Rozdział XX
***- Lusia będę za tobą bardzo tęsknił, masz mnie jak najszybciej odwiedzić jasne?- spytał ponownie mnie przytulając.
- Tak tato, obiecuję- uśmiechnęłam się.
- A właśnie powiedz mi dlaczego odprowadzasz mnie sama? Co z Fede?
- Wiesz tato... ja i Federico to już przeszłość- staram się powstrzymać łzy. Tato mocno mnie przytulił.
- Ale jak to przeszłość? Zerwaliście? Kiedy? Dlaczego?- pytał zdziwiony. No i co ja mam mu teraz niby powiedzieć? Przecież nie powiem mu prawdy.
- Ostatnio przestało nam się układać, to była nasza wspólna decyzja żeby się rozstać- nie wierzę że to powiedziałam. Jednak są jakieś dobre strony mojego dawnego zachowania, przynajmniej potrafię cudownie kłamać.
- No dobrze, nie ukrywam jestem zdziwiony, wyglądaliście razem tak słodko, myślałem że się dogadujecie. Zawsze przecież mieliście dobry kontakt- właśnie mieliśmy...Mieliśmy do puki Federico nie stał się jakiś dziwny.
- Jak widać nie było to nic poważnego- uśmiechnęłam się sztucznie, musiałam robić dobrą minę do złej gry, musiałam udawać że wszystko jest w porządku. Tak na prawdę to rozpierdala mnie od środka.
- Pasażerowie lecący do Rzymu proszeni są do wejścia - usłyszeliśmy głos kobiety. Ostatni raz przytuliłam tatę, który po chwili zniknął mi z pola widzenia.
Wyszłam z lotniska i postanowiłam że do domu wrócę pieszo. Pogoda była idealna, świeciło słońce, wiał delikatny wiatr, ptaki śpiewały. Wszystko jest idealne, poza moim życiem.
Po jakiś piętnastu minutach ciągłego myślenia dotarłam w końcu do domu. Wyjęłam z torebki klucze, otworzyłam drzwi i weszłam do środka.
- Jest ktoś?- krzyknęłam ale odpowiedziała mi głucha cisza. Dziwne, myślałam że już dawno są wszyscy w domu. Chciałam porozmawiać z Federico, dowiedzieć się o jaki odwyk chodziło jemu i Leonowi. Chociaż i tak pewnie by mi nie powiedział, zwyzywał albo zignorował.
Postanowiłam skorzystać z okazji, że nikogo nie ma i przeszukać pokój mojej matki, chcę znaleźć listy od Federico. Muszę je w końcu znaleźć, a teraz jest na to idealny moment. Weszłam po schodach na górę, otworzyłam delikatnie duże, brązowe drzwi, które o dziwo były otwarte. Zawsze jak wychodziła, a nawet jak była w domu to zamykała drzwi na klucz.
Weszłam do pomieszczenia, które było urządzone w eleganckim i drogim stylu. Na ścianach wisiały lustra i zdjęcia mojej matki. Na środku pokoju stało ogromne pozłacane łóżko, telewizor, ciemne biurko i skórzany fotel. Kilka szafek i wielka garderoba oraz własna łazienka. Podeszłam do biurka i zaczęłam po kolei otwierać i przeglądać wszystkie szafki, jednak w żadnej nie było nic ciekawego. Zrezygnowana postanowiłam przeszukać ostatnią szafkę. Znalazłam tam kopertę na której było napisane wielkimi, czarnymi literami moje imię. Pomyślałam, że w tej kopercie muszą znajdować się listy od Federico, no bo co innego? Zaciekawiona otworzyłam kopertę, nie znalazłam w niej jednak żadnego listu. Wyciągnęłam jakąś kartkę i zaczęłam czytać. Nie mogę w to uwierzyć, w oczach zebrały mi się łzy.
***
- No Leon co się dzieje? To twój dotychczasowo najgorszy wynik- poinformowała mnie Meksykanka, gdy dojechałem na metę.
- Ostatnio mam dużo na głowie, myślałem że jak tu przyjdę, jak pojeżdżę to uda mi się na chwilę o tym wszystkim zapomnieć ale nie wyszło.Po za tym Lara musimy porozmawiać- powiedziałem poważnym tonem, brunetka spojrzała na mnie zdziwiona.
- O co chodzi? Czemu zrobiłeś się nagle taki poważny?- ona serio się pyta?
- Chodzi mi o to co się ostatnio między nami stało, Lara ja do ciebie już nic nie czuję, zostańmy przyjaciółmi, nie ma szans na coś więcej- odpowiedziałem nadal poważnym tonem. Muszę jej to uświadomić.
- W takim razie po co mnie całowałeś?- spytała wściekła.
- To był błąd. Nawet nie wiesz jak tego żałuję, Violetta nas wtedy widziała, zerwaliśmy. Oddałbym wszystko by tylko móc cofnąć czas.
- Rozumiem, chciałeś mnie wykorzystać?! Myślałam że jestem dal ciebie kimś ważnym, a ty najpierw mnie całujesz, robisz nadzieję, a teraz? A teraz jakby nic się nie stało mówisz mi takie rzeczy. Wiesz co? Żal mi cię, nie dziwie się że Tomas też chciał was zniszczyć. Wszyscy jesteście siebie warci!
- Zaraz, o czym ty mówisz? Co to ma znaczyć, że ,,nie dziwisz się że Tomas też chciał was zniszczyć,,?!
- Nie udawaj głupiego, oboje wiemy co się stało pomiędzy nim a Ludmil.
- Skąd ty o tym wiesz?!- jestem wściekły, skąd ona do cholery może o tym wiedzieć?!
- Bo Tomas jest moim kuzynem, o wszystkim mi powiedział. A i na waszym miejscu podziękowałabym mu, bo gdyby nie musiał wrócić do Hiszpanii wasze życie zamieniło by się w piekło- powiedziała po czym odwróciła się i wyszła z toru. Nie mogę w to uwierzyć! Tomas i Lara kuzynostwem? Czyli oni to wszystko zaplanowali? Oboje są siebie warci. Tomas chciał zniszczyć związek Federa i Lu, bo chciał być z Ludmilą, a Lara chciała rozdzielić mnie i Violettę. Muszę jak najszybciej porozmawiać z Violettą i Federico. Może ten idiota chociaż w taki sposób zrozumie że Lu go nie zdradziła. Wyjąłem z kieszeni telefon i wykręciłam numer do Argentynki, po chwili usłyszałem ten melodyjny głos dziewczyny.
- Hej Leon- powiedziała wesołym tonem.
- Hej Violu, słuchaj znajdź Fede i jak najszybciej przyjdźcie do parku przy Studiu, musimy pogadać.
- Coś się stało Leon ? Brzmisz jakoś tak poważnie.
- Tak stało, znajdź go i jak najszybciej przyjdźcie do parku, cześć- rozłączyłem się i schowałem telefon do kieszeni po czym udałem się do parku.
- No jesteście wreszcie!- krzyknąłem na widok Argentynki i Włocha.
- Nie moja wina, że ten o musiał jeszcze włosy poprawić- wskazała palcem na fryzurę Federico.
- Dobra nie ważne, nie uwierzycie czego się dowiedziałem. Okazuje się że Tomas i Lara są kuzynostwem, zaplanowali że rozdzielą mnie i ciebie oraz Lu i ciebie Fede- wyjaśniłem w dużym skrócie przyjaciołom.
- To by wszystko wyjaśniało! Ale po co ?- spytała brunetka.
- Proste, Lara nadal coś do mnie czuła, wiedziała że wtedy przyjdziesz na tor dlatego mnie pocałowała. Chciała nas ze sobą skłócić. Tak samo Tomas, zgwałcił Lu a później wmówił tobie że to nie prawda. Federico zrozum w końcu, Lu nigdy cię nie zdradziła. Kto jak kto ale ty znasz ją na tyle długo, by wiedzieć że ona nigdy by ci czegoś takiego nie zrobiła. Może kiedyś nie była święta, ale zmieniła się. Zmieniła się bo wiedziała, że to jedyny sposób byś z nią był- popatrzyłem na Włocha. Chyba w reszcie coś do niego dotarło.
- Macie rację... Ale gdy Tomas pokazał mi zdjęcie, zdjęcie na którym doskonale było widać jak się całują. Nie umiałem racjonalnie myśleć, poniosło mnie. Jestem idiotą, powinienem jej pomóc, być przy niej a ja jak zwykle musiałem zachować się jak jebany cham- nareszcie zrozumiał.
- Racja zachowałeś się jak jebany cham, ale może nie jest jeszcze za późno. Idź do niej, jest w domu. Porozmawiaj,wyjaśnij wszystko, a przede wszystkim ją przeproś. Może to coś da, a i powiedz jej lepiej o tym odwyku- cholera po co ona to powiedziała? Federico spojrzał na mnie morderczym wzrokiem.
- Słucham? Leon? Skąd Violetta wie o odwyku ? Powiedziałeś jej? Tylko mi nie mów, że Lu też już wie.
- Tak powiedział mi i bardzo dobrze zrobił. Fede jesteśmy rodziną i powinieneś mi o takich rzeczach mówić- stwierdziła Violetta.
- Nie powiedziałem nic Ludmile, ponieważ to było by nie w porządku w stosunku do niej. Jedyną osobą, która może jej o tym powiedzieć jesteś ty- uśmiechnąłem się do przyjaciela, który odwzajemnił gest.
- Dzięki, dobra ja biegnę do Lu. Zobaczymy się później- pomachał nam po czym poszedł w kierunku willi Castillo.
- Violu?- spytałem dziewczyny, która spojrzała na mnie tymi brązowymi cudownymi oczami.
- Tak Leon?- jej głos, melodia dla moich uszu.
- Czy to czego się dowiedziałem, no wiesz...czy to zmienia coś między nami?-spytałem z nadzieją.
- Leon to że Lara z Tomasem to wymyślili nie oznacza że jej nie pocałowałeś. Tego nie da się usprawiedliwić, nawet jakby ona to zrobiła ty powinieneś ją odepchnąć lub jakkolwiek inaczej zareagować. Wybacz ale nie potrafię w tej chwili do ciebie wrócić, zbyt wiele mnie to kosztuje.
- No cóż, rozumiem. Dasz się zaprosić na lody? No wiesz jako przyjaciele oczywiście.
- Z miłą chęcią- uśmiechnęła się do mnie szeroko co oczywiście odwzajemniłem.
***
Jak najszybciej się dało doszedłem w końcu do domu. Otworzyłem drzwi kluczem i wszedłem do środka.
- Lu? Lusia? Ludmila gdzie jesteś?- krzyczałem na cały dom, nie ma opcji żeby mnie nie usłyszała jeśli jest w domu. Jednak odpowiedziała mi cisza. Wbiegłem po schodach na górę, zauważyłem że drzwi od pokoju Lu są otwarte. Podszedłem bliżej, usłyszałem czyjś płacz. Zapukałem w drzwi i gdy usłyszałem cichutkie ,,proszę,, wszedłem do środka. Natychmiast moje spojrzenie skierowało się na zapłakaną twarz blondynki.
- Lu co się stało?- spytałem zaniepokojony.
- Nagle cię to obchodzi? I czemu mówisz do mnie Lu a nie dziwko?
- Lusia przepraszam. Dzisiaj w końcu wszystko zrozumiałem. Nie powinienem tak na ciebie naskakiwać, zostawiać samą wtedy kiedy najbardziej mnie potrzebowałaś. Ale zrozum jak zobaczyłem zdjęcie, na którym ty i Tomas się całujecie, jak ta łajza cię dotyka, a ty się na to niby zgadzasz. Ja na prawdę myślałem, że to prawda. Teraz jednak wiem,że popełniłem największy błąd mojego życia, wiem że pewnie mi nie wybaczysz, ale wiedz że bardzo tego żałuję, przepraszam- spojrzałem w te jej cudowne oczy, które teraz błyszczały jeszcze bardziej od łez.
- Powiedz mi o co chodziło dzisiaj tobie i Leonowi? O co wam chodziło z tym odwykiem?- westchnąłem.
- Na prawdę chcesz wiedzieć?- dziewczyna przytaknęła- no cóż nie mam się czym chwalić. Pamiętasz jak musiałem wyjechać do Meksyku ? Dwa miesiące później straciliśmy kontakt i właśnie wtedy wszystko się zaczęło. Nie lubię do tego wracać, dlatego też nic ci nie powiedziałem. Zacząłem pić i to dużo. Nie potrafiłem przestać, a to wszystko przez to że nie potrafiłem sobie poradzić z utratą ciebie. W końcu jednak na moje szczęście na jednej imprezie poznałem Leona, zaprzyjaźniliśmy się i to właśnie on zaprowadził mnie na odwyk, na którym byłem prawie dwa lata- nie powiem ulżyło mi, w końcu jej o wszystkim powiedziałem.
- Nie mogę w to uwierzyć, ale dlaczego mi nie powiedziałeś? Czemu do cholery nie mówisz mi o takich rzeczach? Najpierw próba samobójcza, teraz odwyk czy ty jeszcze coś przede mną ukrywasz?!
- Nie, wszystko co ukrywałem teraz już wiesz- przeniosłem wzrok na łóżko dziewczyny, co tam do cholery robią otwarte walizki ?!
- Czemu się pakujesz?- na samą myśl, że mogłaby gdzieś wyjechać czuję łzy w oczach. Nie mogę jej znowu stracić. Patrzę na blondynkę, która na moje słowa ponownie wybucha płaczem po czym podaję mi jakąś kartkę.
- Co to jest?
- Znalazłam to dzisiaj u mojej mamy w szafce, chciałam znaleźć listy od ciebie, a znalazłam to...- ponownie spoglądam na kartkę i zaczynam czytać to co jest na niej napisane. Nie mogę w to uwierzyć.
- Lusia, ale z tego wynika...- spojrzałem na zapłakaną dziewczynę. Ludmila przytaknęła delikatnie głową po czym rzuciła mi się na szyję zanosząc się przy tym płaczem.
*********************************************
Hejka naklejka <33
No wiem nie dobra jestem, że przerywam w takim momencie xD
Ktoś się może domyśla o co może chodzić?
Rozdział dodaje tak szybko tylko dlatego, że w przyszłym tygodniu wyjeżdżam
no i nie wiem jak to będzie z WiFi :/
Jeśli będzie taka możliwość to napiszę nowy rozdział jeszcze przed wyjazdem i dodam go
na miejscu jak będę miała WiFi <33
Ostatnio też zauważyłam, że liczba wyświetleń i komentarzy coraz mocniej maleje. Rozumiem, wielu z Was zakończyło już swoją przygodę z Bloggerem, bo nie da się ukryć, że coraz częściej ktoś odchodzi :( Jeśli jeszcze tu jesteś zostaw po sobie ślad ♥♥♥
KOCHAM MOCNO ♥♥♥♥
~Angelo~
na wstępie w końcu ten debil (Federico)coś zrozumiał . dlaczego w takim momencie co było na tej kartce czy Lu gdzieś wyjeżdża . proszę żebyś miała wene przed wyjazdem . super wygląd bloga pomysł perfect . udanego wyjazdu .
OdpowiedzUsuńzuza
Cudo
OdpowiedzUsuńKc
Cudo cudeńko 😍 w takim momencie jak moglas 😞 czekam na nexta 😊
OdpowiedzUsuńCudo
OdpowiedzUsuńCudo
OdpowiedzUsuń