poniedziałek, 31 sierpnia 2015

Rozdział XII


***
- Fede jaa wybacz ale nie mogę...- wyszeptałam bardziej do siebie. Jednak Włoch usłyszał moje słowa, bo od razu wyraz jego twarzy stał się poważniejszy i smutniejszy.
Odsunął się ode mnie i usiadł na łóżku obok mnie. Podniosłam się do pozycji siedzącej. Fede spojrzał mi w oczy.
- Przepraszam nie wiedziałem, że ty nie czujesz do mnie czegoś więcej niż przyjaźń, nie potrzebnie się wygłupiłem. Może lepiej ja już pójdę- podniósł się z łóżka i już chciał wychodzić,ale na szczęście w ostatnim momencie złapałam go za rękę. Włoch popatrzył się na mnie i usiadł z powrotem.
- Fede nie, nie o to mi chodzi. Wcale się nie wygłupiłeś, wręcz przeciwnie. Kocham cię i to bardzo,ale nie możemy być razem. No bo co jak kiedyś się pokłócimy ? Nie chcę stracić naszej przyjaźni i ciebie, a związek sprawi  że prędzej czy później tak się stanie. Przykro mi jeśli cię skrzywdziłam, ale ja po prostu się boję. Boję się ciebie stracić. Jesteś dla mnie najważniejszą osobą na świecie i nie chcę zepsuć tego co jest między nami. Wiem że będzie nam obojgu bardzo ciężko ale nie mamy wyjścia- wytłumaczyłam Włochowi i czekałam na jego reakcję.
- Masz rację. Ja też nie chcę cię stracić, jesteś moim słońcem, moją księżniczką, moim tlenem. Jesteś po prostu całym moim światem i nie wyobrażam sobie życia bez ciebie. Kocham kiedy się śmiejesz i jesteś szczęśliwa, a jeśli dzięki temu taka będziesz to okey- uśmiechnął się do mnie szeroko, a ja poczułam na swoich policzkach kolejne łzy, tym razem były to łzy szczęścia. Nikt nigdy wcześniej tak do mnie nie mówił. Nawet od mojej własnej matki nigdy nie usłyszałam zwykłego kocham cię albo jestem z ciebie dumna. Odwzajemniam uśmiech i mocno wtulam się w ramiona Włocha niczym w pluszowego misia. Fede pocałował mnie delikatnie w czubek głowy i pogładził po włosach.
- Dziękuję. Jesteś najlepszym przyjacielem jakiego mogłaby kiedykolwiek mieć. Cieszę się że mnie rozumiesz i zawsze jesteś przy mnie kiedy cię potrzebuję- wyszeptałam mu do ucha.
- Od tego mnie masz- uśmiechnął się do mnie i jeszcze mocniej przytulił. Nie wiem czym ja sobie na niego zasłużyłam. Na prawdę.
- Ale teraz powinnaś już iść spać w końcu to był ciężki dzień- mówi i kładzie mnie delikatnie na łóżku i przykrywa kołdrą.
- Fedi ? Zostaniesz ze mną ?- pytam i robię przy tym minę szczeniaczka, która zawsze na niego działa. Włoch uśmiechnął się i już po chwili leżałam wtulona w jego tors.
- Lusiu muszę ci jeszcze o czymś powiedzieć- mówi poważniejszym tonem.
- O co chodzi Fede ?- mówię lekko wystraszona tym co ma mi do powiedzenia.
- Rozmawiałem z Marottim. Zostaję z tobą w Buenos Aires- mruczy mi prosto do ucha na co na mojej twarzy pojawia się szeroki uśmiech.
- Na prawdę ? A co z trasą i kontraktem ?- błagam niech on mi tylko nie powie że rzucił Y-mix dla mnie. Jeśli tak to nigdy sobie tego nie wybaczę.
- Marotti zgodził się na kontynuowanie trasy po zakończeniu roku w Studio- mówi z uśmiechem na twarzy. Nie powiem ulżyło mi. Rzucam się chłopakowi na szyję co nie jest zbyt łatwe, ponieważ oboje leżeliśmy i to wyglądało bardziej jakbym na nim leżała. Nasze twarze znów były bardzo blisko siebie. Patrzyliśmy sobie w oczy.
- I jak tu mam się odkochać w takiej ślicznotce ?- pyta a na jego twarzy pojawia się ten piękny uśmiech, który tak kocham. Na mojej twarzy za to pojawiają się dwie czerwone plamy, które inni nazywają rumieńcami.
- A jak ja mam przestać o pewnym przystojnym Włochu ?- sama nie wiem czemu to powiedziałam. To ja podjęłam decyzję by na razie się nie spotykać a teraz wyjeżdżam z takim tekstem. Co ze mnie za idiotka!
Fede to chyba jednak nie przeszkadza. Obejmuję mnie ramieniem, przytula do siebie i całuję delikatnie w czoło.
- Dobranoc Lusiu
- Dobranoc Fedi- odpowiadam po czym odpływam do krainy Morfeusza.

***
Wbiegam do Studia jak najszybciej się da.
- Oby tylko nikogo nie spotkać, oby na nikogo nie wpaść- mówię do siebie w myślach. Źle się czuję po wczorajszym występie. Mam straszne wyrzuty sumienia po tym jak zaśpiewałam z playbacku. W nocy praktycznie wcale nie spałam, nie mogłam zasnąć.
Dzisiaj nałożyłam na siebie podwójną warstwę makijażu by ukryć wory pod oczami i wypiłam dwie mocne kawy a do Studia zabrałam jeszcze moją Yerbe. Nie obyło się oczywiście bez uwag mojego ojca na temat zbyt dużej ilości kofeiny, ale trudno.  Muszę w końcu sprawiać wrażenie jakby nic się nie stało.
Jeśli chodzi o mój głos to jest już odrobinę lepiej. Teraz przynajmniej mogę mówić.
Na końcu korytarza dostrzegłam Camile, Francesce i Maxiego, szybko do nich podbiegłam.
- O cześć Vils- przywitała mnie Włoszka.
- Cześć- odpowiedziałam zachrypniętym głosem.
- Jak z twoim głosem ?- zapytał mnie Maxi.
- Teraz mogę mówić, ale od wczoraj nie śpiewam, za bardzo się boję- odpowiadam zgodnie z prawdą.
- Czego się boi moja księżniczka ?- obok mnie pojawił się nikt inny jak Leon. O nie! A jak coś usłyszał ? On przecież o niczym nie wie!
- Jaa ?- spytałam robiąc niewinną minkę.
- A kto inny jak nie ty jest moją księżniczką ?- spytał krzyżując ręce na piersi i unosząc jedną brew.
- Jaa niee no coś ty coś źle usłyszałeś. No bo czego miałabym się bać ? Przecież jesteś ze mną i nic mi nie grozi...- zatrzepotałam rzęsami i uśmiechnęłam się niewinnie.
- No dobrze załóżmy że ci wierzę- uśmiechnął się i objął mnie ramieniem. Tak! Strzał w sedno!

***
Jak zwykle do Studia nakładam maskę Supernovej nazywanej przez innych wredną tarantulą. Dzisiaj musiałam przyjść sama do szkoły, ponieważ Federico miał wcześniejsze lekcję, a mi szczerze mówiąc nie za bardzo chciało się wstawać o szóstej by później czekać dwie godziny w On Beat na swoje zajęcia.
Przechodzę przez korytarz prosto do sali śpiewu. Po całym budynku można usłyszeć stukanie moich czarnych obcasów.
Weszłam do pomieszczenia lekceważąc przy tym znajdującą się tam Hiszpankę zaczęłam śpiewać bardzo dobrze znaną mi melodię dzięki,której zawsze umiałam poprawić sobie humor i podnieść swoją pewność siebie.

Tym razem jednak nie udało się. Łzy zaczęły spływać po moich bladych policzkach rozmazując przy tym mój idealny makijaż.
- Ludmila ty płaczesz ?- spytała niepewnie dziewczyna podchodząc bliżej mnie.
- Nie wiesz oczy mi się pocą! Oczywiście że płaczę nie widać ?!- mimo smutku, który we mnie gościł ja nadal potrafiłam być wredną żmiją.
- Wybacz, masz- kruczowłosa wyciągnęła ze swojej torebki paczkę chusteczek i podała mi jedną.
- Jjjjaa- nie umiałam tego powiedzieć. Nie wiem czemu, ale tutaj w Studiu nie umiem być uprzejmą dziewczyną.
- Wiem. Nie ma za co- odpowiedziała mi lekko się przy tym uśmiechając. Jednak ja nie umiałam tego odwzajemnić. Nie po tym jak mnie zostawiła.
- Czemu nagle mi pomagasz ? Masz wyrzuty sumienia że przyjaźnisz się teraz z moim wrogiem czy co ?!- spytałam a złość i smutek w moim głosie można było wyczuć na kilometr.
- Bo mi ciebie żal Ludmila. Nie widzisz ile tracisz będąc taką jaką jesteś ? Ile ludzi straciłaś ? Jaką opinię sobie wyrobiłaś u innych ?- coraz więcej łez cisnęło mi się do oczu.

***
 Właśnie skończyłem zajęcia z Gregorio. Muszę przyznać że nie było dzisiaj aż tak źle, a Gregorio był wyjątkowo miły nawet jak na niego. Teraz szukam mojej księżniczki, no dobra może nie do końca mojej ale tak lepiej brzmi.
Usłyszałem jakieś głosy dobiegające z sali śpiewu. Podszedłem bliżej, to była Lusia i Natalia. Coś czuję że ta rozmowa się źle skończy.
- Nie rozśmieszaj mnie Natalia! Tobie żal mnie ? Pff i jeszcze czego! To mi jest żal ciebie i reszty tych oferm, których nazywasz sowimi przyjaciółmi! Ludmila odchodzi!- pstryknęła palcami, machnęła włosami i zmierzała w kierunku wyjścia z sali. Po drodze minęła się ze mną.
- Lusia co się dzieje ?- pytałem szeptem by Hiszpanka niczego nie usłyszała.
- Nic. Zostaw mnie- wyrwała mi się i odbiegła. Chciałem pobiec za nią ale zatrzymał mnie czyjś głos.
- Fede, poczekaj- kruczowłosa podeszłą do mnie.
- O co chodzi Naty ? Wybacz ale muszę biec za Lusią- dziewczyna posłała mi pytające spojrzenie. Kurwa! Czyżbym się właśnie wygadał ?!
- Lusią ? No nie ważne. Nie idź za nią. Znam ją wystarczająco długo, potrzebuje pobyć teraz chwilę sama- odrzekła spokojnie Natalia.
- Uwierz mi znam ją lepiej niż ktokolwiek inny- Federico Pasquarelli zamknij się!
- Ale jak to ? Przecież znasz ją dopiero od może dwóch miesięcy!- powiedziała lekko zdziwiona Hiszpanka.
- No właśnie nie...- Pasquarelli w tej o to chwili zostałeś skazany na śmierć! Ale wydaje mi się że Naty może o tym wiedzieć. W końcu ona i Lu przyjaźniły się po za tym Natalia może mi jakoś pomóc.
- Nie rozumiem Federico możesz jaśniej ?- spytała robiąc przy tym zdziwioną minę.
- Tylko obiecaj że nikomu nie powiesz, a przede wszystkim że nie powiesz o tym Ludmile- dziewczyna wykonała gest zamykania ust na kluczyk.
Postanowiłem opowiedzieć całą historię kruczowłosej.

10 minut później...

- Czyli ty i Ludmila znacie się od dziesięciu lat ?!- widać było że mocno ją to zszokowało. Przytaknąłem głową.
- Federico też martwi mnie ta cała sytuacja ze zmianą Lu. Najdziwniejsze jest to że poza Studiem zachowuje się normalnie, a kiedy przychodzi tutaj to jej charakter momentalnie się zmienia.
- Wiem też to zauważyłem. Kiedy jesteśmy sami Ludmila zachowuje się zupełnie inaczej niż jeśli jest przy kimś jeszcze. Wydaję mi się że to jednak Priscilla wywołuje u niej te zachowanie- stwierdziłem, w sumie to by się to zgadzało.
- No w sumie. Zawsze jak Ludmila się dziwnie zachowuje to zazwyczaj jest obok niej Priscilla więc to by miało sens- zgodziła się ze mną kruczowłosa.
- Fede mam do ciebie pytanie- powiedziała lekko zawstydzona Hiszpanka.
- Słucham...- odpowiedziałem lekko zdziwiony jej zachowaniem.
- Zapytam prosto z mostu. Zakochałeś się w Lu ?- spytała poważnym tonem. No i co ja mam jej niby teraz powiedzieć ? ,, Tak ale ona nie chcę ze mną być,, ??
- Jjjaa...-zacząłem pocierać ze zdenerwowania ręką szyje- tak...
- Wiedziałam!- zaczęła piszczeć i skakać z radości- wy musicie być razem! Pasujecie do siebie idealnie a poza tym jesteś jedyną osobą która może jej pomóc!
- Natalia spokojnie. Tak kocham ją ale to bardziej skomplikowane niż myślisz. Ona chce zostać na razie tylko przyjaciółmi- powiedziałem ze smutkiem w głosie ?
- Ale nie na długo!
- Naty mam pomysł! Wiem jak poprawić Lu humor i jednocześnie pokazać że ludzie ze Studia wcale nie są tacy źli jak uważa- odpowiedziałem wypinając przy tym klatkę piersiową i unosząc głowę do góry.
- Jaki ?- spytała zaciekawiona Hiszpanka.
- Za dwa dni są urodziny Lusi więc pomyślałem by urządzić jej przyjęcie niespodziankę takie na plaży z ogniskiem, dobrą muzyką i alkoholem rzecz jasna- kruczowłosa chwilę się zastanawiała po czym na jej twarzy pojawił się ogromny uśmiech.
- Do genialny pomysł! Ludmila uwielbia takie przyjęcia na pewno jej się spodoba!- mój pomysł chyba bardzo jej się spodobał.
Nagle usłyszeliśmy jakieś wrzaski dobiegające z głównej sali. Tych dwóch głosów nie da się pomylić z żadnymi innymi.
- To jak ? Skoro nie masz problemów z głosem to wyzywam cię na pojedynek!- Ludmila i Violetta...

**********************************************************
No hej hej hej !!!!!!!
Dzisiaj przychodzę do Was Perełki z nowym rozdziałem.
Podoba się ?
Mamy perspektywę dwa razy Lu jedną Vilu i jedną Fede
Wydaję mi się że dzieję się całkiem sporo i o dziwo rozdział mi się nawet trochę podoba xD
Zła jaa nie ma Fedemily huehuehue xD
Do następnego Miśki <3

Kocham, Tini ;*

sobota, 29 sierpnia 2015

~ 001 Zamówienie ~


Tytuł : ,, Od pierwszego spojrzenia,,
Para: Fedemila
Miejsce Akcji: Buenos Aires
Rodzaj: romans
Przedział wiekowy: Tu jest mi wszystko jedno XD
Uwagi dotyczące bohaterów : Leon i Fede są przyrodnimi braćmi i najlepszymi przyjaciółmi. Lu i Leon są przyjaciółmi.
Inne uwagi: Do Leona przyjdzie jego BFF Lu by zamieszkać u niego i Federico. Dziewczyna na zacząć naukę z nimi w studio. Całość z perspektywy Fede proszę ♥
Zamawiajacy: care pasquarelli ♥
Moje uwagi - będą dwie części ♥


Od rana w domu jest wielkie zamieszanie, które jest spowodowane przyjazdem przyjaciółki Leona jeszcze za czasów gdy mieszkał w Meksyku. Moja mama szykuje pokój dla niej, tata ustala wszystkie sprawy związane z jej przylotem, a Verdas. A Verdas to nawet nie wiem co robi. Po prostu chodzi po całym domu i gada sam do siebie.
Jeśli chodzi o mnie i Verdasa to jesteśmy braćmi, przyrodnimi. Moja mama wyszła za jego ojca rok temu. Jednak nazwiska nie zmienialiśmy. Ja i Leon jesteśmy przyjaciółmi już od dawna, więc nie mieliśmy problemu z moją przeprowadzką do jego domu.
A co za dziewczyna przylatuje ? Sam nie za dużo wiem na jej temat. Verdas nie za często o niej wspomina, jednak jak już zacznie to gada o niej godzinami. Widać że byli blisko, traktował ją jak  młodszą siostrę. Wiem o niej tyle że nazywa się Ludmila Ferro i jest od nas o rok młodsza. Jej rodzice są mega bogaci, a jej tata od bardzo dawna przyjaźni się z tatą Leona.
Ma chodzić razem z nami do Studia po wakacjach, bo w Meksyku ukończyła jakąś tam najlepszą szkołę muzyczną.
Do Buenos Aires przyjeżdża bo jej rodzice chcą jej tu załatwić taki jakby odwyk. Mieli jej dosyć bo robiła awantury w szkole nauczycielom, po za tym paliła i piła alkohol. Mi to tam nie przeszkadza, sam kiedyś paliłem. Mam tylko nadzieję że nie będzie żadną satanistką czy kimś takim. Nie żebym miał coś do takich ludzi, lubię ostre dziewczyny takie z charakterem, niezależne i niedostępne. Ale bez przesady.
- Ej Fede tylko pamiętaj masz jej nic nie zrobić zrozumiano ?- z moich rozmyśleń wyrywa mnie głos brata. Skąd on się tutaj wziął ?
- No spokojnie przecież jej nie zgwałcę- mówię śmiejąc się.
- Wiem, ale chodzi mi o to by nie była twoją kolejną dziewczyną na jedną noc. Zrozum ona musi się skupić na tym by wyjść z nałogu, a nie rozpaczać po moim bracie debilu- tłumaczy mi Verdas.
Co z tego że miałem mnóstwo dziewczyn i żadnej nie traktowałem na poważnie ? Przecież nie jestem takim chamem by przespać się z przyjaciółką mojego brata, a potem ją zostawić. Mam swoje zasady.
- Verdas przecież wiem. Powiem więcej nawet nie zamierzam się do niej dobierać, nie jestem przecież aż takim chamem- mówię poważnym tonem.
- No ja mam nadzieję- mówi równie poważnym tonem co ja. Nagle po całym domu można usłyszeć dźwięk dzwonka do drzwi.
- To ona! Moja przyjaciółka! To ona!- Verdas zaczął skakać i piszczeć jak jakaś mała dziewczynka. Pobiegł w kierunku drzwi. Usłyszałem czyjeś głosy, a po chwili w salonie pojawił się Leon z ową dziewczyną. Muszę przyznać że jest śliczna. Jej długie nogi i szczupła sylwetka sprawiają że wygląda jak modelka. Blond loki delikatnie opadają na jej ramiona, a duże piękne, bursztynowe oczy... I te pełne podkreślone czerwoną szminką usta, na jej bladej twarzy wyglądają tak kusząco. Ma na sobie czarne koturny, szare rurki, a w ich kieszeni można dostrzec białego I'Phona i paczkę fajek. Na sobie ma również białą bluzkę na ramiączkach która odkrywa jej płaski brzuch.  Jeśli ma równie wspaniały charakter jak wygląda to jest moim ideałem.
Z moich cudownych myśli znów wyrwał mnie głos Verdasa.
- No więc poznajcie się. Ludmila to jest mój przyrodni brat i jednocześnie najlepszy przyjaciel, Federico. Pójdę po coś do picia, zaraz wracam- powiedział i poszedł do kuchni.
- Jestem Federico Pasquarelli, ale wszyscy mówią mi Fede- uśmiechnąłem się i wyciągnąłem w kierunku dziewczyny rękę.
- Ludmila Ferro, ale mów mi Lu- odwzajemnia uśmiech i podaje mi swoją malutką,bladą dłoń.
- Masz śliczny uśmiech- mówię zgodnie z prawdą.
- Dzięki ale nie myśl sobie, że pójdzie ci ze mną tak łatwo. Nie należę do prostych, sztucznych lasek dla których liczy się tylko kasa i wygląd. Żeby mnie zdobyć trzeba się wysilić- czy mi się zdaję czy ona mnie obraża ?
- Spokojnie, nie mam zamiaru się do ciebie przystawiać. Jesteś przyjaciółką Leona to jesteś również moją przyjaciółką, a dla mnie przyjaciele są bardzo ważni- mówię zgodnie z prawdą.
- Załóżmy że ci wierze- mówi i uśmiecha się kpiarsko.
- Palisz ?- pytam spoglądając na kieszeń w spodniach dziewczyny. Znam odpowiedź, ale chce się dowiedzieć czegoś więcej.
- Tak już od roku, między innymi dlatego tu jestem. Rodzice uznali że pobyt z dala od moich przyjaciół, którzy mają na mnie zły wpływ dobrze mi zrobi- w jej głosie można wyczuć sarkazm.
- Wiesz troszczą się o siebie stąd ten pomysł, na pewno nie chcą dla ciebie źle- odpowiedziałem.
- A ty co taki świętoszek ?- pyta krzyżując ręce na piersi i unosząc jedną brew na co ja wybuchnąłem śmiechem.
- Ja ?? Błagam cię. Sam kiedyś paliłem, po za tym ja i Leon jesteśmy znani w Studio jako najśmieszniejsi i najbardziej debilni ludzie. Oczywiście ja jestem ten mądrzejszy i przystojniejszy- mówię uśmiechając się jak najładniej potrafię.
- Serio Leon ? Ten Leon ? On i jakieś awantury ? No nie spodziewałam się. To że jest największym idiotą to akurat wiedziałam, ale że lubi pakować się w kłopoty ? No nie spodziewałam się- powiedziała nadal w to nie dowierzając i robiąc przy tym śmieszne jak i słodkie miny.
- Życie lubi zaskakiwać- zaśmiałem się. Coś czuję że szybko odnajdziemy wspólny język.
- Uwierz mi wiem coś o tym- wzdycha i krzyżuje ręce na piersi. Nagle jej humor z radosnego zmienił się na smutniejszy, poważniejszy. Dziwne. Ona jest dziwna i jednocześnie taka tajemnicza, kręci mnie.
Nagle do pomieszczenia wrócił Leon a w rękach trzymał tacę z sokiem, trzema szklankami, talerzykami, łyżeczkami i ciastem cytrynowym.
Usiedliśmy we trójkę na kanapie w salonie i zaczęliśmy jeść ciasto.
- Lu gosposia specjalnie dla ciebie zrobiła twoje ulubione ciasto cytrynowe- odrzekł z uśmiechem szatyn.
- Dziękuję jest pyszne- serio ? Nie dość że jest piękna, tajemnicza, ma idealny charakter to jeszcze tak samo jak ja uwielbia ciasto cytrynowe ? Po prostu dziewczyna idealna. Szkoda tylko że szkodzi sobie tym świństwem jakim są fajki i alkohol. Wiem, sam kiedyś nie byłem lepszy. Nie dość że paliłem i piłem to jeszcze ćpałem. Jednak skończyłem już z tym. Teraz już wiem co to znaczy umiar, a jak coś biorę to tylko czasami, jak już nie wytrzymuję. No bo kto by wytrzymał w jednym domu z Verdasem ? No właśnie.
Kolejne dwie godziny spędziliśmy zajadając ciasto, rozmawiając i śmiejąc się.
- Już 15 ?! O cholera! Muszę spadać do pracy bo zaraz się spóźnię!- Leon zerwał się z kanapy i pobiegł do przedpokoju ubrać buty. Kto normalny pracuje w wakacje ? Verdas.
- Spokojnie stary- próbowałem go uspokoić ale na marne. Muszę jednak przyznać że widok Verdasa biegającego po całym domu zakładającego przy tym buty i jednocześnie szukającego kluczyka od auta który był w kieszeni jego kurtki trochę mnie bawił. No dobra może nie trochę. Razem z Lu tarzaliśmy się po podłodze ze śmiechu.
- Może zamiast się śmiać byście mi pomogli ?- zapytał poddenerwowany szatyn.
- Verdas debilu kluczyki masz w lewej kieszeni kurtki- odpowiedziałem po czym ponownie wybuchnąłem śmiechem.
- Aaa no tak dzięki Fede. A właśnie! Przepraszam Lu miałem cię oprowadzić po mieście ale kompletnie zapomniałem że pracuję. Wynagrodzę ci to jutro- powiedział smutno Meksykanin.
- Ale co za problem. Przecież ja mogę ją oprowadzić- zaproponowałem.
- Na prawdę ? Zrobisz to dla mnie ?- szatyn mocno się ucieszył.
- Jasne od tego ma się kumpli. Przy okazji zapoznam Ludmile z resztą, a ty już idź bo się spóźnisz- Verdas przybił ze mną piątkę na pożegnanie a Luśce dał całusa w policzek i wyszedł.
- To co gdzie chcesz iść najpierw ?- spytałem blondynkę siedzącą nadal na podłodze. Dziewczyna wstała jednak zahaczyła o nogę stołu. Już prawie miała upaść gdy ja, Pan Super Grzyweczka złapałem ją w odpowiednim momencie. Dzięki czemu nie upadła. Trzymałem blondyneczkę w swoich ramionach, a nasze spojrzenia się skrzyżowały. Poczułem jak moje serce przyśpieszyło, a w brzuchu poczułem jakieś dziwne łaskotanie. Znam dziewczynę od jakiś trzech godzin, a czuję się jakbym znał ją od zawsze.
- Dziękuję Fede- wymamrotała speszona po czym wyswobodziła się z moich objęć i stanęła przede mną lekko speszona całą tą sytuacją.
- Nie masz za co. Dobra chodź przedstawię cię naszej paczce- powiedziałem po czym razem z blondynką wyszliśmy z domu i skierowaliśmy się w stronę On Beat. Wiem, są wakacje ale nasza paczka i tak ciągle tam przesiaduje.
Po piętnastu minutach byliśmy na miejscu.
- Witam cię w On Beat Studio- wskazałem na wielki kolorowy budynek w którym po mimo wakacji można było usłyszeć muzykę i śpiew. Blondynka stała przed nim z otwartymi ustami. Jej duże, bursztynowe oczy badały każdy nawet najmniejszy element budynku, a na jej twarzyczce zagościł piękny szeroki uśmiech.
- Jeju jak tu pięknie- wydusiła nadal przyglądając się uważnie szkole. Delikatnie złapałem za jej drobną rączkę i pociągnąłem w kierunku wejścia.
Nigdy nie zapomnę jej miny gdy zobaczyła pierwszy raz wnętrze Studia. Nie da się tego nawet opisać słowami. Była z jednej strony szczęśliwa, podekscytowana i zafascynowana, a z drugiej widać było że lekko przerażona. Mimo tego na jej twarzy widniał szeroki uśmiech.
- Chodź zapoznam cię z moimi i Leona przyjaciółmi- dziewczyna potaknęła głową i poszliśmy za dźwiękami muzyki prosto do sali śpiewu gdzie właśnie skończyli śpiewać Fran, Cami, Vils, Maxi, Broadwey i Diego.
Lusia popatrzyła na nich a gdy skończyli śpiewać zaczęła im bić brawo.
- Wow to było niesamowite, macie ogromny talent- pogratulowała reszcie.
- Dziękujemy, a ty jesteś ?- spytała Włoszka.
- To jest Ludmila, przyjaciółka Leona z Meksyku, która obecnie u nas mieszka. Przyleciała dzisiaj rano i będzie od tego roku uczęszczać do Studio. A to Lu jest Violetta, Naty, Francesca, Camila, Broadwey, Maxi i Diego- przedstawiłem blondynce wszystkich z paczki. No po za Marco którego obecnie nie było w pomieszczeniu. Wszyscy przywitali się z Ludmilą.
- Grasz na czymś ? Śpiewasz, tańczysz ?- spytał dziewczynę Hiszpan.
- Tak gram na pianinie i na gitarze. Śpiewać i tańczyć też chyba potrafię. Tak przynajmniej sądzą inni- zaśmiała się uroczo.
- Zaśpiewasz nam coś ?- spytała podekscytowana Violetta.
- No nie wiem...- próbowała się wymigać ale ona nie zna tych ludzi. Zaśpiewa czy będzie tego chciała czy nie, oni tego dopilnują.
- No prosimy- powiedzieli chórem robiąc przy tym minki szczeniaków. Muszę przyznać że wyglądało to śmiesznie jak i jednocześnie lekko strasznie.
- Noo dobrze ale tylko jedną piosenkę- westchnęła blondynka i wzięła gitarę po czym zaczęła grać i śpiewać.

Siento que hoy ya estoy lista
Digo, me siento distinta
Quiero ser la protagonista
No hay nada que temer
Con el amor todo sucede
Y si uno duda, retrocede
La actitud todo lo puede
Y me hace sentir bien

Para vivir,
para sonar
Para sentir,
para gritar yo puedo
Para poder mirarte y decirte que te quiero
Para decirte que te quiero
Para poder ser yo la llama que enciende mi fuego 


Gdy skończyła wszystkich zatkało. Je głos...Zupełnie jak u anioła albo nawet i piękniejszy.
- Co aż tak źle ? Mówiłam nie śpiewam najlepiej- zestresowała się i w pośpiechu odłożyła gitarę na miejsce. Chciała już wyjść jednak złapałem ją za nadgarstki.
- Żartowałaś ? Byłaś cudowna- powiedziałem zgodnie z prawdą a reszta mi przytaknęła.
- Fede ma rację. Masz ogromny talent Lu- powiedziała rudowłosa.
- Dzięk...- nie dokończyła bo właśnie w tym momencie do pomieszczenia wszedł Marco. Ludmila patrzyła na niego przerażonym wzrokiem który jednocześnie wyrażał nienawiść. Dziwne...
- Ludmila ? To na prawdę ty ?- spytał równie zdziwiony Meksykanin. Nie ogarniam...
- Nie wiesz kurwa nie jestem Ludmila tylko jej bliźniaczka!- wrzasnęła blondynka. A ja nadal nie rozumiem o co chodzi...
Po tych słowach Ludmila zaczyna płakać i wybiega ze Studia.
- O co tu chodzi do cholery ?! To wy się znacie ?- spytałem Meksykanina.
- Tak...Ja i Lu kiedyś byliśmy parą...- i to mi wystarczy. Szybko wybiegam ze szkoły i jak najszybciej biegnę do domu. Nie wiem czemu ale strasznie się o nią boję. Czuję że może sobie zrobić krzywdę.
Jak poparzony wbiegam do domu i jak najszybciej biegnę do łazienki. Czemu najpierw tam ? Cholerne przeczucie.
Szybko otwieram drzwi od pomieszczenia i wbiegam do niego jak poparzony. Na kafelkach dostrzegam nieprzytomną Ludmile, a obok niej resztki białego proszku...

*************************************************************
No witam Was witam Perełki Wy moje ♥
Po tak długiej nieobecności mam nadzieję że jeszcze kogoś tu z Was zastanę ♥
Dzisiaj przychodzę do Was z pierwszą częścią zamówienia care pasquarelli ♥♥♥
Mam nadzieję że się Wam ono spodoba,a przede wszystkim Tobie Perełko ♥
Jutro lub w poniedziałek pojawi się kolejny rozdział ♥
Co ja mam z tymi serduszkami ?! xD !♥♥
No więc nie zanudzając Was dłużej, do następnego ♥♥♥♥♥

Kocham, Tini :*

czwartek, 27 sierpnia 2015

  ~ Violetta Live Kraków 26 sierpnia ~

Hej dzisiaj przychodzę do Was z trochę nietypowym postem.
Jak pewnie zdążyliście zauważyć po nazwie posta już wiecie na jaki będzie on temat.
Każda prawdziwa V-lovers dobrze wie jaki był wczoraj dzień. Dla innych to po prostu kolejny dzień drugiego wakacyjnego miesiąca. Jednak dla nas, dla prawdziwych V-lovers jest to o wiele ważniejszy dzień, ostatni koncert VL w Krakowie.
Muszę przyznać że był to (według mnie) najlepszy koncert ze wszystkich koncertów Violetta Live w Polsce.
WSZYSTKIE akcje się udały, atmosfera była cudowna, niektórzy z obsady płakali.

Piosenki które były wykonywane to między innymi :
- wszystkim V-loers dobrze znane En mi mundo
- wzruszające Ser mejor
- akustyczne jak i energiczne Voy por ti
- romantyczne Abrazeme y verras
- radosne Codigo Amistad
- rytmiczne On Beat

I wiele wiele innych.
Obsada ogólnie BARDZO dużo mówiła po polsku.
Po niżej macie wszystkie zwrotu obsady do publiczności, starałam się zapamiętać jak najwięcej :

~ Kocham Was ~
~ Kocham Cię ~
~ Kocham Ciebie ~
~ Możecie wstać ? ~
~ Skacz! ~
~ Skaczcie! ~
~ Gotowi na Are you ride for the ride ? ~
~ Gotowi na Voy por ti ? ~
~ Cześć ~
~ Polska ~
~ Kraków ~
~ Brawa ~

Najbardziej zaskoczyło mnie kilka faktów :
- brak takich piosenek jak Podemos i Nuestro Camino
- brak scen z pamiętnikiem Violetty i scen z Leonettą na ławce śpiewających nad publicznością
- wiedziałam że Tini jest niska i szczupła ale nie wiedziałam że aż tak! Wygląda zupełnie jak Calineczka <3
- i fakt który zaskoczył mnie najbardziej ale w pozytywny sposób, na sam koniec koncertu obsada wyszła na scenę. Najpierw wygłosili przemowy pożegnalne po hiszpańsku, a Justyna Bojczuk tłumaczyła je na polski, a później zaśpiewali CRECIMOS JUNTOS !!!!!

To było wspaniałe! Usłyszeć tę piosenkę na żywo i to w takim momencie jakim jest ostatni koncert pożegnalnej trasy koncertowej Violetta Live. Zwłaszcza że z tego co mi wiadomo Crecimos Juntos zostało zaśpiewane TYLKO podczas koncertów w Krakowie.

Jeśli chodzi o płakanie obsady podczas koncertu to płakała Justyna Bojczuk podczas tłumaczenia przemów pożegnalnych obsady. Łzy w oczach natomiast mieli wszyscy ale najbardziej można było to zauważyć u Tini, Mechi i Samu, który jak sam pokazał cały się trząsł.

Akcje wyszły nam wspaniale. Obsada była wzruszona. Mi najbardziej podobała się akcja z karteczkami podczas Ser mejor.
Dlaczego ?

- Facu i Alba byli bardzo wzruszeni. Przez praktycznie całą piosenkę mieli łzy w oczach, przytulali się i byli mocno wzruszeni.
- Ser mejor to też jedna z moich ulubionych piosenek <3
- Akcja wyszła nam bezbłędnie, wszyscy mieli karteczki.
 NO I NAJWAŻNIEJSZY POWÓD!
Ja dostałam kartki z imionami - Samu i Mechi, którzy zauważyli ten fakt!
Samu jak zobaczył moją kartkę uśmiechnął się do mnie, posłał mi buziaka i pokazał serduszko z rąk.
Natomiast Mechi też dostrzegła moją kartkę. Spojrzała na mnie i uśmiechnęła się szeroko a w jej oczach widać było łzy.
To było cudowne, niby takie drobne gesty a wywołały we mnie wielką radość.

Pomimo tego że nie mam zdjęcia ani autografu od nikogo z obsady to i tak był to mój najlepszy dzień w życiu. Tego gesty obsady w moim kierunku były cudowne <3
Emocje jakie czułam gdy Tini i reszta obsady zaczęli wykonywać pierwszą piosenkę En Gira są nie do opisania.
Stali przede mną, byli tak blisko. Widziałam ich nie w telewizji, nie w internecie tylko NA ŻYWO.
To było cudowne uczucie móc ich zobaczyć na własne oczy.

Wkurzył mnie jednak ochroniarz, który nie pozwolił mi podejść do Alejandro i poprosić o zdjęcie lub autograf, a siedział BARDZO blisko mnie. No ale ma szczęście że przekazał chociaż mój plakat do Martiny. Ale jak się dowiem że ona go jednak nie dostała to przyrzekam że znajdę go, więc może się bać xD

Podsumowując koncert był CUDOWNY, atmosfera NAJLEPSZA, obsada ? BRAK SŁÓW DO OPISANIA.

Mam nadzieję że taki nie typowy post Wam się spodobał i chociaż trochę udało mi się przybliżyć Wam emocje, atmosferę i ogólnie sam koncert.
Przepraszam za brak zdjęć, ale nie mam ich za wiele ponieważ praktycznie cały czas tylko kręciłam filmiki, których niestety nie mogłam dodać, a zdjęcia no cóż... Po mimo że siedziałam w drugim rzędzie zaraz przy scenie to jednak nie są one najlepszej jakości.

Ja spadam, bo mam dużo do roboty. Muszę nadrobić Wasze blogi jeśli chodzi o komentarze, napisać zamówienie, które pojawi się w ten weekend i jeszcze nowy rozdział, który opublikuje dwa-cztery dni po dodaniu zamówienia.

Kocham, Tini :*

niedziela, 16 sierpnia 2015

                        ~POST ORGANIZACYJNY~ 

Hej, w tym poście chciałabym Wam coś powiedzieć. 

Mianowicie jutro wyjeżdżam nad morze, za pewne nie będę miała WiFi bo nawet nie biorę niestety laptopa, a na telefonie wątpię bym cokolwiek zdołała napisać.

Wracam w następny wtorek, a w środę jest mój długo wyczekiwany koncert VL więc w tym czasie za pewne nic nie pojawi na blogu. 

Co do zamówienia to zrealizuję je po powrocie. Mam na razie tylko połowę i nie zbyt wiem jak je dokończyć. Mam nadzieję że przez te krótkie wakacje uda mi się odpocząć i zrealizować Twoje zamówienie Perełko jak najlepiej i mam nadzieję że się nie gniewasz za przedłużenie publikacji Twojego zamówienia<3

Nowy rozdział pojawi się PO OPUBLIKOWANIU ZAMÓWIENIA.

Postaram się komentować Wasze posty ale nie obiecuję że mi się to uda. Jednak jak wrócę to na pewno nadrobię wszystkie zaległości <3

To chyba wszystko co chciałam Wam przekazać, jeszcze raz przepraszam za jakiekolwiek opóźnienia <3

 

Kocham, Tini ;*

Ps. Z kim widzę się na VL Kraków 26 sierpnia ? Piszcie w komentarzach Wasze miejsca (jeśli oczywiście jedziecie)

czwartek, 6 sierpnia 2015

Rozdział XI


***
Łapię się za gardło i próbuję wykrztusić jakikolwiek dźwięk z mojego gardła, ale na marne. Spojrzałam przerażona na dziewczyny.
- Vils co się stało ?- pyta przerażona rudowłosa.
- Jjjaa chybba sstraciłłaam głos- wydukałam. Mówienie sprawiało mi wielką trudność.
- Cholera i co teraz ?!- krzyknęła przerażona Włoszka.
- Jak to co ? Przecież wystarczy że trochę odpocznie i odzyska głos- mówi spokojnym tonem Camila.
- Idiotko ale ty wiesz że dzisiaj jest koncert i to za godzinę ?!- krzyknęła Francesca.
- Co ja zrobię przecież ledwo mówię ?- zaczęłam panikować.
- Spokojnie Violu coś się wymyśli, a teraz chodźmy do Studia bo zaraz zaczną się przygotowania- rzekła Włoszka i razem wyszłyśmy ode mnie z domu. Ja nie mogę stracić głosu, no bo jak dzisiaj zaśpiewam ? Nikt nie może się o tym dowiedzieć, nie mogę wszystkich zawieźć. Mam w końcu zaśpiewać solową piosenkę,duet i grupową piosenkę. I jak ja mam to niby zaśpiewać skoro ledwo mówię ? Pablo mnie zabije jak się dowie.
Po chwili razem z Fran i Cami jesteśmy już na miejscu. Panuje tu jedno wielkie zamieszanie. Jedni przygotowują scenę i oświetlenie, a drudzy robią ostatnie próby przed koncertem i rozgrzewają struny. Niby nie będzie to nie wiadomo jak wielki koncert, ponieważ odbywa się na głównej sali w Studiu. Ale będzie tu sporo ważnych osób chociażby przedstawiciele Y-mixu.
- Dziewczyny wpadłam na genialny pomysł!- pisnęła ruda i pociągnęła mnie i Włoszkę w stronę jakiegoś pomieszczenia. Po chwili znalazłyśmy się w sali za sceną gdzie znalazłyśmy Maxiego jak szykował się do koncertu.
- O hej dziewczyny- uśmiechnął się do nas i oderwał na moment od konsoli. Camila podbiegła do niego i powiedziała mu coś na głos, na co ten zareagował zdziwieniem i przerażeniem.
- Jak to straciłaś głos ?!- krzyknął a my zaczęłyśmy go uciszać.
- No straciła go z godzinę temu i nie może teraz śpiewać no i pomyślałyśmy że skoro ty jesteś operatorem muzyki to mógłbyś...- wytłumaczyła chłopakowi ruda.
- Camila ty chyba nie myślisz o playbacku ?!- spytał Argentyńczyk. Spojrzałam na przyjaciółkę przerażonym spojrzeniem i pokręciłam przecząco głową. Co jak co ale na playback się nie zgadzam!
- Cami ma rację Viola, to jedyny pomysł byś wystąpiła i nikt się o tym nie dowiedział- powiedziała Włoszka.
- Nno ddobbrze ale co z duetem i grupową piosenką ? Przecież nie mogą wszyscy zaśpiewać z playbacku- wydukałam z trudem.
- Vils a dasz radę zaśpiewać je nawet z chorym gardłem ? W końcu duet nie jest zbyt wysoki a w grupowej nie śpiewasz sama całego tekstu. Najwyżej playback dam tylko do Supercreativa- odrzekł raper, a ja pokiwałam twierdzącą głową. Myślę że spokojnie zaśpiewam te dwie piosenki, a solową jakoś przeboleję ten playback.
Nagle do pomieszczenia wszedł Pablo razem z resztą kadry nauczycielskiej.
- A wy jeszcze nie gotowe ? Biegiem do garderoby!- zaczął nas poganiać nauczyciel tańca. Wolałyśmy nie ryzykować więc szybko pobiegłyśmy w stronę garderoby by się przebrać.

***
Koncert już się zaczął. Swoje piosenki zaśpiewali już Leon, Fede, a także był już mój duet z Naty i grupowa pisoenka, a obecnie kończy się duet Violetty i Leona. Wydaję mi się ale chyba Cukiereczek ma mały problem z gardłem, ponieważ niektóre dźwięki śpiewa wyjątkowo nieczysto nawet jak na nią.
,,Nasze gwiazdy Studia,, właśnie schodzą ze sceny a na ich miejsce wychodzę ja. Już prawie weszłam na scenę gdy ktoś złapał mnie za rękę. Przeszedł mnie przyjemny dreszcz i od razu wiedziałam kto to.
- Powodzenia księżniczko- uśmiecha się do mnie co ja oczywiście odwzajemniam i szybko wchodzę na scenę. Siadam na krześle obok jakiegoś gościa który ma mi akompaniatować. 
Po chwili słyszę dźwięki szarpanych strun gitary.

Po chwili po sali rozbrzmiewają wielkie oklaski. Kłaniam się po czym wracam za kulisy gdzie od razu podbiega do mnie nikt inny jak Federico.
- Byłaś wspaniała z resztą jak zawsze- pogratulował mi na co na mojej twarzy pojawiły się dwie czerwone plamy.
- Dziękuję- wydukałam lekko speszona po czym odwróciłam się w stronę sceny na której można było usłyszeć dźwięki do Supercreativa. Serio nie wiem jak można dać tak złą piosenkę na koncert.
Przyglądam się dokładniej Cukiereczkowi. Nie wierzę! Ona śpiewa z playbacku! Innych może sobie oszukiwać ale ze mną tak łatwo jej nie pójdzie!
Po chwili koncert się skończył, a Violetta zeszła już ze sceny.
- Violu byłaś fantastyczna!- od razu podbiegły do niej Rudzielec, Zdrajczyni i Wampirzyca.
- Moja utalentowana dziewczyna- podszedł także do niej Leon i pocałował ją w policzek. Podeszli też do niej nauczyciele i zaczęli składać gratulacje wielkiej pani Castillo.
- Wspaniale ci poszło Vils- pogratulował jej Federico. Nie no nie wytrzymam tego dłużej! Muszę coś z tym zrobić! Podbiegam do grupki osób zgromadzonych wokół Castillo i do gry wkracza Ludmila Supernova Ferro!
- Serio myślisz że nikt tego nie zauważył ?! Jesteś jedną wielką oszustką manipulującą ludźmi! I to niby ja kłamię na każdym kroku ?? A ty ?! Wcale nie lepsza!- zaczęłam krzyczeć na przerażoną szatynkę.
- Ludmila! Jak ty się wyrażasz ?!- odezwała się Angie. Widocznie nie spodobało jej się że obrażam jej ukochaną siostrzenicę. Oj jak przykro.
- Będę się wyrażać jak mi się podoba! No bo skoro jej wolno śpiewać z playbacku to ja mogę się odzywać jak chcę!
- Co? Playback ? Pff Ludmila co ty znowu wymyśliłaś ? Chcesz ją ośmieszyć ? Czy po prostu jesteś zazdrosna ?- próbowała obronić Cukiereczka Camila.
- Właśnie Ludmila! To że nikt nie zwraca na ciebie uwagi nie znaczy że masz być zazdrosna o czyjś sukces- powiedział Leon. Te słowa z jego ust trochę mnie zabolały. Nie chodzi mi o to że keidyś byliśmy razem, tylko o  to że kiedyś byliśmy przyjaciółmi.
- Serio ? Jesteście aż tak naiwni i wierzycie w jej kłamstwa ?! Jesteście jeszcze bardziej beznadziejni niż zazwyczaj!- wrzasnęłam.
- Ludmila proszę cię uspokój się- Federico szepnął mi do ucha. To zabolało mnie jeszcze bardziej! Nie spodziewałam się tego po nim. Myślałam że jest moim przyjacielem, a może nawet i kimś więcej! A on ? Nie wierzy mi tylko tej kłamiącej tapeciarze!
Posłałam mu rozczarowane spojrzenie po czym wybiegłam ze Studia. Pobiegłam do domu, do swojego pokoju i rzuciłam się na łóżko. Nagle drzwi się otworzyły a do środka weszła moja matka. Jeszcze jej mi brakowało dzisiaj do szczęścia!

***
Źle się czuję z tym że nie uwierzyłem Lusi. Wiem że musi być jej teraz bardzo przykro że stanąłem po stronie Violetty a nie jej. No ale znam moją kuzynkę i wiem że ona w życiu by tego nie zrobiła. Wiem też że Lu nigdy by nie nawrzucała komuś bez powodu, chociaż bardzo się zmieniła i już sam nie wiem. Właśnie wchodzę do domu. Reszta została jeszcze na imprezie po koncertowej. Ja nie mogłem tam dłużej usiedzieć, kiedy wiedziałem że Lusia może być na mnie zła i że jest jej teraz na pewno bardzo przykro.
Wchodzę po schodach na górę i podchodzę do drzwi pokoju blondynki. O dziwo były otwarte. Chciałem wejść do środka ale gdy usłyszałem wrzaski postanowiłem poczekać przed drzwiami. Udało mi się usłyszeć każde słowo. Lusia kłóciła się z Priscillą.
- Jak ty w ogóle mogłaś nawrzeszczeć tak na Violettę ?! Wiesz co sobie teraz German pomyśli ?! Pomyślałaś może o kimś więcej niż o sobie ?!- krzyczała Priscilla.
- Ktoś w końcu musiał jej to powiedzieć! Ja myślę tylko o sobie ?? A ty to co ? Nic tylko mówisz o swoich problemach! Czy chociaż raz zapytałaś się mnie co u mnie słychać ? Albo czy u mnie wszystko dobrze ? Nie! Więc nie pouczaj mnie jaką mam być córką skoro sama nie potrafisz być dobrą matką!- krzyczała Ludmila a z jej głosu mogłem wywnioskować że płaczę.
Po chwili usłyszałem coś w stylu jakby ktoś kogoś uderzył w policzek.
- Posłuchaj gówniaro! Nie warz się tak do mnie mówić bo powtórzę to co właśnie zrobiłam. Po za tym nie radze ci mieć we mnie wroga, w końcu masz tylko mnie- warknęła i wyszła z pokoju. Na szczęście mnie nie zauważyła.
Uchyliłem lekko drzwi i zajrzałem do pokoju. Dostrzegłem blondynkę siedzącą na podłodze opierając się przy tym o łóżko. Twarz miała schowaną w zgiętych kolanach. Płakała. Jak ja nie cierpię gdy ona płaczę. Podszedłem do dziewczyny, usiadłem obok niej i mocno przytuliłem. Lusia podniosła głowę i popatrzyła na mnie zaszklonymi oczami. Dotknąłem delikatnie jej policzka który był lekko zaczerwieniony. Serce mi się kraja jak widzę ją w takim stanie. Jak można uderzyć własną córkę ? I to taką śliczną, kruchą i wrażliwą jak Lusia ?
- Boli ?- spytałem delikatnie masując jej policzek kciukiem.
- Troszeczkę, ale to nic i tak nikogo nie obchodzę- spod jej powiek znów wypłynęły łzy. Szybko starłem słone kropelki z jej bladej twarzyczki.
- Właśnie że obchodzisz. Lusiu słyszałem waszą rozmowę. Choćby nie wiem co się stało wiedz że zawsze będę przy tobie. Nawet jak będziesz na mnie zła to ja zawsze będę do twojej dyspozycji. Przepraszam że ci nie uwierzyłem, jestem skończonym debilem- odpowiedziałem.
- Dziękuję. Wiem, jesteś debilem. Ale moim debilem- uśmiechnęła się lekko i znów się we mnie wtuliła. Wziąłem ją na ręce i delikatnie położyłem na łóżku. Nasze spojrzenia się skrzyżowały, a dzieląca nas odległość zbliżała się coraz bliżej do zera. Aż w końcu stało się. W końcu mogłem poczuć smak tych jej malinowych usteczek. Na początku była zdziwiona ale po chwili odwzajemniła pocałunek. Był on delikatny a jednocześnie namiętny. Ta chwila była taka wyjątkowa. Mogłaby jak dla mnie trwać w nieskończoność jednak po chwili oderwaliśmy się od siebie, a nasze spojrzenia ponownie się spotkały.
- To było...- powiedziałem uśmiechając się.
- Niesamowite- odpowiedziała Lusia patrząc mi w oczy i lekko się uśmiechając. Jakby czytała mi w myślach.
- Kocham cię- odpowiedziałem gładząc delikatnie dłonią jej policzek.
- Fede jaa...- zaczęła się jąkać a w jej oczach dostrzegłem strach- wybacz ale nie mogę...

***********************************************************
No hej hej Miśki!!!
Jeju dawno nie było tu żadnego posta jak na mnie xD
No więc tak o to prezentuję się kolejny rozdział, a w nim 3 perspektywy.
Wiem zamordujecie mnie za tą końcówkę xD
No ale spokojnie Fedemilka będzie, ale za jakiś czas.
Następne w kolejce jest zamówienie care pasquarelli.
Postaram się by pojawiło się jak najszybciej Kochana ;*
Mam nadzieję że się rozdzialik spodobał <3
No i zapraszam Was do składania zamówień w zakładcę ;*
Do następnego Perełki <3


Kocham Tini ;*