Rozdział X
***
Obudziły mnie promienie słońca przedzierające się do pomieszczenia przez nie zasłonięte do końca okno w moim pokoju. Do cholery czemu go nie zasłoniłem ?! Niechętnie podniosłem się i usiałem na łóżku, sięgnąłem po mojego czarnego I'Phona leżącego na szafce nocnej obok łóżka, by sprawdzić godzinę. W pół do ósmej. Zajęcia w Studiu zaczynają się o dziewiątej, a przedstawienie o osiemnastej.
Zgarnąłem potrzebne mi rzeczy i poszedłem do łazienki. Na moje szczęście mam własną łazienkę i nie muszę kłócić się o nią co rano z Lusią i Violettą. Na prawdę jakby nie mogły ustalić jakiegoś harmonogramu która kiedy ma łazienkę czy coś w tym stylu, tylko wydzierają się o nią na cały dom. Czasem jedna potrafi wstać o piątej by zająć łazienkę do puki nie wstanie ta druga. A jak tamta dowie się że łazienka jest zajęta to zaczyna się wydzierać, oczywiście później tamta wydziera się na nią i tak codziennie. Dlatego postanowiłem zrezygnować z budzika, który jest mi zbędny gdyż dziewczyny doskonale potrafią mnie obudzić.
Ledwo wszedłem pod prysznic a już na korytarzu słychać wrzaski dziewczyn.
- Ludmila ile można siedzieć w łazience ?!- krzyczy i wali w drzwi pięściami szatynka.
- Będę tu siedzieć tyle ile będzie trzeba! Mogłaś wstać wcześniej!- odpowiedziała jej Luśka też przy tym krzycząc. Nie no obie są dla mnie ważne i w ogóle no ale teraz najchętniej to bym je udusił obie. Jestem ciekawy czy Violetta w ogóle wie że jednak wróciłem.
Wykonałem wszystkie czynności w łazience i wysz- edłem z pomieszczenia na korytarz gdzie nadal darły się dziewczyny.
- Możecie być ciszej ?! Słychać was aż w mojej łazience!- krzyknąłem do nich śmiejąc się przy tym, a one tylko zmroziły mnie wzrokiem.
- Łatwo ci mówić bo ty masz własną łazienkę- prychnęła Ludmila zakładając przy tym ręce na piersi i udając wielce obrażoną. A no tak bo nikt poza matką Lusi nie wie o naszej przyjaźni i o moim prawdziwym powodzie powrotu do Buenos Aires.
- Dobra ja tam się już w wasze kłótnie nie wtrącam, żegnam- powiedziałem po czym zostawiłem dziewczyny same i zszedłem do jadalni gdzie siedzieli już wszyscy. Usiadłem na swoim miejscu przy stole, po mnie do stołu przyszły Violetta i Ludmila wielce na siebie obrażone.
Śniadanie minęło w cichej i trochę nieprzyjemnej atmosferze. Ludmila i Violetta nie odzywały się do siebie, Violetta nie odzywała się do Germana, a ja i Lu nie odzywaliśmy się do Priscilli. Praktycznie każdy był na kogoś obrażony.
- Dobra koniec tej fascynującej rozmowy, dzieciaki chodźcie odwiozę was do Studia na próby- powiedział Ramallo a wszyscy odeszliśmy od stołu i poszliśmy razem z mężczyzną do auta a potem byliśmy już pod Studiem. Ludmila chciała wejść do środka ale ją zatrzymałem i odeszliśmy na bok.
- Rano nie było jak porozmawiać, wypadałoby im powiedzieć o tym wszystkim Lusiu- mówię patrząc jej w oczy.
- Wiem Fede ale oni w to nie uwierzą, jestem Supernovą i wszyscy znają mnie właśnie taką jaką jestem teraz- odpowiada z zaszklonymi oczami.
- Nie dowiesz się puki nie spróbujesz. Po za tym ja wiem że ty taka nie jesteś, bo znam cię lepiej niż ktokolwiek inny- patrzę w oczy blondynki i zbliżam się do niej coraz bliżej. Dziewczyna przełknęła głośno ślinę, jednak nie zważając na to przybliżam się do niej jeszcze bardziej.
- Ja muszę już iść, a ty powinieneś chyba porozmawiać z Marottim- mówi blondynka odpychając mnie przy tym swoją małą rączką. Cholera, Marotti! Zupełnie o nim zapomniałem!
- O fuck masz rację, on mnie zabije!- krzyknąłem i potarłem ze zdenerwowania jak to zawsze robię ręką kark. Lusia zaśmiała się słodko. Pocałowałem ją w policzek po czym odbiegłem w poszukiwaniu producenta.
Biegam po całym Studiu w poszukiwaniu Marottiego, ale nigdzie go nie ma. W sumie to boję się rozmowy i tego jak zareaguje, ale muszę z nim to wyjaśnić.
W końcu udaje mi się znaleźć producenta w pokoju nauczycielskim.
- Pasquarelli co ty tu robisz do cholery ?!- jeszcze nie zdążyłem się odezwać a ten już się na mnie wydziera.
- Yyy jaa- nie dane mi było dokończyć.
- Słuchaj Fedek czy ty wiesz co ty wyrabiasz ?! Miałeś być teraz w Rzymie i przygotowywać się do pierwszego koncertu który ma się odbyć za tydzień! Wszystkie bilety się wyprzedały, a ty ?!- wydziera się na mnie i macha rękami, a jego twarz przybrała czerwonego odcienia.
- Po pierwsze nazywam się FEDE, a wróciłem bo miałem bardzo ważny powód.
- Tak ?! Ważniejszy od twoich fanów i kariery ?!
- Słuchaj Marotti ja nie mogę teraz wyjechać, niedawno odnalazłem moją dawną przyjaciółkę,która nie jest teraz w najlepszym stanie i muszę przy niej być- odpowiadam pewnym tonem.
- Mam gdzieś jak się nazywasz! Rozumiem że masz swoje życie, ale jesteś wielką gwiazdą i masz jakieś zobowiązania wobec swoich fanów.
- Wiem Marotti ale nie mogę jej teraz zostawić, po prostu nie mogę. Wiem że zawiodę moich fanów, ale musimy odwołać tę trasę. Po końcu tego roku możesz wysłać mnie w trasę nawet na cały rok ale nie teraz. Muszę przy niej być, bo mnie potrzebuje teraz o wiele bardziej niż kiedykolwiek wcześniej. I jeśli mam wybierać pomiędzy karierą a nią to moja decyzja będzie prosta- mówię zgodnie z prawdą. Nigdy więcej nie opuszczę Lusi. Już raz ją straciłem i nie zamierzam tego powtórzyć.
- Zgoda- odpowiada mi mój menadżer a mnie zatkało- możesz zostać w Buenos Aires, ale jak tylko skończy się rok szkolny i wyjaśnisz swoje sprawy masz dać mi znać a w tedy wyjedziesz w trasę- mówi producent a ja rzucam się mu na szyję.
- Dziękuję Marotti, oczywiście zgadzam się- mówię uśmiechając się. Już sobie wyobrażam minę Lusi jak się dowie że zostaję.
- Już spokojnie. Też kiedyś byłem młody i wiem jak to jest gdy się człowiek zakocha- mówi po czym wychodzi z pomieszczenia, zostawiając mnie samego ze swoimi myślami. Czy to co powiedział Marotti może być prawdą ? Czy ja rzeczywiście zakochałem się w mojej małej Lu ? W sumie dzisiaj prawie ją pocałowałem...
***
Razem z Cami siedzimy u Violi i pomagamy jej przygotować się do dzisiejszego występu.
Biedna męczy się z tą piosenką od jakiś czterech godzin, bo uważa że ciagle nie wychodzi jej idealnie. Obecnie słuchamy chyba już tej piosenki z setny raz.
- I jak było dziewczyny ?- pyta a w jej głosie można wyczuć lekką chrypkę.
- Świetnie, tak samo z resztą jak godzinę temu- odrzekłam razem z rudowłosą śmiejąc się przy tym.
- Jak dla mnie to może być lepiej, przy końcówce lekko fałszowałam- odpowiedziała szatynka a my tylko przewróciłyśmy oczami. Chciałam już jej coś powiedzieć, ale znów zaczęła śpiewać.
Inexpresiva o automaticada
Supercreativa o muy apasionada
Hacer todo por saber quien eres
Seguir tu camino si así lo prefieres
Ser quien te gusta ser transparente
Ser diferente entre tanta gente
Seguir un sueño y no detenerse
Tu luz brilla y ya se enciende
Yo no soy un zombi
Yo no soy un robot
Hago mi camino y descubro quien soy
Vivo cómo siento y eso me hace cambiar
Soy diferente
Única, única
Yo no soy un zombi
Yo no soy un robot
Hago mi camino y descubro quien soy
Vivo cómo siento y eso me hace cambiar
Soy diferente
Única, úni...
Nagle urwała nie wiadomo dlaczego. Spojrzałyśmy razem z Camilą na Violettę.
- Ej Violu czemu przerwałaś, było przecież bardzo dobrze- odrzekła ruda.
- Violu wszystko w porządku ?- spytałam nieco zdenerwowana gdy szatynka złapała się za gardło i zaczęła kaszleć.
- Dziewczyny chyba straciłam głos- odrzekła z mocną chrypą.
****************************************************************
No hej witam Was dwadzieścia po pierwszej w nocy :)
Wątpię by ktoś o tej porze skomentował to badziewie xD
Bo inaczej go nazwać nie mogę.
Chciałam coś napisać, więc napisałam rozdział, który nie wyszedł mi najlepiej.
Jest taki krótki i nudny...
Postaram się by jednak kolejne były dłuższe i ciekawsze <3
Nie przynudzam dłużej Perełki i idę spać ;*
Do następnego <3
Kocham, Tini :*
PS. ZAPRASZAM WAS DO SKŁADANIA ZAMÓWIEŃ W NOWEJ ZAKŁADCĘ - ZAMÓWIENIA WIEM NIE WYSZŁA MI NAJLEPIEJ JEDNAK POSTARAM SIĘ BY ZAMÓWIENIA BYŁY LEPSZE OD ZAKŁADKI
Cudo♥
OdpowiedzUsuńI zabraniam ci mówić na to badziewie -.- !!!!
Fedemila się prawie pocałowała ^^
Niech oni w końcu będą razem! :P
Violka straciła głos :D I'm Happy.... xD Hahahaha
Czekam na next!
Buziaki♥
BOSKI ♥
OdpowiedzUsuńLu i Viola ciągle kłócą się o łazienkę :")
Oj no German nie bądź skąpcem i zainwestuj w kolejną łazienkę XD
FEDEMILA SIĘ PRAWIE POCAŁOWAŁA♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥]
Ale czemu tylko prawie? ;c
Fede powinien im zorganizować jakąś randkę ♥
Marotti go nie zabił ^^
A biedna Fjolka straciła głos na kilka godzin przed show to takie przykre :")
Czekam na nextcika ♥
Kocham care ♥
CUDO! <3
OdpowiedzUsuńKC <3
Jutro napewno wrócę, albo mnie zabij!! ♥
OdpowiedzUsuńПривет!
UsuńKochanie dzisiaj krótko i szybko, bo się ogromnie śpieszę.
Rozdział
świetny
genialny
nieziemski
boski i wcale, a wcale nie jest nudny!!
Ani beznadziejny!
On jest super! ♥
Fedemilka :3
Marottti nie zabił Fede! xD
Zapraszam do mnie.
Kocham! ♥♥♥
Alexys