Rozdział XII
***
- Fede jaa wybacz ale nie mogę...- wyszeptałam bardziej do siebie. Jednak Włoch usłyszał moje słowa, bo od razu wyraz jego twarzy stał się poważniejszy i smutniejszy.
Odsunął się ode mnie i usiadł na łóżku obok mnie. Podniosłam się do pozycji siedzącej. Fede spojrzał mi w oczy.
- Przepraszam nie wiedziałem, że ty nie czujesz do mnie czegoś więcej niż przyjaźń, nie potrzebnie się wygłupiłem. Może lepiej ja już pójdę- podniósł się z łóżka i już chciał wychodzić,ale na szczęście w ostatnim momencie złapałam go za rękę. Włoch popatrzył się na mnie i usiadł z powrotem.
- Fede nie, nie o to mi chodzi. Wcale się nie wygłupiłeś, wręcz przeciwnie. Kocham cię i to bardzo,ale nie możemy być razem. No bo co jak kiedyś się pokłócimy ? Nie chcę stracić naszej przyjaźni i ciebie, a związek sprawi że prędzej czy później tak się stanie. Przykro mi jeśli cię skrzywdziłam, ale ja po prostu się boję. Boję się ciebie stracić. Jesteś dla mnie najważniejszą osobą na świecie i nie chcę zepsuć tego co jest między nami. Wiem że będzie nam obojgu bardzo ciężko ale nie mamy wyjścia- wytłumaczyłam Włochowi i czekałam na jego reakcję.
- Masz rację. Ja też nie chcę cię stracić, jesteś moim słońcem, moją księżniczką, moim tlenem. Jesteś po prostu całym moim światem i nie wyobrażam sobie życia bez ciebie. Kocham kiedy się śmiejesz i jesteś szczęśliwa, a jeśli dzięki temu taka będziesz to okey- uśmiechnął się do mnie szeroko, a ja poczułam na swoich policzkach kolejne łzy, tym razem były to łzy szczęścia. Nikt nigdy wcześniej tak do mnie nie mówił. Nawet od mojej własnej matki nigdy nie usłyszałam zwykłego kocham cię albo jestem z ciebie dumna. Odwzajemniam uśmiech i mocno wtulam się w ramiona Włocha niczym w pluszowego misia. Fede pocałował mnie delikatnie w czubek głowy i pogładził po włosach.
- Dziękuję. Jesteś najlepszym przyjacielem jakiego mogłaby kiedykolwiek mieć. Cieszę się że mnie rozumiesz i zawsze jesteś przy mnie kiedy cię potrzebuję- wyszeptałam mu do ucha.
- Od tego mnie masz- uśmiechnął się do mnie i jeszcze mocniej przytulił. Nie wiem czym ja sobie na niego zasłużyłam. Na prawdę.
- Ale teraz powinnaś już iść spać w końcu to był ciężki dzień- mówi i kładzie mnie delikatnie na łóżku i przykrywa kołdrą.
- Fedi ? Zostaniesz ze mną ?- pytam i robię przy tym minę szczeniaczka, która zawsze na niego działa. Włoch uśmiechnął się i już po chwili leżałam wtulona w jego tors.
- Lusiu muszę ci jeszcze o czymś powiedzieć- mówi poważniejszym tonem.
- O co chodzi Fede ?- mówię lekko wystraszona tym co ma mi do powiedzenia.
- Rozmawiałem z Marottim. Zostaję z tobą w Buenos Aires- mruczy mi prosto do ucha na co na mojej twarzy pojawia się szeroki uśmiech.
- Na prawdę ? A co z trasą i kontraktem ?- błagam niech on mi tylko nie powie że rzucił Y-mix dla mnie. Jeśli tak to nigdy sobie tego nie wybaczę.
- Marotti zgodził się na kontynuowanie trasy po zakończeniu roku w Studio- mówi z uśmiechem na twarzy. Nie powiem ulżyło mi. Rzucam się chłopakowi na szyję co nie jest zbyt łatwe, ponieważ oboje leżeliśmy i to wyglądało bardziej jakbym na nim leżała. Nasze twarze znów były bardzo blisko siebie. Patrzyliśmy sobie w oczy.
- I jak tu mam się odkochać w takiej ślicznotce ?- pyta a na jego twarzy pojawia się ten piękny uśmiech, który tak kocham. Na mojej twarzy za to pojawiają się dwie czerwone plamy, które inni nazywają rumieńcami.
- A jak ja mam przestać o pewnym przystojnym Włochu ?- sama nie wiem czemu to powiedziałam. To ja podjęłam decyzję by na razie się nie spotykać a teraz wyjeżdżam z takim tekstem. Co ze mnie za idiotka!
Fede to chyba jednak nie przeszkadza. Obejmuję mnie ramieniem, przytula do siebie i całuję delikatnie w czoło.
- Dobranoc Lusiu
- Dobranoc Fedi- odpowiadam po czym odpływam do krainy Morfeusza.
***
Wbiegam do Studia jak najszybciej się da.
- Oby tylko nikogo nie spotkać, oby na nikogo nie wpaść- mówię do siebie w myślach. Źle się czuję po wczorajszym występie. Mam straszne wyrzuty sumienia po tym jak zaśpiewałam z playbacku. W nocy praktycznie wcale nie spałam, nie mogłam zasnąć.
Dzisiaj nałożyłam na siebie podwójną warstwę makijażu by ukryć wory pod oczami i wypiłam dwie mocne kawy a do Studia zabrałam jeszcze moją Yerbe. Nie obyło się oczywiście bez uwag mojego ojca na temat zbyt dużej ilości kofeiny, ale trudno. Muszę w końcu sprawiać wrażenie jakby nic się nie stało.
Jeśli chodzi o mój głos to jest już odrobinę lepiej. Teraz przynajmniej mogę mówić.
Na końcu korytarza dostrzegłam Camile, Francesce i Maxiego, szybko do nich podbiegłam.
- O cześć Vils- przywitała mnie Włoszka.
- Cześć- odpowiedziałam zachrypniętym głosem.
- Jak z twoim głosem ?- zapytał mnie Maxi.
- Teraz mogę mówić, ale od wczoraj nie śpiewam, za bardzo się boję- odpowiadam zgodnie z prawdą.
- Czego się boi moja księżniczka ?- obok mnie pojawił się nikt inny jak Leon. O nie! A jak coś usłyszał ? On przecież o niczym nie wie!
- Jaa ?- spytałam robiąc niewinną minkę.
- A kto inny jak nie ty jest moją księżniczką ?- spytał krzyżując ręce na piersi i unosząc jedną brew.
- Jaa niee no coś ty coś źle usłyszałeś. No bo czego miałabym się bać ? Przecież jesteś ze mną i nic mi nie grozi...- zatrzepotałam rzęsami i uśmiechnęłam się niewinnie.
- No dobrze załóżmy że ci wierzę- uśmiechnął się i objął mnie ramieniem. Tak! Strzał w sedno!
***
Jak zwykle do Studia nakładam maskę Supernovej nazywanej przez innych wredną tarantulą. Dzisiaj musiałam przyjść sama do szkoły, ponieważ Federico miał wcześniejsze lekcję, a mi szczerze mówiąc nie za bardzo chciało się wstawać o szóstej by później czekać dwie godziny w On Beat na swoje zajęcia.
Przechodzę przez korytarz prosto do sali śpiewu. Po całym budynku można usłyszeć stukanie moich czarnych obcasów.
Weszłam do pomieszczenia lekceważąc przy tym znajdującą się tam Hiszpankę zaczęłam śpiewać bardzo dobrze znaną mi melodię dzięki,której zawsze umiałam poprawić sobie humor i podnieść swoją pewność siebie.
Tym razem jednak nie udało się. Łzy zaczęły spływać po moich bladych policzkach rozmazując przy tym mój idealny makijaż.
- Ludmila ty płaczesz ?- spytała niepewnie dziewczyna podchodząc bliżej mnie.
- Nie wiesz oczy mi się pocą! Oczywiście że płaczę nie widać ?!- mimo smutku, który we mnie gościł ja nadal potrafiłam być wredną żmiją.
- Wybacz, masz- kruczowłosa wyciągnęła ze swojej torebki paczkę chusteczek i podała mi jedną.
- Jjjjaa- nie umiałam tego powiedzieć. Nie wiem czemu, ale tutaj w Studiu nie umiem być uprzejmą dziewczyną.
- Wiem. Nie ma za co- odpowiedziała mi lekko się przy tym uśmiechając. Jednak ja nie umiałam tego odwzajemnić. Nie po tym jak mnie zostawiła.
- Czemu nagle mi pomagasz ? Masz wyrzuty sumienia że przyjaźnisz się teraz z moim wrogiem czy co ?!- spytałam a złość i smutek w moim głosie można było wyczuć na kilometr.
- Bo mi ciebie żal Ludmila. Nie widzisz ile tracisz będąc taką jaką jesteś ? Ile ludzi straciłaś ? Jaką opinię sobie wyrobiłaś u innych ?- coraz więcej łez cisnęło mi się do oczu.
***
Właśnie skończyłem zajęcia z Gregorio. Muszę przyznać że nie było dzisiaj aż tak źle, a Gregorio był wyjątkowo miły nawet jak na niego. Teraz szukam mojej księżniczki, no dobra może nie do końca mojej ale tak lepiej brzmi.
Usłyszałem jakieś głosy dobiegające z sali śpiewu. Podszedłem bliżej, to była Lusia i Natalia. Coś czuję że ta rozmowa się źle skończy.
- Nie rozśmieszaj mnie Natalia! Tobie żal mnie ? Pff i jeszcze czego! To mi jest żal ciebie i reszty tych oferm, których nazywasz sowimi przyjaciółmi! Ludmila odchodzi!- pstryknęła palcami, machnęła włosami i zmierzała w kierunku wyjścia z sali. Po drodze minęła się ze mną.
- Lusia co się dzieje ?- pytałem szeptem by Hiszpanka niczego nie usłyszała.
- Nic. Zostaw mnie- wyrwała mi się i odbiegła. Chciałem pobiec za nią ale zatrzymał mnie czyjś głos.
- Fede, poczekaj- kruczowłosa podeszłą do mnie.
- O co chodzi Naty ? Wybacz ale muszę biec za Lusią- dziewczyna posłała mi pytające spojrzenie. Kurwa! Czyżbym się właśnie wygadał ?!
- Lusią ? No nie ważne. Nie idź za nią. Znam ją wystarczająco długo, potrzebuje pobyć teraz chwilę sama- odrzekła spokojnie Natalia.
- Uwierz mi znam ją lepiej niż ktokolwiek inny- Federico Pasquarelli zamknij się!
- Ale jak to ? Przecież znasz ją dopiero od może dwóch miesięcy!- powiedziała lekko zdziwiona Hiszpanka.
- No właśnie nie...- Pasquarelli w tej o to chwili zostałeś skazany na śmierć! Ale wydaje mi się że Naty może o tym wiedzieć. W końcu ona i Lu przyjaźniły się po za tym Natalia może mi jakoś pomóc.
- Nie rozumiem Federico możesz jaśniej ?- spytała robiąc przy tym zdziwioną minę.
- Tylko obiecaj że nikomu nie powiesz, a przede wszystkim że nie powiesz o tym Ludmile- dziewczyna wykonała gest zamykania ust na kluczyk.
Postanowiłem opowiedzieć całą historię kruczowłosej.
10 minut później...
- Czyli ty i Ludmila znacie się od dziesięciu lat ?!- widać było że mocno ją to zszokowało. Przytaknąłem głową.
- Federico też martwi mnie ta cała sytuacja ze zmianą Lu. Najdziwniejsze jest to że poza Studiem zachowuje się normalnie, a kiedy przychodzi tutaj to jej charakter momentalnie się zmienia.
- Wiem też to zauważyłem. Kiedy jesteśmy sami Ludmila zachowuje się zupełnie inaczej niż jeśli jest przy kimś jeszcze. Wydaję mi się że to jednak Priscilla wywołuje u niej te zachowanie- stwierdziłem, w sumie to by się to zgadzało.
- No w sumie. Zawsze jak Ludmila się dziwnie zachowuje to zazwyczaj jest obok niej Priscilla więc to by miało sens- zgodziła się ze mną kruczowłosa.
- Fede mam do ciebie pytanie- powiedziała lekko zawstydzona Hiszpanka.
- Słucham...- odpowiedziałem lekko zdziwiony jej zachowaniem.
- Zapytam prosto z mostu. Zakochałeś się w Lu ?- spytała poważnym tonem. No i co ja mam jej niby teraz powiedzieć ? ,, Tak ale ona nie chcę ze mną być,, ??
- Jjjaa...-zacząłem pocierać ze zdenerwowania ręką szyje- tak...
- Wiedziałam!- zaczęła piszczeć i skakać z radości- wy musicie być razem! Pasujecie do siebie idealnie a poza tym jesteś jedyną osobą która może jej pomóc!
- Natalia spokojnie. Tak kocham ją ale to bardziej skomplikowane niż myślisz. Ona chce zostać na razie tylko przyjaciółmi- powiedziałem ze smutkiem w głosie ?
- Ale nie na długo!
- Naty mam pomysł! Wiem jak poprawić Lu humor i jednocześnie pokazać że ludzie ze Studia wcale nie są tacy źli jak uważa- odpowiedziałem wypinając przy tym klatkę piersiową i unosząc głowę do góry.
- Jaki ?- spytała zaciekawiona Hiszpanka.
- Za dwa dni są urodziny Lusi więc pomyślałem by urządzić jej przyjęcie niespodziankę takie na plaży z ogniskiem, dobrą muzyką i alkoholem rzecz jasna- kruczowłosa chwilę się zastanawiała po czym na jej twarzy pojawił się ogromny uśmiech.
- Do genialny pomysł! Ludmila uwielbia takie przyjęcia na pewno jej się spodoba!- mój pomysł chyba bardzo jej się spodobał.
Nagle usłyszeliśmy jakieś wrzaski dobiegające z głównej sali. Tych dwóch głosów nie da się pomylić z żadnymi innymi.
- To jak ? Skoro nie masz problemów z głosem to wyzywam cię na pojedynek!- Ludmila i Violetta...
**********************************************************
No hej hej hej !!!!!!!
Dzisiaj przychodzę do Was Perełki z nowym rozdziałem.
Podoba się ?
Mamy perspektywę dwa razy Lu jedną Vilu i jedną Fede
Wydaję mi się że dzieję się całkiem sporo i o dziwo rozdział mi się nawet trochę podoba xD
Zła jaa nie ma Fedemily huehuehue xD
Do następnego Miśki <3
Kocham, Tini ;*