramieniu. Verdas podniósł na mnie wzrok, w jego oczach dostrzegłam że chce mi o czymś powiedzieć, ale nie wie czy może.
- Violetta, bo jest coś o czym nikt nie wie. Nie wiedzą o tym jego rodzice, ty, nie wie o tym nawet Ludmila- spojrzałam na niego lekko przestraszona. O co może mu chodzić? Czyżby Feder coś przed nami ukrywał? Leon jakby czytał mi w myślach, od razu odpowiedział na moje pytania.
- Tak ukrywa coś. Violu Fede był na odwyku...
- Co kurwa? Nie, no teraz sobie ze mnie jaja robisz. Jak to był na odwyku? Kiedy? Dlaczego?
- Kiedy poznaliśmy się w Meksyku, Federico nie był w najlepszym stanie. Właśnie wtedy zaczęło się to wszystko z Ludmilą, wtedy stracili kontakt. On nie mógł tego wytrzymać, więc starał się zapomnieć pijąc. Codziennie upijał się do nieprzytomności, aż w końcu postanowiłem coś z tym zrobić i zabrałem go do lekarza. Był na odwyku przez prawie dwa lata. Na szczęście udało mu się z tego wyjść, jednak kiedy go wczoraj zobaczyłem w takim stanie...- głos szatyna się zachwiał.
- Ludmila o tym nie wie?- spytałam.
- Nie i nie może się dowiedzieć, Fede by mnie zabił. Ledwo zniósł to, że dowiedziała się o jego próbie samobójczej. To jest dla niego bardzo trudne, nie chce o tym z nikim rozmawiać. Ja też miałem nikomu nie mówić, ale już dłużej nie mogłem. Musiałem o tym komuś powiedzieć- widziałam łzy w jego oczach. Postanowiłam mocno go przytulić.
- Spokojnie nic jej nie powiem, ale trzeba będzie jej to w końcu powiedzieć, powinna wiedzieć. W końcu Federico jest nadal dla niej bardzo ważny i martwi ją to czego się dowiedziała o jego wczorajszej zabawie. Po za tym ona też bardzo to przeżywa, pierwszy raz widziałam ją w takim stanie w jakim była wczoraj, musimy jej jakoś pomóc.
- Wiem, postaram jej się to powiedzieć jak najszybciej i jeszcze porozmawiać z Fede. Jednak obawiam się że jego wczorajsza akcja dzisiaj też może się powtórzyć- westchnął- Violu a tak zmieniając na chwilę temat. Czy między nami dalej bez zmian?- spytał z nadzieją w głosie.
- Leon, kocham cię. Ale bardzo mnie skrzywdziłeś, nie potrafię ci już tak zaufać jak kiedyś- czułam jak w oczach pojawiają mi się pierwsze łzy.
- Wiem, ale bardzo tego żałuję. Daj mi tę ostatnią cholerną szansę, bo ja nie potrafię bez ciebie żyć.
- Ja też nie potrafię żyć bez ciebie. Ja już dawno ci to wybaczyłam, ale niestety nie potrafię zapomnieć. Jak chcesz możemy zostać chociaż przez jakiś czas przyjaciółmi co ty na to?- spytałam uśmiechając się niepewnie.
- Cóż lepsze to niż bycie daleko od ciebie. Wiedz jednak że się nie poddam, jeszcze cię odzyskam- odwzajemnił uśmiech po czym mnie przytulił. Schowałam głowę w zgięciu jego szyi. Czemu to wszystko musi być tak cholernie trudne?

***
- Czy są już wszyscy? - spytał Pablo unosząc wzrok spod kartek papieru, które trzymał w rękach.
- Nie ma jeszcze Federico- jego imię ledwo przeszło mi przez gardło.
- No trudno, przekażecie mu informację ?
- Przekażę- odpowiedział Maxi na co dyrektor zabrał głos.
- Jak pewnie wiecie coraz większymi krokami zbliżamy się do zakończenia waszego ostatniego roku w Studio. Nie będę się teraz rozklejał, zrobię to kiedy indziej. Nie przedłużając chciałem was poinformować, że przedstawienie odbędzie się już za trzy miesiące. Będzie wielkim, podkreślam wielkim widowiskiem. Będzie na nim też dużo ważnych  gości, sponsorów, artystów, dziennikarzy i innych. A to wszystko dzięki Y-mixowi który w tym roku sponsoruje nasze przedstawienie. Przechodząc do kwestii piosenek. Na pewno pojawią się : En Gira, Ser mejor, Euforia, Voy por ti, Codigo Amistad, Encender nuestra luz, Salta, Hoy somos mas, Peligrosamente bellas, Luz camara y accion, Yo soy asi, Como quieres, Amor en el airer, On Beat, Supercreativa, Juntos somos mas, Tienes el talento, Solo pienso en ti, Aprendi a decir adios.
Oczywiście pojawi się też jak zwykle nowa piosenka, którą napiszecie razem i zaśpiewacie na koniec. Chciałbym jeszcze dodatkowo dwie nowe piosenki, a dokładnie duety. I bardzo bym chciał żeby tymi duetami były Violetta i Ludmila oraz Violetta i Leon, zgadzacie się?- pokiwałam głową na tak. Ostatnio nawet udało mi się napisać kawałek nowej piosenki, która może się nadać. Spojrzałam na Leona i Violettę.
- Nie ma problemu- odpowiedzieli chórem. No niech mi ktoś powie, że oni do siebie nie pasują.
- No to świetnie! A i jeszcze chciałem wam przekazać, że z powodów rodzinnych Tomas musiał wrócić do Hiszpanii- odetchnęłam z ulgą.Fakt że tego debila nie ma i już nie będzie go w Studio sprawiła, że chociaż na chwilę poczułam się lepiej. Violetta i Leon uśmiechnęli się do mnie, oboje również odetchnęli. 
- To wszystko ?- spytała Natalia, dyrektor przytaknął głową po czym razem z resztą nauczycieli opuścił salę.
- Ale ulga- stwierdził Leon.
- O jeden problem mniej- powiedziała Vils dziwnie patrząc na Meksykanina, czyżby oni coś przede mną ukrywali?
- Violetta mam kawałek piosenki która powinna się nadać, chodź to ci ją pokażę- nie czekając na odpowiedź wzięłam brunetkę za rękę i wyprowadziłam z pomieszczenia. W wejściu natknęłyśmy się na Federico, który raczył łaskawie przyjść do Studia.
- Cześć- Violetta postanowiła być uprzejma i się z nim przywitać, w sumie nie dziwie jej się. W końcu co by się nie stało, czy tego chce czy nie Federico jest jej rodziną. On jednak zupełnie ją zlekceważył, nawet na nas nie spojrzał.
- Zamorduję go kiedyś- syknęła Argentynka na co ja się zaśmiałam.

***
Dziewczyny poszły przećwiczyć piosenkę którą napisała Lu, a ja postanowiłem się przejść na tor. Wiem, po tej ostatniej akcji z Larą raczej nie jest najlepszym pomysłem by tam iść, ale motocross to jedyny sposób bym mógł chociaż na chwilę zapomnieć o tym wszystkim. Gdy wychodziłem dostrzegłem, że Federico właśnie wszedł do Studia. Westchnąłem. Muszę z nim teraz pogadać, obiecałem to Violettcie.
- Federico, czekaj!-zawołałem za Włochem i podszedłem do niego. Ten spojrzał na mnie, przewrócił oczami i ponownie odwrócił się do mnie plecami. Czy on mnie właśnie ignoruje?! O nie, nie, nie ze mną takie numery. Łapię bruneta za ramię i odwracam go.
- Czego chcesz Leon?- spytał wielce oburzony.
- Oj przepraszam bardzo że próbuję ci pomóc! Bo ty jak zwykle nie słuchasz tego co mówią do ciebie inni!- wkurzył mnie. Ja mu próbuję jakoś pomóc a ten idiota ma to w dupie.
- Dobra, ale od razu mówię. Jeśli masz zamiar mi teraz pieprzyć, że powinienem wybaczyć Ludmile to lepiej już idź- czy ten idiota się słyszy?
- Słuchaj ile razy mam ci do cholery powtarzać, ona cię NIE zdradziła, ona została prawie ZGWAŁCONA rozumiesz to czy mam ci to kurwa narysować?!
- Wiesz co ? Mam dość razem z Violettą ciągle mnie obwiniacie i bronicie tej suki, a tak na prawdę to mnie powinniście bronić. W końcu jesteś MOIM przyjacielem.
- Brak słów, po prostu brak mi słów do ciebie! Od jakiegoś czasu zachowujesz się bardzo dziwnie, Federico ja się o ciebie martwię, Ludmila tak samo. Posłuchaj ona została prawie zgwałcona a ty zamiast ją wspierać, być przy niej to tylko na nią wrzeszczysz albo ignorujesz. Ona na prawdę bardzo cię kocha i jest załamana całą tą sytuacją. Jeszcze jak się dowiedziała, że się wczoraj najebałeś.
- Leon, ale nie powiedziałeś jej o odwyku prawda?!- w tym momencie usłyszeliśmy dźwięk otwierania drzwi. Obaj spojrzeliśmy w  tamtym kierunku.
- Jakim odwyku?- spytała cicho, podchodząc bliżej nas. Jestem ciekaw jak on się jej teraz wytłumaczy. Jednak ten tchórz zamiast jej to wyjaśnić najzwyczajniej w świecie po prostu wychodzi.
- Leon, jaki kurwa odwyk?!- spytała wściekła blondynka z łzami w oczach. Żal mi jej, jednak to nie ja powinienem jej o tym powiedzieć.
- Lu przepraszam, ale ja na prawdę nie mogę ci niczego powiedzieć. Zapytaj Federico, może on ci to w końcu wyjaśni- uśmiecham się lekko do dziewczyny, która odwzajemnia gest.
- Rozumiem, jesteście przyjaciółmi, to normalne że go bronisz. Ja po prostu się o niego martwię, mimo tego co mi wczoraj powiedział, że mi nie uwierzył, że ze mną zerwał ja nadal go kocham i tak cholernie się o niego boję- przytuliłem blondynkę. Jestem bardzo wściekły na tego debila, on ją tak okropnie traktuję, a ona nadal tak bardzo mocno go kocha.
- Już lepiej?
- Tak. Dziękuję Leon.
- Nie ma za co, od tego ma się przyjaciół- uśmiechnąłem się szeroko do Argentynki.
- Ja będę się zbierać, jak chcesz to Vilu jest jeszcze przy szafkach. Jak się pośpieszysz to uda ci się ją jeszcze złapać.
- Nie, w sumie to zamierzałem iść na tor, muszę to wszystko sobie na spokojnie przemyśleć- dziewczyna posyła mi zdziwione spojrzenie.
- Serio? Po tym wszystkim idziesz na ten durny tor?
- Muszę pojeździć, po za tym będę miał okazję pogadać z Larą i wytłumaczyć jej, że nie ma na co liczyć jeśli chodzi o związek.
- No dobra, odezwij się później jak poszło. Cześć- Ludmila uśmiechnęła się po czym opuściła salę. Zabrałem swoje rzeczy po czym również wyszedłem z pomieszczenia.

*************************************
No witam, witam <3
Tak o to prezentuje się nowy rozdział, mam nadzieję że się Wam podoba :)
Czy Wy też tak jak ja macie już ferie ? *,*
Dzisiaj nie będę się rozpisywać, bo idę z przyjaciółkami na pizze i muszę
się ogarnąć xD
Zapraszam Was również na mojego tt - @TiNiPoLoNiA_5

KOCHAM WAS BARDZO, BARDZO MOCNO ;*

~ Angelo ~

3 komentarze: