środa, 16 września 2015

                             ~ Mała zmiana planów ~

Zapraszam do czytania OSa i notki pod postem gdzie wszystko Wam wytłumaczę ;)


002 One Shot ~ Fedemila

,, Druga Szansa,, 


Jestem Ludmila, Ludmila Ferro i mam 18 lat.
Od urodzenia mieszkam w moim rodzinnym mieście w Argentynie, Buenos Aires. Kocham to miasto całym swoim malutkim serduszkiem. Jest tu zawsze słonecznie, praktycznie nigdy nie pada, budynki są kolorowe a ludzie wspaniali. Zawsze chętni do pomocy i uśmiechnięci, są tacy dobrzy.
Tak o mieszkańcach Buenos myślałam jeszcze nie dawno, w sumie to praktycznie nic się nie zmieniło. Nadal uważam, że są wspaniali ale niestety NIE WSZYSCY.
Od tamtego pamiętnego dnia, który zmienił całkowicie moje życie i pogląd na niektórych ludzi mieszkających tutaj. Co się stało ? Przeczytajcie już sami...

 Właśnie szykowałam się na długo wyczekiwaną randkę.
Miętowa sukienka do kolan z koronką na plecach idealnie podkreślała moją figurę i odsłaniała moje długie nogi, które wydawały się wyższe dzięki czarnym szpilkom. Z biżuterii wybrałam perłowe kolczyki, długi srebrny wisiorek w kształcie sówki i kilka okrągłych srebrnych bransoletek.
Makijażu nie zmieniłam. Czerwono krwiste usta i oczy podkreślone czarnym tuszem i kredką to już mój znak rozpoznawczy. Przejrzałam się w lustrze i muszę przyznać że wyglądam ślicznie.
Po chwili w całym domu można usłyszeć dźwięk dzwonka do drzwi. To na pewno Diego, spojrzałam na zegarek na którym widniała godzina dziewiętnasta, punktualny jak zawsze.
Ja i Diego jesteśmy razem już od roku i właśnie dzisiaj obchodzimy naszą pierwszą rocznicę. Jestem z nim bardzo szczęśliwa, uszczęśliwia mnie, traktuje jak księżniczkę. Diego jest moim pierwszym, poważnym chłopakiem. Zawsze byłam typem człowieka który korzysta z życia. Imprezy, alkohol, faceci, tańce do rana były moją rutyną. Miałam wielu facetów, jednak z żadnym nie było nic poważnego. Zawsze kończyło się maksymalnie na kilku pocałunkach i może jednej randce i koniec.
Jednak kiedy poznałam Diego moje życie wywróciło się do góry nogami, można by powiedzieć że oszalałam z miłości. Porzuciłam dawne życie, teraz tego nie żałuję.
Zgarniam z biurka najpotrzebniejsze rzeczy do małej, czarnej torebki na łańcuszku, spojrzałam ostatni raz w lustro i wyszłam ze swojego pokoju. Jak najszybciej się dało, a szpilki wcale mi nie pomagały zbiegłam po schodach i podbiegłam do drzwi. Nacisnęłam delikatnie klamkę i otworzyłam drzwi w których ujrzałam nikogo innego jak Hiszpana. Chłopak ubrany był w białą koszulę, która idealnie podkreślała jego mięśnie, do tego czarne dżinsy i conversy tego samego koloru.
- Witam moją piękną księżniczkę, gotowa ?- pyta tym swoim cudownym głosem, całując przy tym moją dłoń i wywołując tym samym dwie czerwone plamy na mojej bladej twarzy. Przytaknęłam głową na co chłopak objął mnie ramieniem i wyszliśmy z mojego domu w kierunku miasta...

 Otworzyłam delikatnie oczy i rozejrzałam się po pomieszczeniu. Znajdowałam się w jakimś ciemnym miejscu, a nogi ręce miałam związane.
Nie rozumiem o co tutaj chodzi, w głowie mam zupełną pustkę. Jedyne co pamiętam to to jak razem z Diego siedzieliśmy w klubie. Piłam drinka, chyba mohito. Nagle poczułam straszny ból w głowie i chyba straciłam przytomność, a teraz obudziłam się tutaj. Nic z tego wszystkiego nie rozumiem.
No bo chyba to niemożliwe żeby to Diego stał za tym wszystkim, prawda ?
 W jednej ze ścian miejsca w którym się znajdowałam dostrzegłam niewielką szczelinę. Z trudem udało mi się doczołgać do niej. Zajrzałam przez otwór w ścianie i zauważyłam bardzo podobne pomieszczenie w jakim znajdowałam się ja. Wytężyłam wzrok i dostrzegłam siedzącą pod ścianą dziewczynę. Postanowiłam spróbować, muszę się czegoś dowiedzieć.
- Halo ? Halo jest tam ktoś ?- spytałam szeptem w kierunku otworu w ścianie. Dziewczyna chyba mnie usłyszała bo podniosła głowę i zbliżyła się do ściany.
- Kim jesteś ?- spytała. Z jej głosu zdołałam wywnioskować że musi być również Argentynką.
- Jestem Ludmila, a ty ?
- Violetta- odpowiedziała mi dziewczyna. Za bardzo nie miałam jak jej się przyjrzeć ale zdołałam zauważyć że jest szczupłą Argentynką o brązowych oczach i brązowych falach z jaśniejszymi końcówkami. Mimo że nie widziałam jej za dobrze muszę przyznać, że jest na prawdę bardzo ładna.
- Powiedz mi proszę o co tutaj chodzi ?- spytałam powstrzymując łzy. Dziewczyna westchnęła.
- Jestem tutaj od jakiś dwóch miesięcy. Trafiłam tutaj po randce z moim byłym chłopakiem, Diego. Na początku tak jak ty nie miałam pojęcia co tu się dzieje i czemu tu trafiłam. Szybko się o tym jednak przekonałam...- dziewczyna ucichła. Usłyszałam dźwięk otwieranych drzwi, a do pomieszczenia w którym znajdowała się Violetta weszło dwóch mężczyzn. Pierwszy z nich, szatyn, najprawdopodobniej zielonooki, a drugi, hmm gdzieś go już widziałam. O nie, to Diego!
Szatyn podszedł do Violetty, a ja nie mogłam na to patrzeć. Słyszałam już tylko krzyki dziewczyny, wyklinanie i płacz.
 Nagle drzwi od pomieszczenia w którym obecnie się znajduję otworzyły się, a do środka wszedł Diego. Chłopak podszedł do mnie, a na jego twarzy widniał szyderczy uśmiech. Hiszpan zaczął ściągać spodnie...

 Ledwo otworzyłam oczy a już pojawiły się w nich łzy. Leżałam cała obolała, prawie naga na lodowatej podłodze. Wciąż nie mogę uwierzyć w to co się stało, że Diego tak mnie oszukał, tak skrzywdził. Mój pierwszy raz chciałam przeżyć z miłością mojego życia w jakiejś romantycznej atmosferze, a nie zostać zgwałcona przez byłego chłopaka, który mnie uprowadził.
Jestem załamana, czuję się fatalnie, brzydzę się sobą. Nie umiem się pogodzić z tym co mnie spotkało. Nie wiem jak Violetta mogła tak żyć przez ten cały czas. Właśnie co z nią ? Przecież do niej też wczoraj przyszli, słyszałam jej krzyki. Może nie żyje ? Nie Ludmila nie dramatyzuj! Łatwo powiedzieć.
Nagle drzwi od mojej ,,celi,, ponownie się otworzyły. Przerażona tym co się zaraz stanie szybko podniosłam się do pozycji siedzącej i podciągnęłam kolana pod brodę. Starałam się pohamować łzy.
O dziwo do pomieszczenia nie wszedł ani Diego, ani ten szatyn który wczoraj zgwwałłcił Violettę. To słowo ledwo mi przez myśl przechodzi.
Do pokoju wszedł wysoki brunet o czekoladowych oczach i wysoko postawionej grzywce. Od razu wiedziałam że jest Włochem, widać to po jego wyglądzie. Nie wiem czemu ale jak tylko go zobaczyłam to przestałam się bać. Wiedziałam po co tutaj przyszedł, wiedziałam że na pewno pracuje dla Diego, a jednak nie bałam się go. Chłopak podszedł bliżej mnie i za pomocą jednego szarpnięcia za rękę podniósł mnie na równe nogi. Włoch przełknął ślinę, zauważyłam że nie chcę tego zrobić, a to oznacza możliwość ratunku dla mnie. Spojrzałam mu w oczy, widziałam w nich że ma wątpliwości i toczy walkę z samym sobą. Nie spuszczając ze mnie wzroku zjechał dłonią do paska od swoich spodni. Czyli jednak, powtórka z wczoraj. Poczułam łzy pod powiekami, a po chwili też na policzkach.
- Proszę nie rób mi tego- wyszeptałam ledwo słyszalnie a po moich policzkach zaczęły spływać kolejne łzy. Patrzyłam na chłopaka błagalnym spojrzeniem. Brunet zdjął rękę z paska i starł delikatnie łzy spływające po mojej bladej twarzy. Na sam dotyk jego ręki na mojej twarzy przeszły mnie ciarki. Chłopak uśmiechnął się pokazując przy tym rząd swoich białych zębów.
- Nie mogę...- powiedział po czym wyszedł z pomieszczenia. Nie rozumiem jego zachowania. Myślałam że skoro pracuje dla Diego to zrobi mi to samo co wczoraj Hiszpan, a on ? Wręcz przeciwnie. Muszę z nim jeszcze porozmawiać, muszę się dowiedzieć czemu nie wykonał polecenia Diego.
Nagle mnie olśniło. Podeszłam do ściany gdzie znajduję się otwór w ścianie i zaczęłam wołać szatynkę.
- Violetta! Violetta jesteś tam ?- mówiłam w kierunku dziury w ścianie.
- A gdzie indziej miałabym być ?- spytała z ironią w głosie delikatnie się przy tym uśmiechając, podeszła bliżej ściany by lepiej mnie słyszeć.
- Jak się trzymasz ?- spytała po chwili.
- Źle. Był u mnie wczoraj Diego, on mnie zgwałcił...a mówił jeszcze dwa dni temu że mnie kocha, że jestem najważniejszą osobą w jego życiu- mówiłam a po moich policzkach ponownie zaczęły spływać łzy na samo wspomnienie słów Hiszpana o tym jak bardzo mnie kocha, ale ja byłam naiwna.
- Wiem. Miałam tak samo, a podczas naszej miesięcznicy wylądowałam tutaj- domyśliłam się że dziewczyna też płacze, szczerze nie dziwie jej się.
- Przed chwilą był u mnie jakiś brunet. Myślałam, że on też będzie chciał mnie zgwałcić ale nie zrobił tego. Wiesz coś na jego temat ?- spytałam Argentynki. Muszę dowiedzieć się czegoś o tym chłopaku.
- Zapewne chodzi ci o Federico. On jako jedyny w tym wariatkowie nigdy nie zgwałcił żadnej dziewczyny. W sumie to nie wiem o nim praktycznie nic, ale na pewno żadnej dziewczynie nie zrobił krzywdy- powiedziała poważnym tonem dziewczyna, a mi ulżyło...

 Siedzę na ziemi w tym pojebanym miejscu. Wydaję mi się, że jest już wieczór. Cały dzień przegadałam z Violettą. Gdyby nie ona to nie wiem jakbym sobie tutaj poradziła.
Z moich rozmyśleń wyrwał mnie dźwięk otwieranych drzwi. Szybko przeniosłam wzrok na drzwi. W głębi duszy modliłam się aby wszedł tutaj Federico. I na moje szczęście wszedł właśnie on.
Chłopak podszedł bliżej i usiadł obok mnie, zaskoczona skierowałam spojrzenie na Włocha.
- Czemu mnie nie zgwałciłeś ? Przecież miałeś okazję by to zrobić, po za tym chyba za to ci płacą- musiałam znać odpowiedź na te pytanie. Federico spojrzał na mnie wzrokiem pełnym bólu, a w jego oczach widoczne były łzy.
- Po prostu nie umiem cie skrzywdzić. Za bardzo przypominasz mi moją młodszą siostrę- po policzkach chłopaka spłynęły pierwsze łzy. Przysunęłam się bliżej i przytuliłam Włocha. Wiem że bliskość drugiej osoby najlepiej potrafi poprawić humor. Federico na początku się zdziwił ale później odwzajemnił gest. W jego ramionach czuję się bezpiecznie, mogłabym siedzieć tak wtulona w jego tors do końca życia.
- Jestem Ludmila. Z doświadczenia wiem, że wyżalenie się komuś przynosi ulgę, więc słucham- powiedziałam uśmiechając się delikatnie.
- Federico. Moja siostra także padła ofiarą Diego. Nie chciałem by cierpiała więc przyjąłem propozycję Diego. Miał wypuścić ją, a ja w zamian miałem dla niego pracować. Zgodziłem się, musiałem ratować Mer. Hiszpan jednak nie dotrzymał obietnicy...- Włoch zawahał się, a po jego policzkach spłynęło więcej łez. Ponownie postanowiłam go przytulić.
- Brutalnie ją zgwałcił a później zastrzelił, na moich oczach. Najgorszy był widok jak Mer cierpiała, a ja nie mogłem nic zrobić. Powinienem ją chronić jako jej starszy brat, ale nie udało mi się. Nie potrafiłem stąd odejść to potworne miejsce przypominało mi o Mer, więc zostałem tu aż do dzisiaj. Jednak nigdy nie zgwałciłem żadnej dziewczyny, nie potrafiłbym. Gdy tylko cię zobaczyłem miałem wrażenie, że widzę moją siostrę, była identyczna. Dlatego nie mogłem cię skrzywdzić- chłopak skończył swoją opowieść, a ja poczułam pod powiekami łzy. Nie mogłam jednak pozwolić im wypłynąć, musiałam być silna. Przytuliłam mocniej Włocha.
- Współczuję i rozumiem cię, wiedz że do puki tu jestem możesz na mnie liczyć, nie zostawię cie- powiedziałam pewnym tonem. Nie umiałabym zostawić teraz Federico samego, nie po tym co mi opowiedział. Czułam, że mogę mu zaufać. Włoch uśmiechnął się do mnie.
- Dziękuję, ale nie zostaniesz tu długo- powiedział, a ja nie za bardzo zrozumiałam o co chodzi.
- Ale jak to ?- zdziwiłam się.
- Pomogę ci uciec- wytłumaczył mi poważnym tonem brunet...

 Od tamtego wydarzenia minęły dwa miesiące. W tym czasie dużo się działo. Federico pomógł mi się wydostać, jednak od tamtej pory nie miałam z nim kontaktu. Żadnych wieści, informacji, nic. Jakby zapadł się pod ziemię. Policja namierzyła Diego i jego pracowników. Hiszpan jednak przed aresztowaniem popełnił samobójstwo. Wszystkie dziewczyny porwane przez tego drania zostały uwolnione. Od mojej ucieczki uczęszczam na terapię, nie umiałam sama pogodzić się z tym co mnie spotkało. Teraz jednak z pomocą specjalisty daję sobie radę.
Obecnie znajduję się na cmentarzu. Pewnie spytacie, dlaczego ? Odpowiedź na to pytanie jest prosta i jednocześnie bardzo dla mnie bolesna. Chodzi o Violettę, po tym jak została uwolniona nie umiała sobie poradzić z tym wszystkim, wrócić do normalnego życia. Podcięła sobie żyły tydzień później. Pogrzeb odbył się miesiąc temu. Po mimo, że nie znałam jej za długo, bardzo ją polubiłam. Była dla mnie ważną osobą, a teraz ? Teraz jej już przy mnie nie ma. Nie ma osoby która jako jedyna wiedziała co przeszłam, która potrafiła mnie zrozumieć. Nie ma jej i już nigdy nie będzie. 
Wstałam z ławki, poprawiłam kwiaty w wazonie i zapaliłam znicz na grobie przyjaciółki po czym wyszłam z cmentarza. Nienawidzę tego miejsca. Jest taki smutne i jednocześnie straszne. Zawsze gdy tutaj przychodzę i patrzę na groby ludzi pochowanych tutaj nie umiem powstrzymać łez. Nawet jeśli ci ludzie byli dla mnie obcy.
Postanowiłam się przejść, poszłam do pobliskiego parku i spacerowałam alejkami przyglądając się dokładnie każdemu napotkanemu człowiekowi. Zastanawia mnie co się teraz dzieję z Federico. Co robi, gdzie jest i czy w ogóle żyje. Od dnia w którym pomógł mi uciec nie spotkałam go już nigdy więcej. Policja gdy aresztowała pracowników Diego nie znalazła Włocha. Martwi mnie to, ponieważ on też był dla mnie bardzo ważną osobą. Myślę, że mogłam poczuć coś do niego, co nie koniecznie było czymś w rodzaju przyjaźni. Zakochałam się w nim.
Zatrzymałam się przy barierce mostu i spojrzałam na rzekę przepływającą przez Buenos Aires.
Żałuję, że nie powiedziałam mu co czuję tamtego dnia gdy pomógł mi się wydostać. Byłoby mi lżej gdyby on wiedział co do niego czuję. Nagle poczułam czyjąś obecność, tak jakby ktoś za mną stał. Przerażona szybko odwróciłam się w stronę osoby stającej za mną. Nie mogłam w to uwierzyć, to on! To na prawdę był on! Na mojej twarzy pojawił się szeroki uśmiech, po czym rzuciłam się chłopakowi na szyję prawie go przy tym przewracając.
- Nawet nie wiesz jak tęskniłam, a jak się martwiłam! Bałam się, że coś ci się stało, że nie żyjesz tak samo jak Violetta- po moich policzkach zaczęły spływać łzy, których nie mogłam powstrzymać.
Włoch delikatnie przejechał dłonią po moich policzkach ścierając przy tym słone kropelki z mojej twarzy.
- Już cichutko. Jak widzisz jestem tutaj, jestem z tobą, cały i zdrowy. Po prostu musiałem wytłumaczyć policji całą moją sytuację na szczęście nie poszedłem siedzieć ze względu na to że nikogo nie zgwałciłem i z powodu Mer. Później wyjechałem na miesiąc do Neapolu, do rodziców. Musiałem im to wszystko wytłumaczyć, to jak na prawdę zginęła Mer. Wróciłem wczoraj i od tej pory cały czas cię szukałem, aż w końcu mi się udało- uśmiechnął się po czym zrobił coś czego bym się nigdy nie spodziewałam. Złączył nasze usta w pocałunku, który szybko pogłębiłam.
- Kocham cię Lu- powiedział gdy się od siebie oderwaliśmy prosto do moich ust.
- Ja ciebie też Fede- odpowiedziałam zgodnie z prawdą na co Włoch ponownie złączył nasze usta w namiętnym pocałunku.

*********************************************************

Witam Was perełki <3
Już wszystko tłumaczę. Wiem, miała być teraz opublikowana druga cześć zamówienia care i szczerze mówiąc miałam tak zrobić.
Ale gdy tylko weszłam na bloga i zobaczyłam PONAD 10 tysięcy wejść to postanowiłam zrobić małą niespodziankę w postaci OSa.
Mam nadzieję że się Wam spodobał, a ty Kochanie nie jesteś na mnie zła za przełożenie zamówienia ;*
Jednako obiecuję Ci że następnym postem będzie właśnie kontynuacja Twojego zamówienia, którą postaram się dodać jak najszybciej się da <3
Tego One Shota napisałam już jakiś czas temu ale jakoś nie było okazji by go dodać, a myślę że 10 tysięcy wyświetleń to dobry powód by opublikować go właśnie dzisiaj <3
Dziękuję Wam wszystkim za wejścia, komentarze i to że po prostu jesteście ze mną i razem możemy przeżywać tę historię. Jestem Wam za to bardzo wdzięczna i nigdy Wam tego nie zapomnę <3
KOCHAM WAS MOCNO, CAŁYM MOIM SERDUCHEM !!!!!!!!!!!! <3 <3 <3

A teraz będę się tłumaczyć xD
Na blogu post pojawił się tak późno tylko ze względu na brak internetu :/
Ponieważ miałam problemy z internetem i przez dłuższy czas wcale go nie miałam to tym samym nie miałam możliwości napisania czegokolwiek.
Teraz jednak gdy odzyskałam internet posty będą pojawiać się regularnie :)
Do następnego postu Perełki, pamiętajcie KOCHAM WAS !!!!!!!!!!!!!! <3333

Kocham, Tini ;*



poniedziałek, 7 września 2015

Rozdział XIII

 

***
- To jak ? Skoro nie masz problemów z głosem to wyzywam cię na pojedynek!- prawie że krzyknęłam wściekła. Wkurza mnie jak wszyscy gratulują tej cukrzycy udanego występu skoro tak na prawdę to śpiewała z playbacku. Ktoś w końcu musi pokazać jej kto tutaj rządzi. I tą osobą byłam, jestem i zawsze będę ja! Jeśli myśli że uda jej się zająć moje miejsce na które sobie mocno zapracowałam to się mocno pomyliła.
Patrzę na przerażoną szatynkę i te jej przyjaciółeczki a na mojej twarzy pojawia się zwycięski uśmiech. Wiem że nie przyjmie wyzwania skoro ma problemy z gardłem, a jeśli tak i zaśpiewa to może jej się pogorszyć. A w tedy moja ,,konkurencja,, już nią nie będzie. Ciekawe jak nauczyciele zareagują na wieść, że ich ukochana uczennica oszukała wszystkich na ostatnim koncercie.
Nagle do pomieszczenia wpadli Natalia i Federico. Włoch spojrzał na mnie spojrzeniem jakbym nie wiadomo co zrobiła. No już bez przesady.
- To co przyjmujesz propozycję pojedynku ? Czy stchórzysz jak zwykle ?- spytałam krzyżując ręce na piersi, a na mojej twarzy widniał kpiarski uśmiech. Szatynka zacisnęła usta w cienką linie. Widocznie ją wkurzyłam. I o to mi właśnie chodziło. Sprowokować ją, a zwycięstwo mam w kieszeni.
- Nie dam ci tej satysfakcji Ludmila więc podejmuję wyzwanie-odpowiedziała w miarę pewnym głosem jednak i tak nic jej to nie da. Ze mną nigdy nie wygra. A może już wygrała ?
- No więc dobrze. Widzimy się za pół godziny w Resto. Ludmila odchodzi- pstryknęłam palcami, machnęłam włosami i skierowałam się w kierunku wyjścia. Przy drzwiach specjalnie zderzyłam się ramieniem z Federico przy okazji posyłając mu obojętne spojrzenie. Nie wiem czemu to zrobiłam ale gdy tylko zobaczyłam go z Natalią coś we mnie pękło.


***
- Vils co wam strzeliło do głowy z tym pojedynkiem ?!- naskoczył na mnie od razu Włoch. Nie wiem o co mu chodzi, przecież to nie moja wina że Ludmila wyzwała mnie na pojedynek. Gdybym odmówiła wyszłabym na tchórza, a do tego byłoby to potwierdzenie moich problemów z gardłem.
- Federico ale to ona naskoczyła na mnie z tym pojedynkiem i playbackiem. Nie mogłam przecież odmówić- powiedziałam na swoją obronę. Brunet westchnął i wyszedł z pomieszczenia, a zaraz za nim wyszła Natalia. Nie rozumiem jego zachowania, od dłuższego czasu zachowuje się bardzo dziwnie, a teraz jeszcze to wyjście jego i Natalii. Może oni są razem ? Nie no na pewno nie, przecież Naty chodzi z Maxim.
- Violetta odbiło ci do reszty ?!- krzyczała Włoszka. Super, teraz ona będzie mi wyrzucać że się zgodziłam.
- Jak dla mnie to Viola dobrze zrobiła. Ktoś w końcu utrze nosa tej tarantuli- poparła mnie ruda.
- Camila a nie zapomniałaś że ona ma problemy z głosem ?- ostatnie słowa wypowiedziała szeptem czarnowłosa.
- Nie nie zapomniałam, ale już lepiej w końcu mówić już może!- oszaleje kiedyś z nimi.
- Yhm czy wy nie zapomniałyście o mnie ? Może też się wypowiem na ten temat ?- spytała krzyżując przy tym ręce na piersi i unosząc przy tym jedną brew do góry, tak zwana przeze mnie mina na Verdasa. Dziewczyny od razu się uspokoiły i spojrzały na mnie.
- Przepraszamy- odpowiedziały chórem na co ja się zaśmiałam.
- Spoko. Słuchajcie, dobrze wiemy że mam problemy z głosem ale to mnie nie powstrzyma. Ktoś w końcu musi uświadomić Ludmile że nie jest najlepsza i w ten sposób niczego nie osiągnie. Po za tym jakbym odmówiła to miałaby dowody na moje problemy z gardłem- wytłumaczyłam przyjaciółką, które przyznały mi rację.

10 minut później...

Razem z dziewczynami siedzimy już w Resto i czekamy na przyjście Ludmily.
- Ej Vils nie stresujesz się ?- spytała mnie ruda popijając swój sok cytrynowo-malinowy.
- A czego ma się niby bać ? Najwyżej nie będzie mogła zaśpiewać i ośmieszy się przed tymi wszystkimi ludźmi- odpowiedziała wzruszając przy tym ramionami Włoszka.
- Fran chyba jej nie pomagasz- odezwała się ruda.
- Od początku mówię wam że to się źle skończy ale wy jak zwykle mnie nie słuchacie- skrzyżowała ręce na piersi i spojrzała na nas oburzonym wzrokiem Włoszka.
- Fran wiesz dobrze że to nie tak. Słuchamy cię ale to była moja decyzja by wziąć udział w tym cholernym pojedynku. Z resztą jak widać nie ma jej tutaj...- i właśnie w tej chwili do baru weszła Ludmila. Oczywiście nie obyło się bez przedstawienia blondynki.
Pewnym krokiem podeszłą do naszego stolika. Zatrzymała się przy nim, skrzyżowała ręce na piersi i uśmiechnęła się kpiarsko. Odsunęłam krzesło i po woli wstałam z niego stając przy tym twarzą w twarz z blondyną. Serio ? Boję się, boję i to bardzo. Ale nie dam tego po sobie poznać, na pewno nie teraz.
- No proszę proszę kogo moje oczy widzą. Już myślałam że stchórzysz- zaśmiała się blondynka i nawinęła pasmo swoich loków na palec.
- Nie chce się kłócić Ludmila. Chodź zaśpiewajmy tą cholerną piosenkę i miejmy to już z głowy- powiedziałam lekko znudzona. Nie mam ochoty na kłótnie i krzyki, muszę oszczędzać głos.
Razem z Ludmilą weszłyśmy na scenę i od razu przy nas zjawił się Luca.
- Witam państwa! Dzisiaj mamy dla was wyjątkową niespodziankę! Te o to dwie piękne dziewczyny zmierzą się dzisiaj w pojedynku na głosy! A to która z nich wygra zależy tylko i wyłącznie od was! Życzę miłej zabawy, zaczynamy!- krzyknął brat Francesci po czym zszedł ze sceny.
Podeszłam bliżej i chwyciłam mikrofon w dłonie, po chwili można było usłyszeć melodię Si es por amor.

  Si es por amor
Doy todo lo que soy
(D-do-do-doy lo que soy)

Si es por amor
todo sera verdadero
(uuuuuuuuu)
Esta es mi vida y no la quiero cambiar
Al fin encontre mi lugar
Pero sueno un amor sincero
Alguien que me pueda amar

Yo me conozco y siempre encuentro la manera
No importa cuando y dónde sea
En mi juego esta claro el reglamento
Cuanto lo siento

Yo tengo un plan siempre
Que te envuelve dulcemente
Yo tengo
Sólo amor para dar

Pero si es por amor
Todo sera verdadero
Si es por amor
Doy todo lo que soy
(ooo)
Mi corazón
Es todo lo que yo tengo
Gane y perdi
Nunca me rendi
Porque soy asi
Uoh uoh
(na na na na na na na, na na na na na na na)
2 Si me enamoro, estaras siempre en mi camino
Bloqueando mi destino
Somos de mundos demasiado diferentes
Es tan evidente


 Udało mi się. Mój głos był wyjątkowo czysty, wszystkie wysokie dźwięki zaśpiewałam idealnie bez żadnego zawahania się.
Publiczność zaczęła nas oklaskiwać.

***
Cholera jasna ona miała nie zaśpiewać! Miała stracić głos, a nie go odzyskać! Jeszcze publiczności się spodobało i dostała więcej głosów!
Ale ja tego tak nie zostawię! Nie pozwolę by taka asteroida jaką jest Castillo przyćmiła mój blask Supernovej.
- To nie sprawiedliwe! Pewnie znowu śpiewała z playbacku!- zaczęłam się wydzierać to na wystraszoną Castillo to na publiczność albo dla odmiany na Lucę.
- Ludmila pogódź się z tym że nie zawsze musisz ty wygrywać i że są lepsi od ciebie- nie wiadomo skąd pojawili się przy nas Verdas, Torres, Calviga, Navarro  i...Federico ?!
- Gdybyś wiedział jaka na prawdę jest twoja dziewczyna Verdas to już dawno byś z nią zerwał- krzyknęłam w stronę Meksykanina.
- Nie umiesz przegrywać, to jedno ale nie pozwalam ci obrażać mojej dziewczyny!- mina szatyna od razu spoważniała. Objął ramieniem Violettę i posłał mi wrogie spojrzenie.
- Wiecie co ? Jesteście żałośni! Kiedyś będziecie mnie przepraszać że mi teraz nie uwierzyliście!- krzyknęłam w stronę ludzi znajdujących się w pomieszczeniu, zatrzymując przy tym spojrzenie na Pasguarelliego po czym wyszłam z baru.
Szłam w stronę miasta oglądając przy tym rzekę płynącą przez Buenos Aires. Kocham to miejsce całym sercem, jednak tęsknię za Włochami. Za Rzymem, ciocią, zabawami z Federico...
Tak bardzo bym chciała cofnąć czas, do momentu gdy pierwszy raz przyjechałam do Italii. Dzieciństwo to zdecydowanie najlepszy okres w życiu człowieka. Zero zmartwień, zero problemów, no może nie licząc zepsutej babki z piasku.
Zatrzymałam się przy barierce i spojrzałam widniejący krajobraz centrum Buenos Aires. Po moich policzkach zaczęły spływać łzy na samo wspomnienie tych czasów...

,, Drobna ciemno włosa dziewczynka siedziała na werandzie wielkiego, domu w kolorze jasnego fioletu. Bujała się na huśtawce a w swoich małych rączkach trzymała notesik a na bladych, chudych nóżkach trzymała swoją ukochaną, czerwoną gitarę w złote gwiazdki. Próbowała wymyślić jakąś melodię, chociażby kilka nut a jaką by jej sprawiło przyjemność. Co chwilę zagarniała swoje ciemne loki za ucho gdyż nie sforne włosy spadały jej na twarz doprowadzając przy tym dziewczynkę do białej gorączki. 
Nagle pod duży, beżowy dom na przeciwko podjechało auto z którego wysiadło małżeństwo. Wysoki, ciemno włosy mężczyzna i drobna, jasno włosa kobieta. Dziewczynka od razu dojrzała też chłopca. Trzymał za rączkę kobietę, która jak mała zdążyła zauważyć musiała być jego mamą. 
Chłopiec był dość wysoki jak na swój wiek. Szatynka od razu poznała że jest on od niej maksymalnie o rok starszy. Po za tym ciemna grzywka postawiona na żel dodawała mu kilka centymetrów więcej. Nieznajomy chłopiec odwrócił się w stronę dziewczynki. Małą zafascynowały czekoladowe, duże oczy bruneta, które tryskały radością. Chłopiec na jej widok uśmiechnął się szeroko i pomachał w jej kierunku rączką na przywitanie.
- W końcu będę miała się z kim bawić- pomyślała dziewczynka...,, 

Szybko starłam łzy spływające po mojej bladej twarzy. Podejrzewam że muszę wyglądać strasznie ale szczerze to mam to w dupie. Tak samo ludzi którzy patrzą na mnie z litością i żalem. Nie potrzebuję niczyjej litości, jestem silną kobietą która potrafi sobie poradzić w każdej sytuacji. Sama. Nie potrzebuję chłopaka czy przyjaciółki na każde moje skinienie palcem. Na ludziach nie można polegać a na sobie tak.
I kogo ja próbuję oszukać ?! Rozpadam się od środka, już nie daję sobie z tym wszystkim rady. Potrzebuję czyjejś pomocy, ale nikt nie chcę mi pomóc.
Wiem, już nie raz Natalia chciała mi pomóc a ja ją olewałam. To wszystko moja wina, zasłużyłam sobie na to co teraz mam. Jestem sama i choćbym nie wiadomo jak chciała to nie zmienię tego.
 Nagle poczułam na swoich biodrach czyjeś dłonie, a do moich nozdrzy dotarł ten nieziemski zapach męskich perfum. Szybko odwróciłam się w stronę chłopaka powodując tym samym kontaktem z nim twarzą w twarz. Włoch delikatnie starł dłonią łzy, które po raz kolejny spłynęły po mojej twarzy po czym przytulił mnie mocno. Tego mi właśnie brakowało, jego, jego obecności. By po prostu był przy mnie. 
- Lusiu wiedz że co by się nie stało to zawsze będę przy tobie- wyszeptał mi prosto do ucha.

*****************************************************************
No witam Was witam ;*
Jak tam minął Wam pierwszy tydzień szkoły ?
Mi wspaniale *,*
No wiem dziwna jestem xD Wszyscy narzekają a ja się cieszę :D
Nie to bym lubiła szkołę, bo jej nienawidzę ale ja po prostu jestem takim typem człowieka co potafi dostrzec plusy we wszystkim.
Ale wracając.
Dzisiaj przychodzę do Was z nowym rozdziałem.
A w nim perspektywa Lu, Violetty i taka jakby retrospekcja.
Mam nadzieję że się podobają te moje wypociny <3
Następna w kolejce jest druga część zamówienia care <3
Do następnego Perełki <3

Kocham, Tini ;*