Rozdział XII
***
- Mogę wiedzieć co ty tutaj robisz ?- krzyknęłam w kierunku mężczyzny, który razem z Federico patrzyli na mnie przerażonymi spojrzeniami.
- Ludmi ja...-wyjąkał mężczyzna na co ja prychnęłam.
- Po pierwsze nie mów tak do mnie, nie masz takiego prawa. Po drugie mogę wiedzieć po co tu przyjechałeś ?!- krzyknęłam.
- Federico do mnie wczoraj zadzwonił że cię odnalazł a ja wsiadłem w pierwszy lepszy samolot do Buenos Aires i oto jestem- spojrzałam tym razem wściekła na Włocha który spuścił głowę i wlepiał oczy w swoje czarne conversy byleby tylko nie patrzeć mi w oczy. Ja rozumiem że jest moim chłopakiem, jeju jak to cudownie brzmi ale to nie znaczy że ma mieszać się w nie swoje sprawy.
- Mhym rozumiem czyli po tych czekaj ile ? Ahh tak po tych pięciu latach przypomniałeś sobie że masz córkę ?! Mogę wiedzieć gdzie byłeś przez ten czas ? Gdzie byłeś kiedy najbardziej ciebie potrzebowałam, kiedy matka robiła ze mnie potwora ?!- krzyczałam a w oczach zbierały mi się łzy które po chwili spływały po moich policzkach. Spojrzałam na ojca i czekałam na odpowiedź której nie otrzymałam.
- Okey, rozumiem. Nie chcesz mi nic powiedzieć ? Dobra skoro nie chcesz to wyjdź. Nie chcę cię więcej widzieć w tym domu!- wydarłam się i z płaczem pobiegłam po schodach na górę. Otworzyłam drzwi od mojego pokoju po czym zamknęłam je trzaskając nimi. Rzuciłam się na łóżko i płakałam do poduszki.
***
Nie spodziewałem się takiej reakcji ze strony blondynki. Ludmila zawsze miała doskonały kontakt z tatą. Alejandro (ojciec Lu xD) chciał pójść na górę za Lu ale go powstrzymałem.
- Lepiej będzie jak ja z nią porozmawiam- powiedziałem pewnym tonem.
- Masz rację, ona mnie nienawidzi lepiej jak ty pójdziesz...- odpowiedział załamanym głosem. Szkoda mi go. Z panem Ferro zawsze miałem dobry kontakt i szkoda mi go.
- Nie to nie tak. Znam Lu, ona na pewno bardzo cie kocha i w głębi serca bardzo się cieszy że wróciłeś. Po prostu jakby to powiedzieć...Ludmila ostatnio przeżywa ciężkie chwile głównie przez Priscillę i to pewnie dlatego tak zareagowała. Nie martw się porozmawiam z nią i jak będzie wszystko już w porządku to napiszę- mężczyzna uśmiechnął się co odwzajemniłem.
- Dziękuję Federico, Ludmila nie mogła lepiej trafić. Ja się będę już zbierał, do widzenia.
- Dziękuję, do widzenia- odprowadziłem pana Ferro do drzwi i zamknąłem dom po czym jak najszybciej wbiegłem po schodach na górę. Podszedłem do drzwi pokoju blondynki i zapukałem delikatnie w brązowe drzwi.
- Lusia, mogę ?- spytałem otwierając przy tym drzwi pokoju. Ludmila leżała na łóżku, twarz miała schowaną w poduszkę. Płakała. Jak ja nienawidzę jak ona płaczę.
Usiadłem na łóżku obok dziewczyny która również podniosłą się do pozycji siedzącej i zanim zdążyłem cokolwiek powiedzieć blondynka rzuciła mi się na szyję z płaczem. Przytuliłem do siebie mocno moją księżniczkę i próbowałem ją jakoś uciszyć.
- Ludmiś proszę przestań płakać, kruszynko przestań błagam- szeptałem prosto do ucha Argentynki gładząc delikatnie jej blond loki. Ludmila oderwała się ode mnie i otarła rękami łzy z policzków. Dopiero teraz zauważyłem że ma na sobie moją bluzkę w której wygląda na prawdę uroczo.
- Fedi powiedz mi po co do niego dzwoniłeś ?-spytała niepewnym tonem.
- Bo wiem że zawsze byliście blisko. Lusia nie możesz go tak traktować, on cię na prawdę bardzo kocha- przejechałem delikatnie dłonią po bladej twarzyczce mojej księżniczki.
- Skąd wiesz ?- spytała smutnym głosem.
- Ponieważ byłem z nim przez cały czas po twoim wyjeździe. Wiele razy mi opowiadał że to przez niego wyjechałaś, obwiniał się o to że nie mamy z tobą kontaktu. Lu on też nie wiedział gdzie jesteś. Priscilla ograniczała mu kontakt z tobą, mi z resztą też. Nie raz pomagał mi w szukaniu ciebie, więc jak cię odnalazłem to tylko czekałem na odpowiedni moment by mu o tym powiedzieć. Uznałem że twoje osiemnaste urodziny są właśnie odpowiednią chwilą byście się spotkali. Nie spodziewałem się jednak takiej reakcji z twojej strony...- dostrzegłem że blondynce ponownie zbiera się na płacz więc mocno ją przytuliłem.
- Jjjaa nie wiedziałem...jestem taka głupia! Mogłam dać mu się wytłumaczyć albo chociaż coś powiedzieć. Pewnie jest na mnie teraz bardzo zły- wtuliła się we mnie jeszcze mocniej.
- Spokojnie, nie jest. Jak chcesz mogę do niego napisać że chcesz się z nim spotkać co ty na to ?
- Nie wiem...
-Ludmi musicie porozmawiać bo czy tego chcesz czy nie on nadal jest twoim ojcem który bardzo cie kocha i nic tego nie zmieni.
- Masz rację. Napisz do niego, spotkamy się jutro po południu w parku obok Studia- odpowiedziała na co ja się uśmiechnąłem, wyciągnąłem z kieszeni spodni mojego czarnego I'Phona i już chciałem zacząć pisać SMS ale Lusia mnie powstrzymała. Spojrzałem na nią zdziwiony.
- Później napiszesz bo teraz ja cię potrzebuję- powiedziała a na jej twarzyczce ponownie pojawił się ten piękny uśmiech. Położyłem się na łóżku a blondynka położyła się obok mnie po czym mocno wtuliła się w moją klatkę piersiową i zamknęła oczy.
- Lu ale ty wiesz że jest jeszcze rano ?- spytałem dziewczynę śmiejąc się przy tym.
- No i co. Jestem zmęczona- ponownie zamknęła oczy i po chwili zasnęła. Zaśmiałem się i pocałowałem ją delikatnie w usta.
- Dobranoc księżniczko- szepnąłem do ucha blondynki i przykryłem nas kołdrą. Po chwili sam zasnąłem a w ramionach trzymałem mój cały świat.
***
Wstałam dzisiaj dość późno, w końcu trzeba było wypocząć po wczorajszej imprezie urodzinowej Ludmily. Szczerze to nie przypuszczałam że ta tarantula tyle przeszła i że w rzeczywistości wcale nie jest taka zła za jaką się podawała. Wręcz przeciwnie jest bardzo miłą, uprzejmą i zabawną dziewczyną. Zeszłam z łóżka, przeciągnęłam się ziewając przy tym głośno, założyłam moje puchate kapcie w kształcie fioletowych króliczków i wyszłam z pokoju w kierunku łazienki gdzie wykonałam poranną rutynę. Po czym zeszłam po schodach na dół do kuchni by zrobić sobie śniadanie, w kuchni spotkałam mojego starszego brata Lucę który właśnie zbierał się do wyjścia.
- Do pracy ?- spytałam brata na co ten tylko przytaknął głową i wyszedł. Spojrzałam na zegarek.
- Jak zwykle, spóźnił się do własnego baru- powiedziałam sama do siebie po czym zaśmiałam się. Otworzyłam lodówkę i wyjęłam z niej jogurt naturalny, maliny i borówki. Z szafki nad zlewem wyjęłam jedną małą miseczkę i płatki owsiane, a z szuflady łyżeczkę. Do miseczki nasypałam płatków, które zalałam jogurtem i dodałam owoce. Uśmiechnęłam się pod nosem na widok śniadania które sama przygotowałam. Poszłam do salonu, usiadłam na kanapie, włączyłam telewizor i zaczęłam pałaszować przygotowane przed chwilą przeze mnie śniadanko. Po dziesięciu minutach siedzenia na kanapie z mojego telefonu można było usłyszeć melodię piosenki Ellie Goulding - Love me like you do, co oznaczało że ktoś do mnie dzwoni. Spojrzałam na wyświetlacz smartfona na którym widniało imię - Diego <3. Z uśmiechem nacisnęłam zieloną słuchawkę.
- Halo ?
- Hej skarbie jak tam ?- usłyszałam ten cudowny głos.
- Dobrze właśnie jem śniadanie, widzimy się dzisiaj ?- mam nadzieję że tak bo nie za bardzo chcę mi się siedzieć całą niedzielę sama w domu na kanapie oglądając jakieś durne seriale.
- To smacznego, oczywiście przyjdę do ciebie za jakąś godzinkę-półtorej może być ?
- Jasne- nagle usłyszałam dźwięk dzwonka do drzwi- poczekaj skarbie ktoś się dobija do domu. To pewnie Luca zapomniał kluczy jak zwykle, nie rozłączaj się- wstałam z kanapy, odłożyłam pustą miseczkę na szklany stół po czym podeszłam do drzwi i otworzyłam je.
- Hej Fran- nie mogłam uwierzyć w to kogo zobaczyłam. Ze zdziwienia aż upuściłam telefon na podłogę. Cholera! Pękła szybka.
- Francesca ? Fran skarbie co jest ?- usłyszałam wołanie Diego z telefonu ale nie to było teraz najważniejsze. Nie mogę w to uwierzyć, co on tu do cholery robi ?
- Mogę wejść ?- spytał niepewnie na co ja przytaknęłam głową, podniosłam telefon z ziemi i nacisnęłam czerwoną słuchawkę. Razem z chłopakiem weszliśmy do salonu i usiedliśmy na kanapie.
- Co ty tu robisz ?- spytałam...
***************************************************
No witam witam Perełki <33
Tak o to prezentuję się kolejny rozdział, mam nadzieję że się podoba ;)
Troszeczkę krótki no ale trudno xD
Większość z was domyśliło się a propo taty Lu a czy teraz domyślicie się kto odwiedził Francescę ?
Jutro poniedziałek -,-
Więc życzę Wam udanego tygodnia,
Do następnego <333
Kocham, Tini ;*
Tomas? :D
OdpowiedzUsuńRozdział cudny :***
Nie mogę się bardziej rozpisać bo musze iść robić lekcje z matmy -.-
I tobie też życzę udanego tygodnia :)))
Kocham♥♥♥
Ola.
Mega ♥♥
OdpowiedzUsuńWiedzialam że to tata Lu ♡
Oby się pogodzili :c ♥
Fajnie że Fede i papa Ferro mają taki dobry kontakt :3 wiekszosc ojców nie cierpi przyszlych malzonkow swoich córek :")
Ja obstawiam że to Marco lub Tomas XD w sumie Tomas byłby ciekawszy bo jeszcze pewnie powodowal by zazdrość w Federico :3
Loffffki Kaczuszko ♥
care
Cudo!
OdpowiedzUsuńMaarco Tomas /
Gadaj
Zapraszam do .mnie
Kc ❤❤❤❤
Cudowny rozdział! <3
OdpowiedzUsuńMarco, Tomas?
Nie mam pojęcia!
Krótko bo chcę przeczytać jak najwięcej
Kocham <333