niedziela, 20 grudnia 2015

Rozdział XVI 


***
Obudziło mnie delikatne muskanie ustami na mojej szyi. Powoli otworzyłam oczy i przeniosłam wzrok na prawą stronę łóżka gdzie leżał Włoch.
- Przepraszam, nie chciałem cię obudzić- składa na moich ustach delikatny pocałunek, który pogłębiam.
- Ta jasne, bo ci uwierzę- zaśmiałam się delikatnie.
- Lusiu wiesz jak mnie wczoraj nastraszyłaś ? Alejandro z resztą też- brunet przejechał dłonią po moim zabandażowanym nadgarstku.
- Wiem przepraszam. Po prostu myślałam, że to co mi wczoraj powiedziałeś było spowodowane tylko tym, że tato chcę ze mną wyjechać do Włoch i że powiedziałeś tak tylko dlatego że musiałeś, a nie bo mnie kochasz...- spuściłam wzrok a po moim policzku spłynęła pojedyncza łza, którą Federico od razu starł dłonią.
- Ludmiś nigdy więcej tak nie myśl, jesteś dla mnie najważniejsza i mówię tak bo cię kocham. Kocham to za mało powiedziane, jesteś moim światem i nie wyobrażam sobie życie bez ciebie Perełko. Więc proszę cię nie rób mi tego i nigdy więcej nie powtarzaj tego co wczoraj, dobrze?- przytaknęłam delikatnie głową po czym mocniej wtuliłam się w klatkę chłopaka.
- Po za tym wczoraj nie dałaś swojemu tacie dokończyć- uniosłam głowę i spojrzałam zdziwiona na Fede- racja wyjeżdża do Włoch za dwa dni i chciałby żebyś pojechała z nim ale doskonale zdaję sobie sprawę z tego, że masz tutaj swoje życie i wcale nie chciał cię zmuszać do wyjazdu- zrobiło mi się głupio. Tak bardzo ich nastraszyłam, próbowałam się zabić, a przede wszystkim skrzywdziłam Federico. Dobrze wiedziałam o jego wcześniejszej próbie samobójczej, co o tym myśli i jak bardzo go to zaboli jak zobaczy mnie w kałuży krwi. A jednak mimo tego wszystkiego zrobiłam to albo raczej chciałam zrobić. Jestem cholerną egoistką to się nigdy nie zmieni.
- Fede przepraszam cię nie powinnam tego robić, nie powinnam wątpić w twoje uczucia wobec mnie. Bardzo tego żałuję, obiecuję że więcej tego nie zrobię- chłopak musnął delikatnie ustami moje, pogłębiłam pocałunek.
- Nie gniewam się, jakbym mógł- uśmiechnął się do mnie szeroko- a teraz już się zbierajmy bo znowu się spóźnimy do Studia- wstał z łóżka a ja niechętnie poszłam w jego ślady. Poszłam do mojej garderoby, a później do łazienki.

***
Rano wstałem jak najszybciej i w pośpiechu wyszykowałem się do wyjścia. Postanowiłem po mimo kłótni z Violettą pójść dzisiaj na tor z Larą. W końcu Vilu nie ma prawa zabraniać mi robić to co kocham. Wiem, że się o mnie martwi i nie chcę by mi się coś stało, ale w związku chodzi między innymi o to by ufać sobie nawzajem. Racja, miałem raz poważny wypadek ale już wiem jaki błąd w tedy popełniłem i więcej już go nie powtórzę. Nie jestem amatorem, brałem udział w kilku profesjonalnych zawodach i zająłem w nich nie raz pierwsze miejsce. A to chyba coś znaczy.
Przejrzałem się ostatni raz w lustrze poprawiając jak zwykle idealną grzywkę, zgarnąłem jeszcze telefon i założyłem okulary przeciwsłoneczne po czym wyszedłem. Do Studia mam dopiero na 15, więc mam trzy godziny na jazdę z Larą.
Po jakiś piętnastu minutach dotarłem na miejsce. Przy motorze od razu dostrzegłem Meksykankę sprawdzającą zapewne silnik. Podszedłem jak najciszej i zacząłem gilgotać dziewczynę.
- Aaaa- zaczęła piszczeć, a ja się śmiać na co dostało mi się młotkiem w głowę- Verdas idioto!
- Słucham?- spytałem uśmiechając się i masując obolałe miejsce.Brunetka westchnęła  i posłała mi zabójcze spojrzenie.
- Nie ważne, widzę że przyszedłeś, a Violetta o tym wie?- spytała krzyżując ręce na piersiach.
- Oczywiście że wie. Nie była tym zbytnio zachwycona ale trudno, mam prawo do spełniania się w swojej pasji- dziewczyna posłała mi uśmiech.
- W końcu zrozumiałeś, a teraz idź się przebierz i zaczniemy.

 - Wow brawo Leon to twój nowy rekord!- Meksykanka pokazała mi po skończonej jeździe stoper.
- Czyli opłacało się jeździć przez te dwie i pół godziny- uśmiechnąłem się zdejmując kask.
- Według mnie spokojnie mógłbyś wystartować w tego rocznych Mistrzostwach Argentyny- zdziwiła mnie tym stwierdzeniem. Wiem że nie jestem najgorszy ale żeby od razu po prawie dwuletniej przerwie wziąć udział w takich prestiżowych zawodach?
- No nie wiem, nie wiem. Przemyślę to- odpowiedziałem.

***
Przed zajęciami postanowiłam zajść jeszcze na tor gdzie Leon miał mieć trening z Larą. Przyznaję nie podoba mi się fakt, że Leon wrócił do motocrossu a tym bardziej że jeździ tam z Larą, która jest jego byłą. Najchętniej udusiłabym tą wywłokę. Ale zrozumiałam swój błąd. Doskonale wiem ile motocross znaczy dla Leona i jak bardzo przeżywał gdy nie mógł jeździć. Strasznie się o niego boję ale nie chcę przez to mieć z nim złych relacji, bądź zerwać. Zbyt mocno go kocham by to zrobić.
Po jakiś dziesięciu minutach dotarłam na miejsce, które praktycznie wcale się nie zmieniło. Nadal mam z nim jednak złe wspomnienia związane z wypadkiem Leona.
Rozglądam się dookoła ale nigdzie nie mogę dostrzec ani chłopaka ani Meksykanki.
- Przepraszam, dzień dobry czy nie widział pan może Leona albo Lary?- spytałam jakiegoś mężczyzny w czerwonym kombinezonie.
- O cześć Violetto dawno cię tu nie było. Tak, tak Leon i Lara powinni być przy głównym wejściu na tor- odpowiedział mężczyzna, który jak się okazuję mnie znał, jak prawie każdy tutaj. W końcu jestem dziewczyną ich najlepszego zawodnika. Tak jak powiedział mi mężczyzna poszłam w kierunku głównego miejsca na tor. Dostrzegłam śmiejących się Larę i Leona. Jednak po chwili dziewczyna potknęła się, a ten idiota oczywiście musiał ją złapać. To co się później stało...Ta szmata pocałowała mojego chłopaka! A ten nawet nie raczył jej odepchnąć! Patrzyłam na nich, czułam jak moje serce łamię się na milion malutkich kawałeczków, jak cały świat traci kolory, jakby część mnie właśnie umierała.
Meksykanin w końcu mnie dostrzegł. Pokręciłam z niedowierzaniem głową po czym jak najszybciej wybiegłam z toru. Słyszałam jeszcze jak mnie wołał,a niech sobie woła. Nienawidzę go! Wiedziałam że jego ponowna przyjaźń z Larą źle się skończy ale nie przypuszczałam nawet, że Leon zrobiłby mi coś tak paskudnego. Jeszcze na moich oczach!
Wbiegłam zapłakana do Studia i szukałam spojrzeniem kogokolwiek z moich przyjaciół. W końcu dostrzegłam trzymających się za ręce Federico i Ludmilę. Podbiegłam szybko do nich i bez słowa rzuciłam się na szyję zdziwionej blondynce.
- Vils co się stało?- spytał zdziwiony Włoch, spojrzałam na nich.
- Leon...onn...- nie mogłam się wysłowić, nie mogło to do mnie dotrzeć.
- Co ten debil znowu zrobił?- spytała nieco zdenerwowana już Ludmila.
- Widziałam jak całował się przed chwilą z Larą...-ponownie się rozpłakałam i wtuliłam się w ramiona przyjaciółki.
- Violu tu jesteś!- podbiegł do nas szatyn.
- Nie dość już narobiłeś? Dobrze ci radzę idź stąd puki jestem jeszcze spokojna!- krzyczała blondynka. Byłam zdziwiona tym jak mnie broni.
- Ludmila proszę cię nie wtrącaj się w nie swoje sprawy- odpowiedział w miarę spokojnym i jednocześnie załamanym głosem. Oderwałam się od przyjaciółki i spojrzałam zapłakanymi oczami na Verdasa.
- Przyszłam na tor żeby cię przeprosić, przeprosić za moje wczorajsze zachowanie.
- Daj mi to wyjaśnić...-przerwał mi na co pokręciłam przecząco głową.
- Nie Leon, nie. Ja zrozumiałam swój błąd, chciałam go naprawić, a ty w tym czasie wolałeś się migdalić z tą szmatą. I nie próbuj mi wmówić że to nie tak jak myślę, dobrze wiem co widziałam nie jestem ślepa. Zraniłeś mnie, zdajesz sobie z tego sprawę? Myślałam że mogę ci zaufać.
- I możesz...-ponownie mi uciął.
- Czy ty się słyszysz??  Gdyby było rzeczywiście tak jak mówisz, gdybym mogła ci zaufać, gdybyś mnie na prawdę kochał to nigdy, NIGDY byś mi czegoś takiego nie zrobił. To koniec...- nie dałam chłopakowi szansy na odpowiedź, ponieważ poszłam od razu do łazienki. Zamknęłam się w jednej z toalet i zaczęłam ponownie płakać. Jak on mógł mi coś takiego zrobić??

**********************************************
Witajcie Perełki!
Dzisiaj troszeczkę smutniejszy rozdzialik.
Zerwanie Leonetty :(
Wiem jestem zła :D
Wypowiedzcie się na temat rozdziału w komentarzach, z chęcią się dowiem co
myślicie o tym rozdziale.
Na koniec życzę Wam miłego poniedziałku :*
Już w ten piątek święta!!!!!! (Czy tylko ja nie mogę się już doczekać?)
Do następnego.

~ Angelo ~
A właśnie zmieniłam nazwę i profilowe jak Wam się podoba? :*


poniedziałek, 14 grudnia 2015

Rozdział XV


***

Choć dom z zewnątrz nie wydawał się jakoś bardzo ogromny to jednak w środku nie powiem, nie należał do najmniejszych. Razem z brunetką weszliśmy do środka. Meksykanka zaprosiła mnie do salonu, który był urządzony w dość nowoczesny sposób. Czarno białe pomieszczenie z jaskrawymi dodatkami. Usiadłem na dużej, białej kanapie.
- Jak chcesz to w lodówce jest sok pomarańczowy, czuj się jak u siebie, ja zaraz wracam- uśmiechnęła się po czym pobiegła szybko po schodach na górę.
Nie spodziewałem się że ją jeszcze kiedyś spotkam, muszę jednak przyznać że bardzo się z tego cieszę. Z Larą znamy się już od dawna, kiedyś nawet byliśmy razem.
Po jakiś piętnastu minutach dziewczyna zeszła na dół. Miała na sobie jasno różową sukienkę w białe paski, do tego białe trampki. Włosy miała lekko pofalowane, rozpuszczone a makijaż był praktycznie niewidoczny. Spojrzałem zdziwiony na Meksykankę na co ta się zaśmiała.
- No co ? Aż tak źle wyglądam ?- spytała gładząc dłonią falbanki sukienki.
- Nie no coś ty,wyglądasz ślicznie, zmieniłaś się. To znaczy nie że kiedyś wyglądałaś źle po prostu pierwszy raz widzę cię w sukience- nie wiem czemu zacząłem się jąkać. Strój brunetki bardziej mi pasował do Violi niż do Lary.
- Dziękuję- zaśmiała się- to co idziemy ?- potaknąłem po czym wyszliśmy z domu Baroni.
Przez całą drogę śmialiśmy się i rozmawialiśmy. Szczerze to brakowało mi jej. Po chwili doszliśmy do kawiarni w centrum Buenos Aires.
Weszliśmy do środka i zajęliśmy stolik przy oknie.
- Dzień dobry, co podać ?- podszedł do nas kelner.
- Ja poproszę espresso i cappucino czekoladowe- złożyłem zamówienie po czym kelner odszedł.
- Widzę że zapamiętałeś moją ulubioną kawę- uśmiechnęła się lekko.
- Jak mógłbym zapomnieć- odwzajemniłem gest.
- No więc powiedz mi jak tam motocross ?- spytała.
- Nijak. Nie jeżdżę już od ponad roku- dziewczyna spojrzała na mnie zdziwiona.
- Serio ? Dlaczego ??
- Rok temu miałem dość poważny wypadek, nie mogłem tańczyć przez prawie dwa miesiące. Później wyjechaliśmy w trasę z You-Mixu i nie było zbytnio jak. Po za tym Violetta strasznie się o mnie martwiła jak jeździłem więc zrezygnowałem, nie chciałem by przeze mnie się zamartwiała.
- Wypadek i trasę to jeszcze rozumiem, ale że Violetta zabraniała ci jeździć ? Jak dla mnie to przesada, żeby zabraniać własnemu chłopakowi na spełnianie się w swojej pasji- widać że zdenerwowała ją ta wiadomość. Ja też na początku byłem wściekły na Vilu że zabrania mi jeździć ale rozumiem ją. Też bym się o nią martwił jakby jeździła.
- Może trochę i tak ale wiem że robi to z miłości- uśmiechnąłem się lekko na myśl o słodkiej szatynce.
- No ale nie ważne, w tej chwili nie obchodzi mnie czy możesz czy nie. Masz jutro czas?- spytała albo raczej stwierdziła. Pomyślałem chwilę po czym zaprzeczyłem.
- No to widzimy się jutro o 14 na torze i nie chcę słyszeć odmowy.
- Postaram się jakoś namówić Violettę- powiedziałem z uśmiechem. Kelner przyniósł nasze zamówienie. W kawiarni siedzieliśmy jeszcze około dwóch godzin po czym odprowadziłem brunetkę do domu.
- Miło było cię znowu zobaczyć, do jutra- na pożegnanie pocałowała mnie w policzek po czym zniknęła za drzwiami domu. Zadowolony ze wspólnie spędzonego czasu postanowiłem wrócić do domu. Poczułem wibrację w kieszeni moich spodni, wyciągnąłem czarnego I'Phona, wiadomość.
- Viola <3- wziąłem głęboki oddech, odblokowałem telefon. ,,Wpadniesz do mnie, proszę?,,
Po chwili namysłu postanowiłem zajrzeć jeszcze do domu Argentynki.

***
Wysłałam SMS-a do Leona, mam nadzieję że zgodzi się do mnie przyjść. Muszę z nim to wszystko na spokojnie wyjaśnić, nie chcę żeby był zazdrosny o Tomasa, ponieważ jesteśmy tylko i wyłącznie przyjaciółmi. Już od dawna nic do niego nie czuję, ale Leon tego nie rozumie.
Podeszłam do keyboardu i zaczęłam grać jakąś melodię, po chwili dołączyłam mój głos.

Underneath it all
I'm still the one you love
Still the one you're dreaming of

Underneath it all
I'm missing you so much
Baby let's not give it up


Szybko zapisałam tekst w moim pamiętniku, wydaję mi się że jest całkiem dobry.  Usłyszałam pukanie do drzwi mojego pokoju.
- Proszę- powiedziałam z nadzieją, że to może Leon. Drzwi się otwarły a do środka wszedł nie kto inny jak właśnie Meksykanin. Spojrzałam mu w oczy i z uśmiechem rzuciłam się mu na szyję. Chłopak na początku był nieco zdziwiony ale odwzajemnił uścisk.
- Leon wybacz mi nie powinnam iść w tedy z Tomasem, ale zrozum ja na prawdę nic już do niego nie czuję. Kocham tylko i wyłącznie ciebie, Tomas to przeszłość- starałam się jak najlepiej wytłumaczyć szatynowi że na prawdę nic nie czuję do Hiszpana.
- Wierzę ci, też cię przepraszam nie powinienem robić z tego nie wiadomo jak wielkiej awantury. Masz prawo do spotykania się ze swoimi przyjaciółmi. Po prostu zrozum że jestem o ciebie najzwyczajniej w świecie zazdrosny i to tyle. Nie mogę patrzeć jak jesteś blisko niego, od razu przypomina mi się pierwszy rok- Meksykanin złożył na moich ustach delikatny pocałunek, który oczywiście odwzajemniłam.
- Nie zgadniesz kogo dzisiaj spotkałem- spojrzałam zaciekawiona na chłopaka- Larę!- od razu pożałowałam tej odpowiedzi. Zacisnęłam mocno dłonie i zagryzłam wargę by nie wybuchnąć, przymknęłam oczy i w głowie liczyłam do dziesięciu po czym wypuściłam powietrze i spojrzałam na Leona, który czekał na moją reakcję.
- Na prawdę? Kiedy?- spytałam w miarę spokojnym tonem.
- Dzisiaj jak wracałem do domu to przez przypadek na nią wpadłem, poszliśmy na kawę by powspominać dawne czasy- uśmiechnął się szatyn.
- O czym rozmawialiście ?- spytałam ciekawa, muszę wybadać o co chodzi.
- Pytała mnie o motocross, zaproponowała żebyśmy poszli jutro razem na tor- teraz nie wytrzymałam.
- A ty oczywiście się zgodziłeś dobrze rozumiem?!- podniosłam głos jako pierwsza i za pewne nie ostatni raz dzisiejszego wieczoru.
- Zgodziłem się ale chciałem jeszcze to przedyskutować z tobą ale ty jak zwykle masz problem!- tym razem to on uniósł ton.
- A nie pamiętasz co było rok temu?! Jak cudem uszedłeś z życiem?!
- Pamiętam ale to nie znaczy że mam raz na zawsze zrezygnować z mojej pasji. Kocham motocross i wrócę do tego czy ci się to podoba czy nie!- krzyknął po czym wyszedł z pokoju trzaskając drzwiami. Spojrzałam przez okno na oddalającą się sylwetkę Leona. Ta rozmowa miała sprawić że się pogodzimy a nie jeszcze bardziej pokłócimy. Ja tak bardzo go kocham...

***
- Słyszałeś te wrzaski z pokoju Vilu?- spytałam nie przerywając rysowania palcem znaczków na torsie Włocha.
- Słyszałem i jestem pewny że kłóciła się z Verdasem- powiedział przytulając mnie do siebie.
- Może pójdę do niej zapytać się co się stało?- wyswobodziłam się z objęć bruneta,usiadłam na łóżku i spojrzałam mu w oczy.
- Spokojnie, nie są już dziećmi potrafią sami załatwiać swoje sprawy, zapytasz się jej o to jutro rano, a teraz chodź tu do mnie kruszynko- rozłożył szeroko ramiona w których po chwili leżałam wsłuchując się w bicie jego serca.
- Kocham cię wiesz o tym prawda?- usłyszałam przy uchu ten cudowny głos na którego dźwięk moje ciało przeszły przyjemne ciarki.
- Oczywiście że wiem,ale czemu mnie o to pytasz?- spytałam zdziwiona.
- Chcę po prostu mieć pewność że wiesz że jesteś dla mnie najważniejszą osobą na świecie i nie potrafię bez ciebie żyć. Jesteś całym moim światem, moim słońcem,moją muzyką. W moim sercu jest już na zawsze wyryte imię Ludmila, kocham cię i nic ani nikt tego nigdy nie zmieni- czułam łzy zbierające się pod moimi powiekami, a po chwili spłynęły po moich bladych policzkach. Włoch delikatnie starł słone kropelki dłońmi po czym pocałował mnie w nosek.
- Nie płacz księżniczko- przytulił mnie mocno do siebie.
- Fedi czemu to brzmiało jak pożegnanie?- spytałam po cichu bruneta. Mam złe przeczucia.
- Lusiu nie mów tak, nigdzie się nie wybieram. Chciałem ci to po prostu powiedzieć, żebyś wiedziała że nie ważne co się stanie ja zawsze będę przy tobie- po czym złączył nasze usta w namiętnym pocałunku. Nagle drzwi od mojego pokoju się otworzyły a do środka wszedł tata, na jego widok szybko odskoczyliśmy z Federico od siebie.
- Miło się na was patrzy- uśmiechnął się po czym usiadł obok nas. Fede objął mnie w tali i razem spojrzeliśmy na mojego ojca.
- Tato ale co cię tu sprowadza o tej porze?-  spytałam patrząc na zegarek który wskazywał wpół do jedenastej w nocy.
- Lu chciałem ci tylko powiedzieć że pojutrze wracam do Włoch- odpowiedział smutno.
- Ale jak to dlaczego?- spojrzałam w oczy tacie.
- Muszę wracać do pracy, jednak nie chcę znowu stracić z tobą kontaktu, chciałbym nadrobić te wszystkie lata które straciliśmy. Dlatego chciałbym żebyś zamieszkała ze mną, we Włoszech- poczuła jak cały mój świat runął. Spojrzałam smutna na Federico i pokręciłam z niedowierzaniem głową.
- Wiedziałeś. Dlatego mi to mówiłeś, o wszystkim wiedziałeś, wiedziałeś że tata chcę ze mną wrócić do Włoch dlatego mi to powiedziałeś- po moich policzkach ponownie spływały łzy.
- Lu to nie tak- próbował się wytłumaczyć. Wstałam z łóżka i wybiegłam z pokoju do łazienki.
- Lusia otwórz, słyszysz! Proszę cię otwórz!- chłopak walił w drzwi. Podeszłam do szafki z któej wyciągnęłam żyletkę.
- Powiedziałeś mi to tylko dlatego że wiedziałeś że wyjadę, nie dlatego że mnie kochasz!- wydukałam przez łzy.
- Ludmiś wiesz że to nie prawda! Kocham cię, księżniczko proszę cię otwórz, mam wyważyć te cholerne drzwi?!- głos Federico też się załamywał. Nie chcę mu tego robić ale nie mogę dopuścić do siebie myśli że to co mi przed chwilą powiedział wcale nie było prawdą, tylko powiedział mi to bo wiedział że wyjadę. Kiedy zrobiłam pierwsze, płytkie cięcie drzwi łazienki się otworzyły a do środka wbiegł Włoch. Gdy zobaczył w moich rękach żyletkę i odrobinę krwi spływającej po moim nadgarstku dostrzegłam w jego oczach łzy. Federico szybko wziął do ręki swój granatowy ręcznik i owinął mi nim rękę, krew po chwili przestała ciec. Spojrzałam w oczy chłopaka, który mocno mnie przytulił.
- Przepraszam...-wydukałam przez łzy. Fede delikatnie mną kołysał, gładząc przy tym moje blond włosy i szepcząc do ucha.
- Ciii już cichutko. Wszystko będzie dobrze księżniczko, nie martw się. Kocham cię bardzo bardzo mocno- wyszeptał mi prosto do ucha.

*******************************************************
No witajcie Perełki!
Co tam u Was ? U mnie dobrze :D
Tak o to prezentuję się piętnasteczka <33
Mam nadzieję że się podoba, piszcie swoją opinię w komentarzach.
Bez dłuższego gadania zapraszam do czytania <33
Hah jakie rymy xD :D

Kocham, Tini ;*

środa, 9 grudnia 2015

002 One Shot ~ Fedemila

,,The piano keys are black and white, but they sound like a million colours in your mind...,,

 

,,You were my dream,my world,,

Niska,szczupła blondynka o delikatnej, prawie białej jak śnieg cerze, ubrana w
czarne rurki, za dużą koszulę w kratę i grube ciepłe skarpetki usiadła na parapecie.
Jej smutne bursztynowe, przepełnione żalem zaszklone od łez oczy utkwione były w niebo,
wpatrywała się w małe, świecące punkciki zwane inaczej gwiazdami.
Upiła łyk ciepłego napoju trzymanego w kubku w drobnych dłoniach dziewczyny. 
Poczuła w swoim wnętrzu fale gorąca rozgrzewającą jej złamane serce.
Oparła blond główkę o zimną szybę i pogrążyła się we wspomnieniach...
  
 Włoch delikatnie przejechał palcem po drgających ustach dziewczyny na co ta zagryzła wargę. Uśmiechnął się. Tylko on potrafił sprawić że blondynka chociaż na chwilę zapominała o otaczającym ich świecie. Czuła się przy nim jakby była pod wpływem jakiś mocnych narkotyków. Była w nim tak cholernie mocno zakochana...


I'm longing to be lost in you,
won't you take me away?

- Ale jak to wyjeżdżasz ?- spytała łamiącym się głosem patrząc na chłopaka zaszklonymi oczami. Czuła jakby część jej właśnie umarła, jakby świat stał się czarno-biały, jakby całe szczęście prysnęło niczym bańka mydlana. 
- Lu nie chcę tego robić ale nie jesteś ze mną bezpieczna. Obiecałem ci że będę cię chronił przed całym złem tego niesprawiedliwego świata ale nie mogę ochronić cię przede mną. Nie wybaczyłbym sobie jakby oni cię znaleźli i zrobili ci krzywdę. To nie są normalni ludzie, muszę odejść, na zawsze. To koniec- czuła jak rozsypuję się od wewnątrz. Włoch ostatni raz złączył ich usta w namiętnym pocałunku po czym już bez słowa opuścił dom blondynki.

Siedziała na parapecie a po bladych policzkach spływały kolejne łzy.
Do tej pory nie pogodziła się z tym co się stało, że ją opuścił. 
Wplątał się w jakieś brudne interesy a jego ,,przyjaciele,, chcieli się zemścić na nim
po tym jak wydał ich policji. Dlatego musiał wyjechać jak najdalej od ukochanego Neapolu.
Nie to jednak bolało ją najmocniej,bolało ją widok który ujrzała po jego odejściu...

Jak zawsze w wakacje postanowiła wyjechać do swojej cioci, do słonecznej Argentyny by chociaż na chwilę odpocząć i zapomnieć o bólu, który czuła po odejściu Federico. 
Spacerowała uliczkami tłocznego ale i przytulnego, kolorowego Buenos Aires. Kochała to miejsce, zawsze czuła się tutaj jak w domu. Kiedyś przyjeżdżała tu z Włochem...
Przechodziła obok swojej ulubionej kawiarni, już miała wejść do środka gdy zobaczyła w środku całującą się parę. Nie mogła w to uwierzyć. Był to Federico i jakaś szczupła, wysoka dziewczyna o ciemnych włosach. Z wyglądu? Zupełne przeciwieństwo nieśmiałej Ludmily. Nie mogła przestać wpatrywać się w parę. W oczach zebrały jej się łzy które po chwili spłynęły po jej policzkach. Chłopak w końcu dostrzegł dziewczynę, był zszokowany. Blondynka pokręciła z niedowierzaniem głową po czym z płaczem uciekła do domu cioci. Włoch wyszedł za dziewczyną by z nią to wyjaśnić, jednak było już za późno, nie było jej...

,,You left me drown in in the tears of memory,,

Dziewczyna nie mogła pogodzić się z tym wszystkim co ją spotkało.
Ciągle zadawała sobie pytanie - dlaczego ? Dlaczego to spotkało akurat ją?
Czym sobie na to zasłużyła ?
Włoch pozostawił po sobie ranę w jej sercu, która nigdy się nie zagoi.
Zawsze pozostanie po niej blizna.
Choćby nie wiadomo jak bardzo się starała nie potrafi o nim zapomnieć,
może nie chce ? Może jej serce nie chce zapomnieć o człowieku, który po mimo ran
pozostawionych w jej sercu jest dla niej najważniejszą osobą na świecie ?
Tego nikt nie wie, ani piękna blondynka, ani przystojny Włoch.
 
Blondynka wstała z parapetu, odłożyła kubek po gorącym napoju na mają,drewnianą
szafeczką przy dużym łóżku dziewczyny. 
Otworzyła górną szufladkę i wyciągnęła z niej mały, metalowy przedmiot - żyletkę.
Obróciła ją kilka razy w palcach lekko je przy tym okaleczając. 
Wzięła przedmiot do drugiej ręki i przyłożyła go do lewego nadgarstka.
Nie chciała tego robić, zawsze uważała że osoby które chcą popełnić samobójstwo
powinni się leczyć a nie zabijać się. Teraz sama chciała to zrobić.
,,Only God can judge me,,- pomyślała po czym zrobiła pierwszą ranę.


,,You make me rise when i fall...,, 

Otworzyła delikatnie oczy, które po chwili ponownie przymknęła od mocnego, jasnego światła.
Po chwili ponownie otworzyła oczy i rozejrzała się po pomieszczeniu, była w szpitalu.
Chciała podnieść się do pozycji siedzącej jednak ktoś ją powstrzymał.
Ten dotyk, ten zapach, ta fala ciepła rozgrzewająca jej ciało od jego dotyku. 
To musiał być on, musiał. 
Spojrzała na osobę siedzącą obok jej łóżka i zaniemówiła, to na prawdę był on.
Nie rozumiała tylko jak się tu znalazła i skąd wziął się tutaj Federico ?
- Co ty tu robisz ?- spytała zachrypniętym głosem.
- Zrozumiałem jak wielką krzywdę ci wyrządziłem, chciałem z tobą porozmawiać, 
przyszedłem do ciebie, zastałem cię w kałuży krwi...- już wiedziała jak się tutaj znalazła.
Nie mogła uwierzyć w to, że znowu go widzi, jest tak blisko niej.
Po mimo zakazu Włocha podniosła się do pozycji siedzącej po czym wpiła się w jego usta.
Oboje byli spragnieni dotyku drugiej osoby.
Tęskniła za jego radosnym spojrzeniem, metrową grzywką, cudownym uśmiechem, 
dotykiem jego dłoni na jej ciele, zapachem wody kolońskiej i jego aksamitnymi ustami, które 
tak cudownie całowały jej malinowe usteczka.
- Kocham cię i już nigdy nie pozwolę by cokolwiek nas rozdzieliło, nigdy- powiedział
prosto do ust blondynki po czym ponownie złączył ich usta...

,,My heart would stop without you...,,

**********************************************************
No hej Miśki! <33
Dzisiaj przychodzę do Was z One Shotem którego napisałam już jakiś czas temu.
Postanowiłam dodać go teraz, ponieważ wielkimi krokami zbliżamy się do
15.000 wyświetleń!! <33
Bardzo Wam za to dziękuję, jesteście najlepsi!!! <333
Więc ten OS jest z okazji 15 tyś. wyświetleń, mam nadzieję że się spodobał.
Napiszcie w komentarzach co o nim sądzicie ;*
Do następnego <333

Kocham, Tini ;*