Strony

środa, 20 stycznia 2016

003 One Shot ~ Fedemila + ważna notka na koniec :)

,,Nobody dies a virgin, life fucks us all,,

 

Ona- dziewczyna z tak zwanymi przejściami, trudnościami życiowymi. Kiedy miała zaledwie sześć lat została sierotą. To znaczy miała matkę, ale ona już niekoniecznie uważała ją za córkę. Odkąd pamięta zawsze miała lepszy kontakt z ojcem, z matką nie umiała się dogadać. Gdy jej ojciec umarł, jej matka popadła w depresję, piła co sprawiało że jeszcze bardziej nie zwracała uwagi na blondynkę. Po roku postanowiła oddać ją do domu dziecka. Dziewczynka nie była załamana, wolała spędzić swoje dzieciństwo w jakimś domu dziecka z obcymi ludźmi niż w domu ze swoją matką alkoholiczką. Jednak później zaczęło to ją pomału  przerastać. Zaczęła pić,ćpać,palić i ciąć się. Gdy skończyła osiemnaście lat, opuściła dom dziecka, swój jedyny prawdziwy dom. Nie miała pracy, rodziny, wszystko zostawiła w domu dziecka. Załamana postanowiła pójść na terapię. Ale nie dlatego, że chciała skończyć z cięciem się, nie. Tylko dlatego, że nie miała wyjścia. Nie miała gdzie iść, co ze sobą zrobić, więc stwierdziła, że to będzie najlepsze wyjście. 

On- chłopak, który można by powiedzieć, że ma wszystko. Pieniądze,przyjaciół,rodzinę,urodę, dziewczyny za nim szaleją a w dodatku w przeciwieństwie do blondynki ma kochający się,szczęśliwy dom. Był też w swojej szkole bardzo popularny, zawsze chodził w towarzystwie swoich dwóch najlepszych przyjaciół- Diego i Leona. Każda dziewczyna patrzyła na niego maślanymi oczami, on jednak przez te wszystkie lata nie poczuł do żadnej z nich tego czegoś, co ludzie nazywają miłością. Racja, miał kilka dziewczyn ale żadnej z nich nie traktował na serio. 
W końcu jednak skończył szkołę, oczywiście poszedł też na najlepsze studia w mieście- kim miał być? Lekarzem, dokładniej psychologiem. Rodzice chcieli żeby poszedł w ich ślady. Matka Włocha była prawnikiem, a ojciec sławnym w całej Europie psychologiem. Federico od zawsze kochał muzykę i to nią chciał zająć się na poważnie, jednak jego rodzice nie mogli dopuścić do siebie tej myśli. 

Siedziała na parapecie w swoim ,,pokoju,, i patrzyła przez okno na park należący do szpitala. Widziała kilka pacjentów i lekarzy szpitala spacerujących po parku. Obserwowała każdy ich najmniejszy ruch. To było jedyne w miarę przyjemne zajęcie w tym miejscu.
Ktoś mógłby zapytać - skoro nie jest jej tu dobrze i ma osiemnaście lat to czemu po prostu stąd nie odejdzie? Może to dlatego, że nie ma co ze sobą zrobić? Może pomału zaczyna widzieć swój problem jakim jest ćpanie,picie,palenie i przede wszystkim żyletki? Może chce się w końcu wyleczyć i żyć normalnie? Możliwe...
Lekarze, no cóż. Lekarze jak lekarze. Ubrani w białe kitle zawsze z kamienną twarzą trzymają w rękach stosy papierów. Niektórzy są bezuczuciowi, jakby smutni, natomiast z innymi czasem da się jeszcze porozmawiać, uśmiechną się do ciebie szczerze. Jednak wszystkich łączy jedna wspólna cecha, wszyscy twierdzą że blondynka jest chora. Racja, nie jest normalna, jej zachowanie nie jest takie jak innych osób w jej wieku. Jednak dla niej to nie jest choroba, tylko część jej smutnego, bezsensownego, pustego życia. Nie rozumie stwierdzenia ,,wyleczysz się,, albo ,,kiedyś będziesz zdrowa,,. Przecież ona jest zdrowa, fizycznie. Przecież depresja czy anoreksja to nie jest choroba fizyczna żeby mówić, że się ją ,,wyleczy,,.
Siedzenie na parapecie i wpatrywanie się pustym wzrokiem w przestrzeń w końcu ją znudziły, więc postanowiła sama wyjść na powietrze. Wstała z parapetu i podeszła do niewielkiej szafy, z której wyjęła swoją czarną, skórzaną ramoneskę i czarne koturny z ćwiekami. Z szafki obok łóżka wyjęła paczkę papierosów, którą ukrywała przed pielęgniarkami po czym opuściła pokój.

Chłopak wyszedł z łazienki wykonując wcześniej poranną rutynę. Zszedł po schodach do jadalni gdzie przy stole piła kawę mama Włocha a tato najprawdopodobniej wyszedł już do pracy. Ojciec Federico jest sławnym w całej Europie psychologiem, ma swój własny szpital psychiatryczny gdzie pomaga ludziom pozbyć się ich ,,problemów,,. Kiedyś Włoch ma odziedziczyć biznes ojca.
- Cześć mamo- przywitał kobietę całusem w policzek i szerokim uśmiechem.
- O witaj synku, a ty nie powinieneś iść do ojca do szpitala?- no tak, ojciec chciał żeby przyszedł do niego bo ma do niego ważną sprawę.
- Zupełnie zapomniałem, dzięki że mi przypomniałaś. Ja lecę cześć-rodzicielka uśmiechnęła się do syna. Wiedziała, że nie jest zadowolony z wyboru studiów, ale chciała żeby jej syn miał pewną,szczęśliwą przyszłość a praca lekarza na pewno mu to da. Doskonale wie o tym, że pasją chłopaka od zawsze była muzyka i że ma ogromny talent, ale talent to nie wszystko, nie ma pewności że to mu zagwarantuje pieniądze.

- Wytłumacz mi jeszcze raz, co ja miałbym niby zrobić?-spytał Włoch patrząc na ojca siedzącego za swoim biurkiem. Mężczyzna wstał ze skórzanego, czarnego fotela i podszedł do chłopaka.
- Miałbyś jej pomóc, no wiesz wyjść z depresji i anoreksji. Sprawić by rzuciła nałogi i przestała się ciąć, a co najważniejsze by uwierzyła, że ma jeszcze szansę na wyleczenie się. Po prostu musiałbyś zdobyć jej zaufanie.
- Nie wiem czy to dobry pomysł. Nie znam się jeszcze zbytnio na tym wszystkim, po za tym jeśli dobrze rozumiem miałbym tylko zdobyć jej zaufanie i pomóc, a co później? Tak po prostu odejść?- niezbyt podobał mu się pomysł mężczyzny.
- Nad tym już ja pomyślę. Pomyśl to będzie dla ciebie okazja na podszkolenie się jako psycholog, po za tym jeśli chcesz to dodatkowo ci zapłacę.
- Nie chcę twoich pieniędzy, już i tak z mamą dajecie mi dużo. Zgadzam się.

Chłopak wyszedł z gabinetu swojego ojca. Nie był pewny co do tego czy dobrze postąpił zgadzając się na propozycję ojca. Poszedł przejść się do szpitalnego parku. Po drodze mijał pacjentów szpitalu i jego pracowników. Sam nie wiedział dlaczego poszedł na tyły budynku. Dostrzegł tam drobną blondynkę ubraną w czarne rurki z dziurami,czarne koturny z ćwiekami,biały sweter w czarne paski i skórzaną ramoneskę. W chudej, bladej dłoni trzymała zapalonego papierosa. Dziewczyna spojrzała na niego swoimi dużymi, piwnymi oczami podkreślonymi czarną kreską. Wzięła do ust papierosa, zaciągnęła się po czym z jej czerwonych ust wydobyła się chmura szarego dymu.
- Z tego co wiem to tutaj nie wolno palić- dziewczyna zmierzyła Włocha wzrokiem od czarnych conversów, aż po koniec długiej grzywki postawionej na żel. Miał na sobie jeszcze dżinsy, szarą koszulę i czarną kamizelkę. Jego duże czekoladowe oczy sprawiły że przez moment dziewczynę zalała fala ciepła. Uśmiechnęła się kpiarsko po czym rzuciła papierosa na ziemię i zdeptała resztki ognia butem.
-A co ty jakiś nowy?- spytała ponownie mierząc chłopaka wzrokiem, nie wyglądał na lekarza.
- Nie nie jestem nowym, a ty ? Jesteś pielęgniarką?- spytał na co blondynka prychnęła śmiechem.
- Ja nie jestem żadną pielęgniarką, jestem pacjentką- zaśmiała się na co chłopaka oczy zrobiły się pięć razy większe. Nie wpadło by mu to nawet do głowy że owa piękna blondynka może być pacjentką szpitala psychiatrycznego.
- Więc skoro jesteś pacjentką to chyba nie powinnaś palić prawda?
- A co cie to obchodzi? To moje życie, a ciebie nawet nie znam więc jakim prawem mówisz mi co powinnam robić, a czego nie?- tak na prawdę nie była zdenerwowana, nie przeszkadzała jej uwaga Włocha. To przez zażyte rano narkotyki, nie panuje nad emocjami i jest wybuchowa.
- Spokojnie, nie denerwuj się już tak. Racja nie znamy się, ale ja z chęcią cie poznam- uśmiechnął się pokazując tym samym rzędy białych zębów i niewielkie dołeczki.
- Ale ja nie chcę poznawać ciebie- chciała jak najszybciej odejść od chłopaka i wrócić do swojego pokoju, jednak chłopak złapał ją za rękę przez co blondynka odwróciła się powodując tym samym skrzyżowanie się ich oczu.
- Masz rozszerzone źrenice, brałaś coś?- spytał z wyczuwalną troską w głosie. Ludmile to zdziwiło, nawet nie zna tego chłopaka a on się o nią martwi, jako jedyny.
- Nie twoja sprawa- ponownie chciała się wyrwać ale Federico zacisnął mocniej uścisk.
- Czy możesz mnie łaskawie puścić ?!- krzyknęła na chłopaka, który w końcu postanowił poluźnić uścisk.
- Ale powiedz mi chociaż jak masz na imię żebym wiedział kogo mam szukać.
- Ludmila.
- Czyli to ty...- powiedział do siebie na jego szczęście nie usłyszała tego tylko po prostu bez słowa odeszła.

Wstała jak zwykle wcześnie. Odkąd trafiła do domu dziecka nie umiała długo spać. Całe noce przepłakiwała a później stwierdzała, że nie opłaca jej się już dalej spać więc wstała jak tylko słońce pojawiało się na niebie. Dzisiaj też tak było.
Wykonała wszystkie poranne czynności po czym usiadł na łóżku i wzięła do ręki gitarę stojącą obok szafki nocnej. Zaczęła szarpać delikatnie struny instrumenty dołączając do melodii swój lekko zachrypnięty głos.
Po chwili usłyszała ciche pukanie do drzwi. Zdziwiło ją tą. Zawsze pielęgniarki i lekarze wchodzą bez pukania, mają w dupie prywatność pacjentów i to że oni też mają swoją prywatność. Odłożyła instrument na miejsce, powiedziała ciche ,,proszę,, i wpatrywała się ciekawym spojrzeniem w drzwi,które po chwili się otworzyły a do pomieszczenia wszedł poznany wczoraj chłopak o czekoladowym spojrzeniu.
- Co ty tutaj robisz?- spytała zdziwiona, nie przypuszczała że jeszcze kiedykolwiek go spotka.
- Mówiłem że cię znajdę- puścił jej oczko po czym usiadł na łóżku obok blondynki.
- Dlaczego zapukałeś za nim wszedłeś?
- Jak to dlaczego?- spytał śmiejąc się delikatnie i wpatrując się w dziewczynę zdziwionym spojrzeniem.
- Wiesz tutaj nikogo nie obchodzi czyjaś prywatność- powiedziała obojętnym tonem, przyzwyczaiła się już do tego.
- Grasz?- spytał patrząc na instrument, chciał zmienić temat, poznać ją bliżej. Po za tym kochał muzykę, a gitara jest jego ulubionym instrumentem.
- Tak gram. Muzyka i śpiew to jedyne rzeczy, które sprawiają że chce mi się jeszcze żyć.
- Znam to uczucie- odpowiedział przejeżdżając dłonią po strunach instrumentu.
- Też jesteś z domu dziecka?
- Nie ale momentami czuję się tak jakbym był. Moi rodzice mnie nie rozumieją, z ojcem ciągle się kłócę, z matką z resztą wcale nie jest lepiej.
- Ty chociaż masz rodziców- odrzekła smutnym głosem. Chłopakowi było żal blondynki ale nie mógł dać tego po sobie poznać. Żeby zejść z tematu zaczął grać na trzymanym w rękach instrumencie dołączając do tego swój melodyjny głos. Ludmila była pod wielkim wrażeniem talentu Włocha.
Blondynka doskonale znała piosenkę graną przez chłopaka, który po chwili uśmiechnął się do niej zachęcająco dając jej do zrozumienia by dołączyła. Na początku wstydziła się śpiewać przy nim, ale gdy tylko zobaczyła cudowny uśmiech i te duże tryskające radością czekoladowe oczy chłopaka, od razu poczuła się pewniej, dołączyła do chłopaka.
- Masz cudowny głos- stwierdził po zakończeniu ostatniego wersu piosenki wywołując u blondynki dwie czerwone plamy nazywane przez wszystkich rumieńcami.
- Dzięki.
- Tak w ogóle to ta gitara ma cudowne brzmienie, takie stare. Uwielbiam takie gitary, wiadomo wtedy że wiąże się z nią jakaś historia- ponownie szarpnął struny instrumentu. Momentalnie oczy dziewczyny zaszkliły się na słowa Federico, co oczywiście nie uszło jego uwadze.
- Wiem, należała do mojego taty, dał mi ją przed śmiercią- kilka pojedynczych łez spłynęło po policzkach dziewczyny rozmazując przy tym lekko mocny makijaż. Włoch bez słowa po prostu przytulił blondynkę.
- Przepraszam nie wiedziałem.
- Nic się nie stało- uśmiechnęła się blado, ocierając rękawami swetra mokre policzki. Pierwszy raz od dłuższego czasu, od tych kilkunastu lat uśmiechnęła się szczerze. Nie wiedziała co się z nią dzieję, ale musiała przyznać- podobało jej się to.
- Tak w ogóle to ty znasz moje imię, a ja nie wiem jak mam do ciebie mówić- chłopak poczuł się dziwnie, jak mógł zapomnieć o takiej rzeczy?
- Federico- uśmiechnął się.

Od ich ostatniego spotkania minął już miesiąc. Chłopak codziennie odwiedzał blondynkę, która z każdym kolejnym dniem coraz bardziej mu ufała. Zrodziła się po między nimi pewnego rodzaju więź albo może raczej uczucie?
Federico zdawał sobie sprawę z tego, że źle robi okłamując dziewczynę. Tak na prawdę kontakty z rodzicami ma wręcz idealne, rzadko się kłócą. Podał jej nawet fałszywe nazwisko, by nie domyśliła się że jest synem psychologa, do którego należy ten zakład. Musiał ją okłamywać chociaż bardzo tego nie chciał. Wiedział, że za jakiś czas będzie musiał zostawić Ludmilę, z którą od dłuższego czasu jest coraz lepiej. Rzadziej coś bierze, pali czy ćpa. Tak samo z cięciem się. Lekarze są pod wrażeniem nagłej zmiany dziewczyny.
Leżeli na łóżku w pokoju Ludmily. Włoch wpatrywał się w blondynkę,która myślami była zupełnie gdzie indziej. Wpatrywała się pustym wzrokiem w sufit. 
- Lu?- dziewczyna wybudziła się z transu i spojrzała w radosne oczy chłopaka na co na jej twarzy pojawił się uśmiech.
- Tak?- spytała.
- Dlaczego ty tu w ogóle jesteś? No wiesz w szpitalu...- doskonale znał odpowiedź na to pytanie ale chciał zobaczyć jak mocno dziewczyna mu ufa i czy powie mu coś więcej o sobie.
- Ćpam, palę i nie ukrywam. Lubię czasem wypić więcej niż powinnam. Po za tym jest jeszcze jeden powód- Ludmila w pełni ufała chłopakowi. Odwinęła rękawy długiego, czarnego swetra. Oczom Federico ukazały się zawsze zasłonięte nadgarstki dziewczyny. Nie mógł w to uwierzyć. Nadgarstki dziewczyny były całe pokryte bliznami, niektóre były już zagojone, niektóre jeszcze czerwone bądź pokryte strupami. Nie spodziewał się takiego widoku, wiedział że blondynka ma problemy z cięciem się ale nie spodziewał się aż takich ran, blizn. Zrobiło mu się żal Ludmily. Przytulił dziewczynę, ich spojrzenia przez dłuższą chwilę się skrzyżowały. W końcu stało się, chłopak nie mógł się już dużej powstrzymać i wpił się w czerwone, pełne, lekko popękane usta blondynki. Zaskoczona po chwili odwzajemniła każdy kolejny pocałunek z coraz większą pasją. Ręce Włocha błądziły bez celu pod swetrem dziewczyny zahaczając momentami o zapięcie koronkowego stanika. Ludmila popchnęła delikatnie chłopaka na łóżko tak aby leżał po czym usiadła na nim okrakiem, wciąż nie przerywając oddawania pocałunków. Federico ściągnął sweterek blondynki i rzucił go gdzieś na ziemię. Dziewczyna rozpięła guziki koszuli chłopaka i wdzierając ręce pod materiał badała dłońmi mięśnie Federico. Po chwili koszula bruneta również ląduje na ziemi.
- Jesteś pewna?- spytał przerywając długi pocałunek wpatrując się w piwne oczy blondynki przejeżdżając dłonią po bladym policzku.
- Bardzo- odpowiedziała na co Włoch ponownie złączył ich usta w namiętnym pocałunku. Wiedział, że to co robi jest złe, że na pewno zrani tym później dziewczynę ale nie umiał, nie chciał przestać. Chciał to zrobić.

- No muszę przyznać Fede że nie spodziewałem się, że aż tak uda ci się pomóc Ludmile- powiedział ojciec chłopaka przeglądając badania blondynki. Włoch cieszył się, że stan dziewczyny, którą kocha się polepszył. Tak dokładnie, zakochał się w Ludmile. Jednak ta cała sytuacje ciągle nie dawała mu spokoju.
- Teraz już możesz spokojnie uważać się za wspaniałego przyszłego psychologa, doskonale ci z nią poszło. Możesz być z siebie dumny, Ludmila ma wyjść jutro ze szpitala sama tego sobie zażyczyła- nagle Włoch usłyszał otwieranie drzwi, odwrócił się. Serce momentalnie mu się zatrzymało.
- Fede co ty tutaj robisz?- spytała blondynka wchodząc do pomieszczenia.
- Jak to co? Ludmilo, Federico jest moim synem- uśmiechnął się szeroko mężczyzna. Oczy blondynki momentalnie się zaszkliły a po chwili po jej twarzy zaczęły spływać łzy.
- To prawda?!- krzyknęła w kierunku bruneta, który tylko przytaknął głową. Nie wiedział co ma jej odpowiedzieć, nie umiał się wysłowić.
- Jak mogłeś? Jak mogłeś mnie tak okłamać?!
- Lu proszę cię- podszedł bliżej z zamiarem przytulenia do siebie dziewczyny, jednak ta od razu się wyrwała.
- Puść mnie! Wykorzystałeś mnie! Chciałeś zdobyć moje zaufanie a później w sobie rozkochać i zaliczyć, tak?! Brawo udało ci się! Moje gratulację- krzyczała płacząc przy tym. Ojciec Federico jak tylko usłyszał że jego syn przespał się z jego pacjentką oczy zrobiły mu się dziesięć razy większe.
- Synu przecież miałeś jej pomóc a nie współżyć!- krzyknął w stronę syna.
- No widzi pan jednak Federico wolał zrobić inaczej! Nienawidzę cię! Słyszysz?! Nienawidzę!- krzyknęła po czym z płaczem wybiegła z gabinetu. Jak najszybciej wbiegła na najwyższe piętro szpitala i otworzyła okno. Usiadła na parapecie.

Przerażony tym że jego ukochana może się zabić pobiegł jak najszybciej za nią. Wbiegł na ostatnie, dwunaste piętro budynku. Zaczął rozglądać się po pomieszczeniu w końcu w jednym oknie dostrzegł blondynkę.
- Nie podchodź bo skoczę- powiedziała wciąż zapłakanym tonem. Nie mogła uwierzyć w to, że Federico tak ją okłamał. Wykorzystał ją, a najgorsze jest to że ona go kocha.
- Lud proszę cię nie rób tego!- czuł jak pod powiekami zbierały mu się łzy, łzy bezsilności.
- Wykorzystałeś mnie! Powiedziałeś, że nie dogadujesz się ze swoimi rodzicami! Podałeś mi fałszywe nazwisko żebym nie domyśliła się że jesteś synem właściciela szpitala! A wiesz co jest najgorsze ?! Ja cię kocham i nie potrafię przestać!- krzyczała ciągle wpatrując się w drogę znajdującą się pod szpitalem, miejsce gdzie chciała skoczyć. Skończyć swoje bezsensowne życie.
- Ludmiś nie chciałem tego, nawet nie wiesz jak żałuję że się na to wszystko zgodziłem. Ale ja cię kocham. Nie przespałem się z tobą tylko dlatego, żeby cię wykorzystać. Zrobiłem to bo cie kocham. Lu jesteś dla mnie bardzo ważna, chcę ci pomóc. Chcę móc być przy tobie kiedy będziesz tego potrzebowała, móc cię wspierać, ocierać każdą twoją łzę. Lu proszę cię nie rób tego. Błagam księżniczko nie rób tego- kilka pojedynczych łez spłynęło po twarzy chłopaka.
- Na prawdę mnie kochasz?- spytała, a łzy na chwilę przestały spływać z jej oczu. Odwróciła głowę w stronę chłopaka, który podszedł bliżej. Delikatnie wziął dziewczynę na ręce.
- Kocham cię całym sercem, jesteś dla mnie najważniejsza- odpowiedział zgodnie z prawdą. Nie mogła uwierzyć, pierwszy raz ktoś powiedział do niej te słowa. Pierwszy raz komuś na niej zależało,była dla kogoś ważna.
Włoch delikatnie zbliżył się do blondynki po czym złączył ich usta w namiętnym pocałunku.
- Ja też cię kocham Fede- powiedziała prosto do ust chłopaka, który uśmiechnął się do niej szeroko i ponownie złączył ich usta.

*******************************************************
No hejka naklejka ;*
Dzisiaj przychodzę do Was z takim o to OSem.
Mam nadzieję, że się podoba. Ja jestem z niego zadowolona :)
Ale nie o tym chciałam tutaj napisać.
Chciałam tego posta dodać już dawno, niestety mój komputer
postanowił się popsuć :')
A ja nienawidzę pisać OSów i jakichkolwiek innych postów na telefonie.
No więc dokładnie pięć dni temu minął rok od założenia mojego pierwszego bloga
o bohaterach Violetty. Dokładnie rok temu postanowiłam zacząć publikować
moje pomysły na Bloggerze.
Jestem bardzo szczęśliwa, że postanowiłam założyć bloga.
Dzięki niemu poznałam Was, dzięki temu poprawiłam swój styl pisania, pierwszy
raz dostałam piątkę z wypracowania.
Bardzo Wam za wszystko dziękuję, nie jestem w stanie opisać mojego szczęścia, że
przez cały rok byliście ze mną <33

BARDZO WAS WSZYSTKICH KOCHAM <33333

~Angelo~



9 komentarzy:

  1. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  2. Cudo!!!
    Kocham baardzo 💕💕💕

    OdpowiedzUsuń
  3. Wracam do komentowania!
    Na początku chciałabym przeprosić za moją nieobecność, ale ostatnio mam masę nauki i ciągle sprawdziany, no i oczywiście poprawki, bo zaraz koniec semestru. PRZEPRASZAM SKARBIE! :*
    Cudowny One Shot!
    Fede taki opiekuńczy i kochany ♥
    To głupie, że rodzice nie chcą mu dać wyboru, bo każdy na to zasługuje
    Ludka, biedna moja...
    Kurde, ojciec jej umarł, matka oddała do domu dziecka, masakra jakaś
    A potem dziwne, że ćpa, pali albo pije i się tnie
    Dobrze, że tak się skończyło, chociaż nie spodziewałam się takiego obrotu sprawy...
    No żeby w szpitalu... psychiatrycznym?
    Poszli na hardcore xd
    Wow, to już rok?
    Jak ten czas szybko leci, niemal niezauważalnie.
    Heh, czyli nie tylko ja widzę różnicę jak spojrzę na pracę z teraz, a pół roku temu xd
    I ta mina "Co to jest?! Ja tak pisałam?!" XD
    No i życzę powodzonka i jeszcze wieelu, naprawdę wielu lat na bloggerze

    Kocham ♡♥♡

    OdpowiedzUsuń
  4. one shot świetny super na niektórych momentach chciało mi się płakać ,szkoda słów . skoro masz zepsuty komputer wiesz kiedy dodasz rozdział . sorry za beszczelne pytania
    zuza

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Komputer już działa, jeśli chodzi o nowy rozdział to nie zależy to ode mnie :)

      Usuń
  5. One shot super.Gratuluje 1ku na blogu .Życze ci weny żebyś miała z tego radoche jak piszesz .Nie moge doczekać sie rozdziału.
    Zuza

    OdpowiedzUsuń
  6. One shot super.Gratuluje 1ku na blogu .Życze ci weny żebyś miała z tego radoche jak piszesz .Nie moge doczekać sie rozdziału.
    Zuza

    OdpowiedzUsuń
  7. Jejku *_*
    Śliczny <333
    Nie mogę się bardziej rozpisać, bo uczę się na jutrzejszy sprawdzian z matmy ;_;
    Czekam na następny :))

    ILY ♥

    OdpowiedzUsuń