poniedziałek, 15 czerwca 2015

Rozdział V

***
Nie rozumiem jej już ani trochę! Zaproponowałem jej przyjaźń, kto wie może nawet pomoc, a ona ? Uciekła. Nie wiem o co jej chodziło. Próbowałem z nią później porozmawiać, ba! Nadal próbuję!
Próbuje z nią porozmawiać od tygodnia, ale ona mnie unika. Próbowałem wszystkiego, ale ona ma mnie gdzieś. Dlaczego więc się nie poddam prawda ? Sam tego nie wiem. Po prostu coś mi na to nie pozwala.
Z tego co wiem to powinna być teraz w Studiu. Pójdę więc do jej pokoju, może tam coś znajdę. Wiem że to może niezbyt kulturalnie z mojej strony, włazić bez pozwolenia do jej pokoju i tam grzebać, ale nie mam wyjścia. Tylko tak może uda mi się czegoś dowiedzieć, bo wiem że ona na pewno mi nic nie powie. No więc zakradam się jak najciszej potrafię do pokoju blondynki i kiedy mam pewność że nikt mnie nie widział ani że nikogo nie ma w pomieszczeniu, wchodzę.
Na moje szczęście nie zamknęła drzwi od pokoju. No więc wchodzę.
Ściany pomieszczenia są różowe, na ścianach jest pełno zdjęć blondynki i lustra. Duże łóżko zdobione różnymi zawijasami o srebrnej barwie, pościel w zeberkę. Obok okna znajduję się wielka półka i biurko. Nigdzie jednak nie było szafy. Zauważyłem drugie drzwi. Postanowiłem tam wejść. No tak, garderoba, a tam toaletka i tysiące ciuchów, kosmetyków, butów, dodatków, torebek i ogromna toaletka. Wróciłem do pierwszego pokoju i zacząłem się rozglądać. Nic ciekawego, wszystko czego się tu spodziewałem to tu było. Zrezygnowany chciałem już wyjść z pomieszczenia, ale w tedy w rogu pokoju dostrzegłem coś co szczególnie przykuło moją uwagę. Była to gitara, czerwona w złote gwiazdki. Mam wrażenie że gdzieś ją już widziałem. Wziąłem instrument do rąk, zacząłem szarpać strony instrumentu. Po chwili dołączyły do tego także słowa.

Hoy puedo morir de amor
Rescata mi corazón
Quédate conmigo
Vieni con me
Vieni con me

Hoy puedo morir de amor
Rescata mi corazón
Quédate conmigo



Myślę że mogła to by być idealna piosenka na zaliczenie u Angie. Trzeba będzie tylko popracować nad tekstem. Refren już mam. Tak na prawdę kiedy wziąłem do ręki tą gitarę to tekst sam mi się nasunął na myśl. Nie wiem czemu. Mam wrażenie że już gdzieś ją widziałem...
 Nagle usłyszałem czyjeś kroki. Szybko odłożyłem instrument na miejsce i wyszedłem z pokoju. Na szczęście kiedy Olga mnie zobaczyła, zdążyłem wejść do łazienki i udać że z niej wychodzę.
- O witaj Fede!- przywitała mnie jak zwykle z uśmiechem gosposia.
- Cześć Olga- odwzajemniłem uśmiech i wróciłem do swojego pokoju. Rzuciłem się na łóżko.
Wciąż tego wszystkiego nie rozumiem, JEJ nie rozumiem. Proponuje przyjaźń, a ta ucieka. Kiedy proponuje jej pomoc, drze się na mnie. A kiedy ją pocieszam, wydaje się taka krucha i miła. Nie rozumiem jej logiki. Z resztą ta jej cała historia którą opowiadał mi Leon, jakoś nie za bardzo chce mi się w nią wierzyć. Nie wiem czemu, po prostu mam wrażenie że to kłamstwo. No ale czemu Leon miałby mnie okłamać ? Przecież się przyjaźnimy. Chyba że...No chyba że to Ludmila opowiedziała Leonowi fałszywą historię. No ale po co ? Za dużo tych pytań.
Albo ta gitara w jej pokoju. Jestem w stu procentach pewny że ją gdzieś widziałem! Tylko gdzie ? Federico debilu czemu ty musisz mieć taką słabą pamięć jeśli chodzi o przedmioty!
Dobra, wypadałoby pójść do Studia bo zaraz mam zajęcia. Wziąłem wszystkie potrzebne rzeczy i udałem się w kierunku szkoły. Za nim się obejrzałem byłem już na miejscu. Pierwsze zajęcia mam z Angie. Szybko poszedłem w kierunku sali śpiewu by się nie spóźnić. Na szczęście nauczycielka weszła zaraz po mnie, czyli się nie spóźniłem. Wszyscy już byli. W pierwszym rzędzie siedziała oczywiście blondynka, a obok niej wolne miejsce. Wszystkie inne były zajęte więc usiadłem obok niej. Teraz przynajmniej mi nie ucieknie, no chyba że wyjdzie w połowie zajęć. Zająłem więc miejsce obok blondynki. Nasze spojrzenia przez chwile się skrzyżowały, ale kiedy się do niej uśmiechnąłem, ta udała obojętną i szybko odwróciła głowę. Posyłając mi przy tym srogie spojrzenie. Na prawdę jej nie rozumiem! Czy to źle że się do niej uśmiechnąłem ? No wybaczcie, ale nie wiedziałem że uśmiech w jej pobliżu jest zakazany. Ale te jej duże, brązowe oczy, takie same praktycznie jak u mojej Lusi. Tyle że oczy Luśki były zawsze pełne radości, miłości i chęci do życia, a oczy Ludmily są wręcz przeciwnie. Pełne smutku,nienawiści, czasem mam wrażenie że są po prostu puste.
- Witajcie, czy wszyscy wiedzą już na jaki temat mają napisać piosenkę ?- z moich rozmyśleń wyrwał mnie głos nauczycielki. Wszyscy pokiwali twierdząco głowami, na co nauczycielka śpiewu się uśmiechnęła.
- To dobrze, a teraz wracając do dzisiejszej lekcji. Czy ma ktoś ochotę zaśpiewać ?- spytała z uśmiechem, tak na prawdę to odkąd tu jestem jeszcze ani razu nie widziałem jej smutnej.

***
Podniosłam rękę.
- Ja Angie- powiedziałam jak zwykle dumnie z podniesioną głową.
- Dobrze, a ty Fede chodź zagrasz Ludmile na pianinie- serio ? Czemu akurat on ? Cholera, co jak pozna mnie po głosie? Tego nie przemyślałam. Za nim zdążyłam cokolwiek powiedzieć, Włoch podszedł do instrumentu.
- To co śpiewacie ?- spytała z uśmiechem nauczycielka. Chciałam odpowiedzieć że jak zwykle Destinada a brillar ale Federico zabrał głos.
- Może być Ti Credo ?-zapytał. Poprawka, stwierdził, bo nim zdążyłam odpowiedzieć ten zaczął już grać.

 Non so se va bene. non so se non va.
Non so se tacere o dirtelo ma.

Le cose che sento
Qui dentro di me,
Mi fanno pensare
Che l'amore é cosi.

Ogni istante
A un non so ché
D’importante vicino
A te.

E mí sembra che
Tutto sía facile,
Che ogni sogno
Diventi realtá.

E la terra puó
Essere il cielo!
E’ vero!
E’ vero!

Se mí abbraccí
Non ho píú
Paura...
Dí amartí,
Davvero!

E lo leggo neí
Tuoi occhi.
Ti credo!
Ti credo
!

Podczas refrenu dołączył do mnie. Kiedy skończyliśmy usłyszeliśmy wielkie brawa wszystkich w sali.
- No muszę przyznać że to było wspaniałe! Na prawdę, wyszło wam cudownie- rzekła nauczycielka.
- Jak zwykle- machnęłam włosami w charakterystyczny dla mnie sposób i wyszłam z sali. Miałam wyczucie, bo właśnie po moim wyjściu zabrzmiał dzwonek. Podeszłam do szafki, wyjęłam z niej kosmetyczkę i zaczęłam poprawiać makijaż. Mam nadzieje że mnie nie rozpoznał. Nie może mnie rozpoznać. Nie chce by przeze mnie cierpiał.
- Hej- usłyszałam za sobą głos, nie muszę długo myśleć by powiedzieć czyj to głos.
- Czego chcesz ?- muszę udawać obojętną chociaż najchętniej rzuciłabym się na niego.
- Spokojnie, chcę tylko porozmawiać. Przychodzę w pokojowych zamiarach- uniósł ręce w geście obrony,a ja już nie mogłam się powstrzymać i na mojej twarzy pojawił się uśmiech.
- No!! O to mi chodziło!- uśmiechnął się.
- Nie ciesz się tak tylko mów o czym chcesz gadać- znów mój głos zabrzmiał trochę oschle.
- Znów zaczynasz ? A już myślałem że się dogadamy- na jego twarzy zagościł, smutek ??
- Dobra, jak masz już mówić, to mów- powiedziałam obojętnie.
- Chciałem wiedzieć dlaczego mnie unikasz.
- Ja ciebie nie unikam, jak mogło by ci to przyjść do głowy ?!- krzyknęłam, nie chcę by wiedział że to prawda.
- Czyli nie przeszkadza ci moja obecność ?- zapytał i przybliżył się do mnie bardzo blisko, tak blisko że nasze nosy się stykały, a na twarzy czułam jego gorący oddech. Spojrzałam w te jego czekoladowe tęczówki. Zaczął się do mnie zbliżać, a ja zamiast zareagować stałam tam jak jakaś debilka. Nie wiedziałam co zrobić, by nie popełnić błędu którego będę później żałować. Jednak po chwili się opamiętałam i odsunęłam od siebie Federico.
- Co ty robisz ?!- krzyknęłam, chociaż tak na prawdę to bardzo tego chciałam. Tego pocałunku...
- Ja tylko sobie stoję- odrzekł krzyżując ręce na piersi (nie wiem jak to napisać xD).
- Uwierz mi nie chcesz ze mną zadzierać, nie wiesz do czego jestem zdolna- powtórzyłam jego gest, na co on wybuchnął śmiechem.
- I z czego się śmiejesz ?!
- Z ciebie- spojrzałam na niego zdziwionym wzrokiem- bo ty myślisz że się ciebie boję, tak??-roześmiał się jeszcze bardziej.
- Jak ci tak wesoło to się śmiej, Ludmila odchodzi- pstryknęłam charakterystycznie palcami, machnęłam włosami i odeszłam. To było dziwne, ta nasza rozmowa. Jeśli mogę to tak w ogóle nazwać. Nie chciałam tak zabrzmieć no ale nie mogłam go przecież przepraszać, to oznaczało by słabość. A Ludmila Supernova Ferro nie okazuje słabości, jest zimna, bez uczuć, niezależna i co najważniejsze NIE POTRAFI KOCHAĆ. Muszę tylko przestać się nad sobą użalać i tak jak kiedyś być wredną, bezuczuciową osobą. Tylko czemu nie potrafię ? Czemu nie chcę być taka jak kiedyś ? No bo chyba się nie zakochałam... Nie to nie możliwe! Nie wierzę w to, ja NIE UMIEM kochać!

***
No se imaginan de qué cosas hablamos
Estando en nuestro sitio especial
(CONVERSAR)
De moda, chicos, música y vacaciones
Sueños que se vuelven,
Razem: canciones jugando
Secretos entre melodías y
Con mis amigas siempre imaginar
Un mundo mágico ideal
Hablamos de todo, siempre falta más

  Planeta de las chicas, exclusividad
La clave son las risas, código amistad
Planeta de las chicas, exclusividad
La clave son las risas, código amistad



- Wyszło nam bardzo dobrze!- krzyknęłam podekscytowana do Cami po zakończeniu piosenki.
- Racja Fran, tylko ja bym pod koniec ściszyła końcówkę refrenu- odpowiedziała mi ruda na co ja po chwili zastanowienia przytaknęłam jej.
- Dobra ja spadam bo umówiłam się z Broudweyem- zaczęła pakować swoje rzeczy.
- Oki ja z resztą też mam się spotkać z Diego.
- Miłej randki, papa- cmoknęła mnie na pożegnanie w policzek.
- Wzajemnie- uśmiechnęłam się i zaczęłam pakować swoje rzeczy i wyszłam z pomieszczenia w poszukiwaniu mojego chłopaka. Po dziesięciu minutach znalazłam go przy szafkach. Podbiegłam do niego i zakryłam mu dłońmi oczy.
- Zgadnij kto to!- powiedziałam radośnie.
- Francesca...-dziwne, zabrzmiał jakby był jakiś taki smutny ?
- Ej kochanie coś się stało ?- zapytałam ściągając mu ręce z twarzy.
- Nie nic nie ważne...- odpowiedział obojętnie.
- Diego mów o co chodzi. Widzę że ściemniasz, mi przecież możesz wszystko powiedzieć.
- No dobrze...Dzwonili do mnie ludzie z hiszpańskiego Y-Mixu- powiedział smutnym głosem.
- To wspaniale! Czemu się nie cieszysz ?
- Francesca, oni chcą bym podpisał z nimi kontrakt, problem w tym że musiałbym wyjechać do Madrytu na nie wiadomo ile- dopiero teraz sobie uświadomiłam co oznacza podpisanie kontraktu. Nie mogę uwierzyć jak to wyjeżdża ??

**************************************************************
Hej hej!
No więc przychodzę do Was z piąteczką.
Tak na prawdę rozdział chciałam dodać za tydzień, ale skoro już go napisałam to postanowiłam dodać dzisiaj xD
Macie tu też trochę scen Diecesci <3
A tak zmieniając temat...
Widzieliście co Ruggero dodał na swojego fb,tt i instagrama ?? :(
Jeśli nie to już mówię. Ruggero dodał tam zdjęcie z obsadą Soy Luny i oficjalnym POTWIERDZENIEM tego serialu.
A to oznacza że Violetta 4 zostaję ostatecznie skreślona, bo jaki miałaby sens Viola bez Fede i Fran ?? Pewnie się zastanawiacie skąd nagle pomysł o Violetta4, chodzi o to że pewnie wielu z Was już o tym słyszało że Tini w jednym z wywiadów NIE zaprzeczyła powstania 4 sezonu telenoweli, ale i NIE potwierdziła. Ja jednak wolałabym jakby 4 sezon w ogóle nie powstał jeśli miało by w nim zabraknąć Ruggero i Lodo, a Wy jak myślicie ?
Masakra...
Dobra a teraz wracając xD
Podoba się Wam to moje cuś ?? :D
Do następnego <3
Kocham, Tini :*


czwartek, 11 czerwca 2015

Rozdział IV

***
Kiedy weszłam do pomieszczenia z szafkami zobaczyłam...
Zobaczyłam Leona który próbuję coś wytłumaczyć Andresowi i jak widać nie za dobrze mu to wychodzi.
- Słuchaj ile razy mam ci tłumaczyć że nie można jednocześnie kichnąć i mieć otwarte oczy!- mówił już mocno zirytowany chłopak.
- Ale mojemu kuzynowi to się udało, mi z resztą też jak chcesz to ci zaraz pokarzę- już chciał kichać.
- Nie! Nic mi nie pokazuj bo to niemożliwe! Dociera to do ciebie ?! Ooo Violu! Weź ty mu to wytłumacz bo ja już do niego siły nie mam!- dopiero teraz mnie zauważył ? Serio ? I jeszcze śmie mnie włączać do tej ich bezsensownej kłótni ? Dzięki wielkie Leon!
- Andres...kichnięcie z otwartymi oczami jest niemożliwe- powiedziałam spokojnie i poważnie.
- Ale..
- Nie ma żadnych ale. Po prostu. To niemożliwe.
- Ja i tak wiem swoje- powiedział i wyszedł z pomieszczenia.
- On jest niemożliwy- westchnął mój chłopak.
- No wiesz jaki on jest z resztą ty wcale nie jesteś mądrzejszy- zaśmiałam się.
- Oj wybacz ale to nie ja urządzam pogrzeb pluszakom!-oburzył się.
- Może pluszakom nie, ale za to lalką tak- wybuchnęłam śmiechem.
- Może zamiast się ze mnie nabijać to chodźmy już na lekcję ?- kiwnęłam głową na tak i poszliśmy do sali śpiewu. Teraz mamy zajęcia z Angie.
Gdy doszliśmy na miejsce byli już wszyscy, a my weszliśmy równo z dzwonkiem.
- No to zaczynamy lekcję- rzekła nauczycielka. Lekcja toczyła się jak zwykle, ćwiczenia na rozśpiewanie, wspólne śpiewanie i wygłupy.
- A na koniec mam dla was zadanie- jestem zadowolona. Angie zawsze zadaje jakieś fajne prace typu śpiewanie w grupach itp. Jej zadania to coś zupełnie innego niż zadania takiego Gregorio, nienawidzę tych jego projektów. Ogólnie uwielbiam tańczyć, ale jego zadania są wyczerpujące.
- Zadanie będzie polegało na napisaniu piosenki. Wywieszę po lekcji kartkę z tematem piosenki dla każdej osoby. Możecie teraz iść, cześć- rzekła po czym wyszła, a wszyscy wybiegli za nią by zobaczyć swój temat piosenki.
Ja dobiegłam jako jedna z pierwszych, zawsze byłam dobra z wf więc łatwo się dostałam do listy.
Swoje imię znalazłam przy jednym z tematów.
,,Piosenka o miłości- Violetta Castillo, Ludmila Ferro i Federico Pasquarelli,,
Fajnie, lubię miłosne tematy i bardzo łatwo mi się piszę piosenki na ten temat. Jestem ciekawa też co wymyślą Federico i Ludmila. A najbardziej jestem ciekawa tego co napisze Ludmila.
Odkąd ją znam to jeszcze nigdy nie słyszałam żadnej piosenki o miłości lub przyjaźni którą by napisała.
Po moich chwilowych przemyśleniach, poszłam na kolejne zajęcia z Beto.

***
Wróciłam do domu, jeśli mogę go tak w ogóle nazwać. Tak na prawdę nie mam tu nikogo.
Matka, nawet się mną nie interesuje. Inni są skupieni ciągle na Violettcie, a Federico...
Może i byliśmy kiedyś przyjaciółmi, może i kiedyś się w nim zakochałam, może i nadal go kocham. Ale to już nie wróci, już nigdy nie będzie tak samo.
Jeszcze ta piosenka na zaliczenie u Angie...Serio ta pacyfistka nie może chociaż dać tematu idealnego dla mnie ? Jak bycie gwiazdą ? No cóż, muszę ją napisać bo inaczej obleje.
Weszłam do swojego pokoju i podeszłam do biurka. Otworzyłam jedną z szuflad. Dostrzegłam w niej jakiś złoto-różowy zeszyt, wyjęłam go. Kiedy spojrzałam na okładkę coś we mnie pękło.
Na różowej okładce był widoczny złoty napis ,,Ludmila,, Otworzyłam pierwszą stronę, a łzy zaczęły mi lecieć po policzkach. Dlaczego ? Dlatego :

,,Szczęśliwi ci którzy mają siebie i swój świat, nie przejmują się tym co mówią o nich inni...
 Odległość która nas będzie dzielić to tylko cyfry. 
Gdy za mną zatęsknisz, po prostu zadzwoń. 
Nigdy o Tobie nie zapomnę.
Twój Fede :*,,

Pamiętam jak dzień przed jego wyjazdem dał mi ten zeszyt i wpisał mi się do niego. Powiedział mi bym zapisywała tu wszystkie swoje myśli, bym zaglądała tu jak będę szczęśliwa, jak będę za nim tęsknić. Przejrzałam kolejne strony, na jednej z nich dostrzegłam jakiś tekst. Po przeczytaniu go kilkakrotnie wydaje mi się że byłby idealny na piosenkę na zaliczenie u Angie. 
Wzięłam swoją czerwoną gitarę w złote gwiazdki, dostałam ją jak miałam pięć lat. Od tej pory gram tylko na niej. Mimo że nie należy do najnowszych, wydaje z siebie dźwięki jakich nie potrafiłaby wydać żadna inna gitara. Usiadłam na łóżku, położyłam przed sobą zeszyt i zaczęłam grać.

Siento que hoy ya estoy lista
Digo, me siento distinta
Quiero ser la protagonista
No hay nada que temer
Con el amor todo sucede
Y si uno duda, retrocede
La actitud todo lo puede
Y me hace sentir bien

Para vivir,
para sonar
Para sentir,
para gritar yo puedo
Para poder mirarte y decirte que te quiero
Para decirte que te quiero
Para poder ser yo la llama que enciende mi fuego



Trzeba będzie dopisać jeszcze drugą zwrotkę i będzie dobrze. Nagle drzwi od mojego pokoju się otworzyły.
- Ludmila! Musimy pogadać w tej chwili!- super jeszcze jej tu brakowało...
- O co ci znowu chodzi ?
- Może tak grzeczniej, nie tak cię wychowałam!- ty mnie właśnie wcale nie wychowałaś!
- Dobra, o co chodzi ?- burknęłam.
- Słyszałam że ostatnio znów pokłóciłaś się z Violettą! Dziewczyno zrozum, że czy ci się to podoba czy nie masz być dla niej miła, bo inaczej German ze mną zerwie!- była wściekła, z resztą jak zwykle.
- Od kiedy ty się przejmujesz Violettą ? Albo lepsze pytanie, od kiedy interesujesz się mną ? Nie obchodzi mnie twój związek z Germanem, szczerze to życzę wam byście jak najszybciej zerwali. I żeby German w końcu przejrzał na oczy. Po za tym na twoim miejscu martwiłabym się Angie a nie mną i Violettą, bo to ona jest twoim jedynym zagrożeniem- teraz i ja krzyczałam.
- Jak śmiesz się tak do mnie odzywać! Zachowuj się jak córka!- teraz to mnie na prawdę wnerwiła.
- Będę się zachowywać jak córka jeśli ty będziesz się zachowywać jak matka! Jeśli jeszcze mogę tak w ogóle o tobie powiedzieć- krzyknęłam. Po chwili poczułam przeszywający mnie ból w okolicach policzka. Nie wierzę, a jednak zrobiła to...Wiedziałam że jest wredna, zła, bezduszna ale nigdy bym jej o to nie posądziła. Dotknęłam dłonią bolącego miejsca i spojrzałam na moją matkę. Czułam jak w oczach zbierają mi się łzy. Po chwili jednak się uwolniły, spojrzałam ostatni raz na matkę i wybiegłam.
Pobiegłam do parku, usiadłam na ławce. Mijając przy tym wiele zakochanych. Czemu ja nie mogę być szczęśliwa ? Dlaczego muszę wszystkich krzywdzić ? Dlaczego jestem taka jaka jestem ? Podciągnęłam kolana pod brodę, zaczęłam płakać. Jeszcze nigdy wcześniej nie zdarzyło mi się tak mocno płakać. Siedziałam tak z dziesięć minut, nagle poczułam jak ktoś siada obok mnie. Od razu dotarł do moich nozdrzy ten wspaniały zapach perfum...
- Ludmila ? Czy ty płaczesz ?- zapytał troskliwym jak i zdziwionym głosem. No tak. Supernova Ferro nigdy nie płacze publicznie. Podniosłam głowę. Spojrzałam w te ciemne, czekoladowe, tryskające radością oczy. Chciałam coś powiedzieć, ale nie mogłam. Po prostu nie mogłam się wysłowić. Włoch chyba to zauważył, nic nie powiedział tylko mnie przytulił. Tak mi tego brakowało, tak mi go brakowało. Jego bliskości, przytulenia, głosu i tego by po prostu przy mnie był.
- Ciii wszystko będzie dobrze, tylko powiedz mi czemu płaczesz- mówił delikatnie, głaszcząc przy tym moje włosy. No tak, zawsze to robi by kogoś uspokoić.
- Onnaa, oona mniee...- jąkałam się, nie mogłam się wysłowić. Z powrotem się rozpłakałam tylko że tym razem mocniej. Fede tylko mocniej mnie przytulił. Siedzieliśmy tak z dziesięć minut. Jak dla mnie ta chwila mogłaby trwać wiecznie. Po chwili jednak się ogarnęłam i odsunęłam od Włocha.
- Dziękuję i przepraszam- wskazałam na mokrą plamę na koszuli Federico.
- Nic się nie stało, a teraz chodź- wstał i wyciągnął do mnie rękę. Spojrzałam na niego zdziwionym wzrokiem. Jednak ufam mu i chwyciłam jego rękę dając się tym samym ciągnąć w jakimś kierunku.
- Federico gdzie idziemy ?
- Wiesz co jest najlepsze na smutek ?- spytał z tym jego słodkim uśmiechem. Doskonale znałam odpowiedź na to pytanie, ale nie mogę dać mu tego po sobie poznać. Nie może wiedzieć że to właśnie ja, jeszcze nie teraz. Pokręciłam przecząco głową, na co Włoch się zaśmiał.
- Zabieram cię na lody i nie przyjmuję odmowy- poszliśmy dalej. Po chwili byliśmy już przy budce z lodami. Fede zamówił tak jak pamiętałam- czekoladowe i truskawkowe, a ja jak zwykle - cytrynowe i orzechowe.
- Nie wiele osób lubi lody cytrynowe, ja na przykład ich nie cierpię- zaśmiałam się, jakbym tego nie wiedziała.
- A ja je uwielbiam
- Przypominasz mi kogoś.
- Tak ? Kogo ?
- Moją przyjaciółkę, jeszcze za czasów gdy mieszkałem we Włoszech- zatkało mnie. Nie, nie, nie! On nie może mnie poznać! Nie może! Nie chcę by cierpiał! Chociaż może teraz uda mi się coś od niego wyciągnąć.
- Naprawdę, na przykład czym ?
- Chociażby tym że masz takie same imię. Ona też uwielbiała lody cytrynowe. Masz nawet podobne oczy- zaczął mi się przyglądać. Na co ja się lekko wycofałam.
- A nie utrzymujesz z nią kontaktu ?
- Niestety nie. Nasze drogi się rozeszły gdy musiałem wyjechać do Meksyku. Dzwoniłem do niej i pisałem codziennie. Na początku się odzywała ale później niestety przestała...- ja przestałam ? Przecież on później już do mnie się nie odzywał, a nie ja do niego!
- Rozumiem...
- Ale niestety czasu nie cofnę...Gdybym tylko miał jej numer, adres, cokolwiek. Bardzo mi jej brakuje. Byliśmy najlepszymi przyjaciółmi, kochałem ją jak siostrę, załamał bym się jakby jej się coś stało. Była moim oczkiem w głowie. Rozmawialiśmy codziennie, bardzo mi tego brakuje- miałam ochotę rzucić się mu na szyję i wyznać całą prawdę, ale nie mogę. Przynajmniej jeszcze nie teraz.
- Podobała ci się hmm ?- nawet nie wiem po co o to zapytałam! Na pewno go zawstydziłam tym pytaniem, ale tak jakoś to pytanie samo wyszło z moich ust. I z serca. Fede zaśmiał się.
- Szczerze to tak. Zakochałem się w niej, ale wiesz byliśmy w tedy dziećmi i nie wiem czy ona odwzajemniała moje uczucie. Mimo tego że nie widzieliśmy się jakieś trzy lata, ja nadal coś do niej czuję. Kocham ją- zatkało mnie. Czułam łzy w oczach, ale nie mogłam pozwolić im się wydostać. Jak to mnie kocha ? Idiotko przecież właśnie to powiedział! Chociaż tak na prawdę to powiedział że kocha TAMTĄ Ludmile, a nie mnie.
- Wiesz co Ludmila ?- spojrzałam na niego pytającym wzrokiem- wszyscy mi mówili jaka to jesteś zła,wredna i żebym się lepiej do ciebie nie zbliżał dla własnego dobra. Ja jednak się uwziąłem, by dotrzeć do prawdziwej ciebie i teraz tego nie żałuję. To jak zgoda ?- wyciągnął dłoń w moim kierunku. Spojrzałam znów zaszklonymi oczami na Włocha. Przełknęłam głośno ślinę. Przymknęłam oczy i poczułam jak po moim policzku spływa pojedyncza łza.
- Wybacz, ale nie mogę. Dziękuję i przepraszam- wyszeptałam po czym znów zapłakana odbiegłam. Uciekłam, stchórzyłam, poddałam się. Miałam szansę by znów się do niego zbliżyć, by znów móc z nim normalnie rozmawiać. Ale to zepsułam. A może właśnie dobrze zrobiłam ? Jeszcze by we mnie rozpoznał swoją dawną przyjaciółkę albo raczej osobę w której się zakochał i co w tedy ? Co jakby mnie znienawidził albo sama nie wiem co. Jakby zareagował na to jak się zmieniłam ?

 *******************************************************
Hej no więc tak o to prezentuję się czwóreczka !
I jak Wam się podoba ? Miał być później ale dodałam go dzisiaj.
Jak tam u Was ? Ja jestem smutna i wściekła.
Smutna to chyba wiadomo dlaczego. Jutro piątek, każda prawdziwa V-lovers wie o co mi chodzi :(
A wściekła jestem na Rugga! Wiecie dlaczego ? Bo zrezygnował z trasy a teraz i tak jeździ z nimi wszędzie! Jakby nie mógł po prostu z nimi występować! Rozumiem jakby oni byli we Włoszech i on by z nimi przesiadywał bo akurat tam mieszka, no ale sory oni teraz grają w Ameryce ! Jedynym tego plusem jest fakt, że możliwe że Ruggero przyjedzie wraz z ekipą do Polski, ale jako ,,widz,,
Dobra koniec z tym moim zanudzaniem xD
Do następnego :*
Kocham, Tini <3 

wtorek, 9 czerwca 2015

LBA 01 <3

No więc nominowała mnie Julcia <3

 1. Jakie słowo najczęściej powtarzasz? 
 2. Ulubiony cytat to:
 3. Ulubiony teledysk/klip? 
 4. Wzorujesz się na jakiejś osobie? 
 5. Chciałabyś mieć inny charakter, wygląd? 
 6. Lubisz swoją szkołę? 
 7. Kolczyki vs bransoletki
 8. Najbardziej szalona rzecz jaką zrobiłaś to:
 9. Masz jakieś ulubione miejsce? 
10. Wolałabyś pisać artykuły do gazety czy robić zdjęcia do niej? 
11. Co sądzisz o moim blogu? (O tym ^^)  

Ad.1
Hmm no nie wiem, ale chyba- co nie ??- a przy pisaniu to xD

Ad.2
Mam ich baardzoo dużo, np. ,,Bądź sobą, bo inne role są już zajęte,,

Ad.3
Poza teledyskami, piosenkami z Violetty i Lodo lubię też piosenki Beyonce, Seleny Gomez i  Rihanny, nie potrafię wybrać jednej piosenki xD

Ad.4
Moim wzorem do naśladowania są przede wszystkim Tini, Lodo i Mechi, ale uwielbiam też Rugga i Jorge <3

Ad.5
Nie, lubię siebie taką jaką jestem. Chociaż gdybym mogła to może byłabym troszeczkę milsza w niektórych sytuacjach :D

Ad.6
No cóż...lubię swoją klasę, ale czy szkołę ? To już niekoniecznie xD Tak na prawdę to już chcę do gimnazjum xD

Ad.7
Uszy ponownie przebiłam niedawno, więc na tą chwilę bransoletki.

Ad.8
Hmm...Chyba założenie bloga xD

Ad.9
Mój pokój, świat bloggera <3 Ale każde miejsce gdzie są moi przyjaciele jest moim ulubionym miejscem.

Ad.10
Chciałabym robić to i to xD Nie potrafię wybrać.

Ad.11
Twój blog Misiu jest cudowny *,* 
Kocham go <3 

Jeszcze raz dziękuję za nominację, kocham cię Perełko :*

Ja nominuję :

*D.Pasquarelli
*Mechi Lambre
*Vicky Victorious

Moje pytania :

1. Ulubione zwierzę ?
2. Co sądzisz o moim blogu i czy w ogóle Ci się podoba ? (ten)
3. Gdzie byś chciała zamieszkać gdybyś miała możliwość przeprowadzenia się gdzie tylko chcesz ?
4. Masz chłopaka ?
5. Który sezon podobał Ci się najbardziej ?
6. Masz swojego idola/idoli ?
7. Kto jest Twoim ulubionym aktorem/aktorką z Violetty ?
8. Ulubiona piosenka ?
9. Czy miałaś jakiś konkretny powód by założyć bloga, czy zrobiłaś to tak o z nudów ?
10. Gdybyś mogła, to co byś zmieniła w scenariuszu Violetty ?
11. Ulubiona para z serialu ?

To na tyle xD 
Kocham, Tini :*


niedziela, 7 czerwca 2015

Rozdział III

***
Nowy dzień, nowe problemy. Mam wrażenie że z każdym dniem przybywa ich coraz więcej.Problemy i kłótnie z matką, Violettą i Pasquarellim pomału mnie wykańczają. Mam dość udawania kogoś kim nie jestem ale nie potrafię już nikomu zaufać. Nie po tym jak ON mnie opuścił. Jeśli chodzi o moją rodzinę i przeszłość to wszystkim sprzedaję kit- rodzice się rozstali w ZGODZIE, mieszkam z matką a mój ojciec mieszka za granicą. Tak na prawdę to ja nawet nie wiem gdzie jest dokładnie mój ojciec, a matka wcale się z nim nie rozwiodła w spokoju. Ich rozprawa ciągnęła się miesiącami, a prawnicy ledwo z nimi wytrzymali. A jednak to nie dlatego jestem tą osobą którą jestem teraz. Nie chodzi też o zawód miłosny, chociaż może trochę tak ? Nie wiem czy chcę o tym mówić, ale skoro już zaczęłam to dokończę. No więc tak...
W wieku siedmiu lat przeprowadziłam się z ojcem do Włoch, dokładniej do Rzymu. Moja matka ciągle gdzieś wyjeżdżała z pracy, a ojciec postanowił zrobić nam takie małe wakacje. Matka jednak postanowiła zostać w Buenos Aires. Ja razem z tatą zamieszkaliśmy u mojej cioci Elisabet.
Moja ciotka nie ma dzieci więc popołudnia raczej spędzałam sama, rysując bądź grając na swojej gitarze na tarasie przed domem. W okolicy nie było za dużo dzieci w moim wieku, więc nie za bardzo miałam z kim się pobawić. Od czasu do czasu pomagałam cioci w kuchni, bądź bawiłam się niedługo z tatą. Pewnego dnia na przeciwko nas wprowadziło się małżeństwo z synem. Był o rok starszy ode mnie. Przeprowadził się razem z rodzicami do Rzymu z Mediolanu. Od razu załapaliśmy wspólny język. Byliśmy nierozłączni. Pewnie zastanawiacie się jak nazywał się ten chłopak prawda ? O tym później. Bawiliśmy się razem całymi dniami, ja chodziłam do niego, on do mnie. Zachowywaliśmy się jak rodzeństwo, chociaż dla mnie z czasem jak dojrzewałam przestawałam pomału patrzeć na niego jak na przyjaciela. No wiecie miałam 13 lat w tym wieku hormony zaczynają wariować.
Kiedy miałam 15 lat, okazało się że on musi wyjechać na kilka lat do Meksyku. Byłam załamana. Nie przespałam większości nocy, ciągle chodziłam przybita i non stop płakałam. Próbował mnie wielokrotnie pocieszyć ale na marne. W końcu nadszedł ten dzień, dzień w którym miałam się z nim pożegnać. Obiecał mi że będzie do mnie dzwonił i pisał codziennie, a przed wyjazdem podarował mi srebrny wisiorek w kształcie serca z naszymi inicjałami. Do tej pory go nie zdjęłam.
Mijały dni, tygodnie, miesiące, lata. Na samym początku pisał i dzwonił do mnie rzeczywiście codziennie, ale kiedy wróciłam do Buenos Aires, przestał się odzywać. Nie wiem czemu, po prostu przestał dzwonić, a nawet nie wysyłał już do mnie SMS- ów. Tak jakby nigdy byśmy się nie znali.
Po moim powrocie, nic nie było już takie same. I nie chodzi mi tylko o zmianę koloru włosów, bo nie byłam blondynką od urodzenia. To właśnie w tedy pomału zaczynałam się zmieniać. Moją zmianę przypieczętował na koniec długi rozwód rodziców. Moja matka uznała że podczas wyjazdu, mój ojciec zdradził ją z jej siostrą u której mieszkaliśmy- ciocią Elisabet. Ojciec wszystkiego się wyparł, ale matka zainwestowała w najlepszego prawnika i wygrała sprawę o rozwód z winy mojego ojca.
Jak się później okazało, dla mojej matki historyjka ze zdradą ojca była tylko po to by ukryć prawdziwy powód rozstania. Mianowicie znalazła sobie kochanka. Po roku wprowadził się do nas. Od początku go nie lubiłam, był dla mnie wredny, nie raz podniósł na mnie rękę. A moja matka miała to gdzieś, dopiero jak zagroziłam wyprowadzką do ojca to zerwała kontakt z tym psychopatą. Później zeszła się z Germanem i tak jest do dziś. Z ojcem nie mam kontaktu od ponad dwóch lat, ale nie to mnie boli. Boli mnie fakt że już nigdy nie spotkałam się z nim, nigdy nie usłyszałam jego cudownego głosu którym potrafił mnie zawsze pocieszyć, aż do teraz...To wszystko jest bardzo skomplikowane, ale dobrze wiem że moje myśli są prawdziwe. One muszą być prawdziwe. Wracając do mojego tajemniczego przyjaciela, jeśli mogę go tak w ogóle nazwać. Miał na imię Federico.
Kiedy poznałam kuzyna Violetty od razy skojarzyłam fakty. Federico, Włoch, te czekoladowe, tryskające szczęściem oczy. Nie miałam wątpliwości że to właśnie jest MÓJ Fede, ale nie miałam też stu procentowej pewności. Przecież nie jednemu psu na imię Burek. Z resztą jakby to był on to może by mnie poznał ? Przecież aż tak się nie zmieniłam. Chociaż kogo ja próbuję oszukać ? Kiedyś byłam szatynką, szarą myszką. Miałam spokojny charakter, byłam miła, uprzejma, wesoła. No właśnie BYŁAM. A Fede poznał mnie właśnie taką jaką byłam kiedyś. Teraz jestem swoim dawnym przeciwieństwem. Więc wątpię by mnie poznał. Chciałabym z nim porozmawiać, wyjaśnić ale to wszystko jak już wspomniałam jest skomplikowane. Tak na prawdę nie mam pojęcia dlaczego do mnie nie dzwonił, nie odpowiadał na wiadomości. Wiem że prędzej czy później się domyśli że to ja jestem jego przyjaciółką z dzieciństwa. Jak nie ode mnie to od kogoś innego. Chciałabym mu o tym powiedzieć, ale się boję. Bo co jak mi nie uwierzy, wyśmieje albo sama nie wiem co jeszcze.
Jak ja mogę tak mówić! Fede jest wspaniałym człowiekiem, no właśnie on jest ale ja już nie.
Z moich rozmyśleń wyrywa mnie głos dzwonka do drzwi. No tak jestem sama w domu więc muszę otworzyć.
Podchodzę do drzwi i otwieram je. Nie wierzę, co ona tu robi ?
- Czego chcesz ?
- A ty jak zwykle uprzejma Ludmila- nie musisz mi wytykać błędów Zdrajczyni.
- Słuchaj, nie mam ochoty dzisiaj na kłótnie, więc gadaj po co przyszłaś i idź już sobie bo nie chcę na ciebie patrzeć.
- Jest Violetta ?- teraz to mnie wkurwiła.
- Nie nie ma wyszła, więc ty bierz z niej przykład i spierdalaj puki nie jestem wściekła.
- Ludmila, przecież kiedyś byłyśmy przyjaciółkami- mówi łagodnym głosem. No błagam najpierw się pyta czy jest Cukiereczek a teraz wytyka mi mój błąd, jakim było zaprzyjaźnienie się z nią.
- No właśnie KIEDYŚ byłyśmy, ale na szczęście przejrzałam na oczy.
- Ja wiem że ty taka nie jesteś. Ludmila daj sobie pomóc. Nie widzisz że nikt nie chce dla ciebie źle ?
- A ty nie widzisz że nie chcę twojej litości i pomocy ? A teraz cześć.
- Ale...
- Cześć!- burknęłam i zamknęłam jej drzwi przed nosem. Wiem że to nie kulturalnie ale trudno. Mnie się nie wystawia. A zrobiła to zaprzyjaźniając się z moim największym wrogiem. Wiem że kiedyś byłyśmy najlepszymi przyjaciółkami, mówiłyśmy sobie o wszystkim. Chociaż tak na prawdę nie wiem czy do końca jej ufałam, bo nie powiedziałam jej mojej PRAWDZIWEJ historii dlaczego stałam się Supernovą. Ale dobrze że zmądrzałam za nim było za późno. A może już jest ??
Dobra trudno, trzeba się ogarnąć i iść do Studia. Szybko wbiegam z powrotem do mojego pokoju, zabieram torebkę i inne potrzebne rzeczy. Po czym opuszczam ville i idę w kierunku On Beat.

***
Wchodzę do Studia, od razu zauważam moje dwie najlepsze przyjaciółki- Cami i Fran, więc podchodzę do nich.
- Cześć Violu- witają się ze mną całusem w policzek.
- Cześć, a gdzie Naty ?- dopiero zauważyłam brak naszej nowej przyjaciółki.
- Hej już jestem!- podbiega do nas zasapana Hiszpanka.
- No Naty musimy popracować nad twoją kondycją- zaśmiała się ruda.
- Tak zgadzam się, ale wybaczcie biegłam tutaj aż z twojego domu Violu- spojrzała na mnie.
- Ale po co byłaś u mnie ?- zdziwiłam się.
- Bo myślałam że jeszcze jesteś w domu, ale Ludmila uświadomiła mi że ciebie już tam nie ma.
- Widzę że miałaś do czynienia z panną Tarantulą ?- zaśmiała się Włoszka, a ja i Cami dołączyłyśmy się do niej.
- Proszę was nie mówcie tak o niej, wiem że wyrządziła wam jak i mi wiele przykrości, ale ja wierzę że ona taka nie jest- spojrzała na nas poważnie, na co my od razu się uspokoiłyśmy.
- Spokojnie Naty, przepraszamy. Już tak nie będziemy- rzekła Torres obejmując kruczowłosą ramieniem.
- No dobra ja was zostawiam bo muszę jeszcze znaleźć Leona- pomachałam dziewczyną i odeszłam w kierunku szafki mojego chłopaka. Zawsze przed lekcjami tu jest. Kiedy doszłam na miejsce zobaczyłam...
**************************************************
Hej, wybaczcie że przychodzę do Was z takim krótkim badziewiem ale musiałam coś dzisiaj dodać. Nie wiem czemu, tak po prostu xD
I jak Wam się podoba to moje coś ??
Trochę namieszałam z tą historią Lu i mam nadzieję że jakoś to wszystko ogarnęliście;)
Jakbyście czegoś nie wiedzieli to piszcie w komentarzach :)
Dobra ja kończę bo muszę się uczyć, no wiem brawo ja. Jest prawie w pół do jedenastej a ja postanowiłam się w końcu pouczyć xD
Życzcie mi powodzenia :D
Do następnego :*
Kocham, Tini <3

poniedziałek, 1 czerwca 2015

Rozdział II

***
Obudziłam się jak zwykle z worami pod oczami. Znów płakałam całą noc, ale nie powiem że jestem zmęczona. Przyzwyczaiłam się.  Na szczęście jestem już profesjonalistką jeśli chodzi o makijaż i potrafię doskonale ukryć ślady po moich mokrych nocach. Ubrałam się, pomalowałam i spojrzałam w ogromne lustro w moim pokoju.
- Czas założyć maskę Supernovej- pomyślałam i wyszłam z pokoju.
W jadalni połączonej z salonem byli już wszyscy- matka, German, Cukiereczek, Olga, Ramalo i Pasquarelli. Wszystkich nie toleruję. No może poza tym przystojnym Włochem. Od naszej wczorajszej rozmowy jeśli można to tak nazwać, nie mogę przestać o nim myśleć. Nie wiem tylko dlaczego tak jest ?
- O już wstałaś córciu, jak się spało ?- spytała mnie swoim przesłodzonym sztucznie głosem matka. Już wolę słuchać tego słodkiego głosiku Cukiereczka niż jej.
- Genialnie...- burknęłam ironicznie, oczywiście i poszłam do kuchni. Olga, gosposia Castillo już od dawna tam siedziała szykując śniadanie. Proponowała mi nawet coś, ale ja ją jak zwykle zignorowałam. Zrobiłam sobie kawę i zjadłam jakiś jogurt. Ktoś mógłby powiedzieć że się głodzę, ale ja po prostu najzwyczajniej w świecie rano nigdy nie mam za dużego apetytu. Najchętniej piłabym tylko kawę, ale zaraz zacznie się gadanie Olgi że powinnam jeść, czyżby nie smakowało mi jej jedzenie i tym podobne.
Po szybkim posiłku byłam już gotowa do wyjścia.
- Ludmila, zawożę właśnie Violę i Fede do Studio podwieźć cię też ?- zapytał wysoki mężczyzna w okularach.
- Supernova nie jeździ z byle kim, wychodzę- rzekłam i za nim zdążyli coś odpowiedzieć mnie już nie było. Mam dosyć tego kim jestem, jaką stworzyłam sobie opinię. Ale nie potrafię się zmienić no bo co niby z tego będę miała ? Znając życie i tak nikt mi nie uwierzy że się zmieniłam, pomyślą że to mój kolejny plan by ich zniszczyć. Nie mam im tego za złe, ani tego jak o mnie myślą. W końcu to ja stworzyłam sobie taką opinię i to ja nie pozwalam sobie pomóc.
Do Studia poszłam jak zwykle przez park, uwielbiam to miejsce, zwłaszcza latem. Jest tu tak kolorowo, słonecznie, po prostu wyjątkowo.
- Ludmila! Ludmila!- usłyszałam jak ktoś mnie woła. Przekręciłam teatralnie oczami i odwróciłam się. Czego on znów ode mnie chce ? Uwziął się na mnie czy co ?
- Czego chcesz Pasquarelli ?- warknęłam.
- Porozmawiać, nic więcej- odpowiedział z tym swoim uśmieszkiem.
- Ale my nie mamy o czym rozmawiać, po za tym mam zaraz lekcję i nie chcę się spóźnić- mówiłam jak zwykle chamskim tonem.
- Zajmę ci pięć minut nie więcej, proszę- spojrzał na mnie miną zbitego psa. Jeju ale on jest słodki.
- Zgoda, masz pięć minut ale ani sekundy dłużej- odrzekłam przekręcając teatralnie oczami. Włoch wziął mnie za rękę i pociągnął w jakimś kierunku. Poczułam nagłą falę ciepła, a w brzuchu takie jakby łaskotanie ? Nie! Ludmilo Supernova Ferro, nie! Nie możesz się zakochać, a już na pewno nie pozwolić by on zakochał się w tobie!
Doszliśmy na jakąś ławkę, usiedliśmy a Federico patrzył się na mnie przez jakąś dłuższą chwilę.
- No więc o czym chciałeś porozmawiać ?- odparłam lekko znudzona.
- Chciałem się ciebie zapytać, czemu taka jesteś ?
- Niby jaka, możesz jaśniej Federico ?- wiedziałam o co mu chodzi ale nie mogłam dać tego po sobie poznać. Nikt nie może wiedzieć czemu jestem taka jaka jestem.
- Dobrze wiesz o co mi chodzi Ludmila...- odrzekł poważnym tonem.
- To nie twoja sprawa! Znamy się dopiero dwa dni a ty śmiesz się mnie pytać czemu taka jestem ?! Jak to mówią, to nie twój biznes!- zerwałam się z ławki i zaczęłam się drzeć.
- Ludmila,spokojnie możesz mi zaufać. Ja wiem że ty taka nie jesteś- mówił już łagodniejszym tonem.
- Ty nic nie wiesz! Nie znasz mnie! Nie znasz mnie, więc nic o mnie nie wiesz! Nie wiesz kim jestem! Nikt nie wie!- krzyknęłam i uciekłam. Tak, dokładnie. Ludmila Supernova Ferro uciekła, stchórzyła, poddała się.Nie miałam ochoty iść dzisiaj do Studio. Nie umiała bym po tym co się teraz stało, spojrzeć mu w oczy. Nie wiem co się ze mną dzieję. Nawet jeśli się zakochałam, to on nie może zakochać się we mnie. Dla własnego dobra, jeszcze stanie się kimś takim jak ja.
Weszłam do domu, otarłam ostatnie łzy spływające po moich policzkach i zmierzałam w kierunku schodów.
- Ludmila ?! A ty nie powinnaś być przypadkiem w Studiu ?!- super, jeszcze jej tu brakowało... Przekręciłam oczami i odwróciłam się w jej kierunku.
- Dziewczyno jak ty wyglądasz! Czyżbyś płakała ? Dobra nie ważne, idź doprowadzić się do siebie i marsz do Studia!
- Po moim trupie!- burknęłam.
- Nie dyskutuj tylko rób co ci karzę, jestem twoją matką i masz się mnie słuchać!- wkurzona pobiegłam do łazienki. Rzeczywiście wyglądałam strasznie. Szybko zmyłam resztki makijażu i nałożyłam nowy.
Nie chcę iść do Studio, ale chyba nie mam wyboru. Jakoś nie za bardzo mam ochotę na kolejną kłótnie z moją matką. Wyszłam więc z domu i poszłam znowu w kierunku On Beat.

***
Nie rozumiem jej zachowania. Przecież ja tylko spytałem ją czemu jest taką podłą osobą jaką jest. Ale ja się tak łatwo nie poddaję. Nie wiem czy się w niej zakochałem, w końcu znamy się zaledwie dwa dni. No dobra może znam ją trochę dłużej, ale to tylko z opowiadań Violi. A ona mówiła o niej tylko jak to Ludmila jest wredna, zła i o tym co jej zrobiła. Ale ja nie wierze by ktoś był taki zły od tak, musiało się coś stać że jest teraz tą osobą którą jest. Nie mam pewności co do moich uczuć do blondynki, po prostu ta dziewczyna mnie bardzo ciekawi. Z moich rozmyśleń wyrwał mnie głos Meksykanina- Leona. Jego znam już od dłuższego czasu, w końcu to chłopak mojej kuzynki. Po za tym ja i Leon poznaliśmy się już w podstawówce. Tylko że ja później musiałem wrócić do Włoch, a mój przyjaciel został w Meksyku. Viola dużo mi o nim opowiadała, ale jakoś nigdy nie powiedziała jak ma na imię. Dopiero nie dawno okazało się że to właśnie Leon jest jej chłopakiem. A teraz kiedy przyjechałem do mojej kochanej kuzynki miałem okazje znów się z nim spotkać.
-Fede!- krzyczał mój przyjaciel z jakiegoś pomieszczenia. Poszedłem w jego kierunku i wszedłem do miejsca gdzie siedział Meksykanin, sali śpiewu.
- Hej Leon o co chodzi ?- spytałem siadając obok przyjaciela.
- Mam pytanie. Bo wiesz już pewnie że razem z chłopakami mamy zespół.
- No tak Viola mi kiedyś opowiadała a co ?
- Bo wiesz Diego postanowił odejść no i mam do ciebie pytanie, czy chcesz dołączyć do zespołu ?- zaskoczył mnie tym pytaniem.
- Jasne- uśmiechnął się, odwzajemniłem gest, gdy nagle mnie olśniło- Leon ty chodziłeś kiedyś z Ludmilą prawda ?
- Nawet mi nie przypominaj...No ale tak chodziłem a co ?
- Bo wiesz dopiero co przyjechałem. Viola mi dużo mówiła o niej, głównie złego a ja chciałbym się dowiedzieć jaka jest.
- Uuu a co Fede się zakochał ?- zaśmiał się i poruszył dziwnie brwiami.
- Nie no coś ty, ja po prostu jestem jej ciekawy i tyle.
- No dobra, załóżmy że ci wierzę. Znam Ludmile już od dłuższego czasu. Byliśmy razem niecałe dwa lata, jeszcze przed Studiem.Odkąd ją znam jest taka jaka jest. Poznaliśmy się przez Naty i Andresa, oni tam jakoś nas spikneli. Nawet nie pamiętam dokładnie jak im się to udało. Ludmila miała na mnie zły wpływ, dopiero rok temu uświadomiłem sobie że nie uda mi się jej zmienić i tylko na tym tracę. No więc postanowiłem z nią zerwać, a później poznałem Violettę no i jakoś się tak ułożyło.
- Wciąż nie mogę uwierzyć że jest tak wredną osobą bez powodu.
- Wiesz Ludmila ma tylko matkę. Jej rodzice się rozwiedli sam nie wiem dlaczego, a ojciec Lu cztery miesiące później zniknął. Kiedy pytałem Ludmile o jej ojca, ta nic nie chciała mi powiedzieć i uciekała do domu.
- Hmm może coś jej się stało ?- spytałem przyjaciela. No co poradzę, po prostu ta dziewczyna bardzo mnie ciekawi. A może po prostu się w niej zakochałem ?
- Nie wiem stary, ale co cie tak nagle Ferro interesuje ?- znów poruszył dziwnie brwiami i zrobił głupawy uśmieszek. I weź tu z takim rozmawiaj. Już chciałem mu coś odpowiedzieć kiedy do środka weszła Violetta.
- O hej chłopaki, o czym gadacie ?- uśmiechnęła się i przytuliła do Leona.
- Aaa Fede pytał mnie o pannę Ferro-  spojrzał porozumiewawczo na szatynkę, a ta uśmiechnęła się. Ja go kiedyś uduszę, na prawdę. Walić fakt że jesteśmy przyjaciółmi, i tak go uduszę. Najwyżej pójdę siedzieć.
- Uuu Fede radzę ci jeśli chcesz jeszcze pożyć lepiej ją sobie odpuść- zaśmiała się moja kuzynka, a szatyn się do niej dołączył. Spiorunowałem ich zabójczym spojrzeniem.
- Dobra jeśli tak ma wyglądać nasza rozmowa to ja spadam- burknąłem.
- Jak chcesz, ale wiedz że od uczucia nie uciekniesz- rzekł szatyn- a i pierwsza próba u mnie w garażu, jutro o 16.
- Ok, będę- rzekłem, wyszedłem z pomieszczenia i poszedłem na zajęcia z Angie.

,, Jesteśmy jak książki... Większość ludzi widzi tylko naszą okładkę, mniejszość czyta wstęp, wielu wierzy tylko krytykom. Tylko nieliczni poznają naszą treść...,,

*******************************************************************
Hej, hej!
Tak o to prezentuję się drugi rozdział, podoba się ?
Piszcie swoje opinie w komentarzach. Przyjmuję krytykę ;)
Next nie wiem kiedy.
To chyba na tyle.
Kocham, Tini <3