Rozdział XXIV
***Gdy wyszłam ze szpitala zamówiłam taksówkę, powiedziałam żeby przyjechała do parku oddalonego o jakieś dziesięć minut od szpitala. Dlaczego? A dlatego by nie spotkać Federico. Leon jest jego najlepszym przyjacielem i nie zdziwiłabym się gdyby właśnie szedł do szpitala, a to by oznaczało większe prawdopodobieństwo na spotkanie z nim. Wiem,muszę z nim porozmawiać, prędzej czy później ale muszę to zrobić. Jednak na razie nie jestem na to gotowa, nie wiem czy na długo zostanę w Buenos Aires, a nie chcę mu robić nadziei a później znowu wyjechać. Jeśli Leona stan się w ciągu kilku następnych dni polepszy i Viola nie będzie już potrzebowała mojego wsparcia wrócę do Rzymu, jeśli jednak jego stan się nie poprawi...Wtedy będę się nad tym zastanawiać.
Szybko dotarłam do parku gdzie czekała już na mnie zamówiona wcześniej taksówka. Na szczęście tato zostawił mi kluczyki do swojego auta i przez te kilka dni będę mogła swobodnie poruszać się po mieście nie wydając przy tym nie wiadomo ile kasy na taksówki, których nienawidzę. Wsiadłam do pojazdu, zapięłam pasy, powiedziałam oczywiście kulturalnie ,,dzień dobry,, i podałam adres na co taksówkarz tylko przytaknął głową i włączył się do ruchu. Nie rozumiem tego. Wszyscy ludzie w Buenos Aires są tacy mili, uprzejmi, uśmiechnięci a wesołego taksówkarza jeszcze nigdy nie udało mi się tutaj spotkać. Dziwne.
Po dziesięciu minutach jazdy w zupełnej ciszy w końcu dojechaliśmy pod mój nowy, tymczasowy dom. Zapłaciłam kierowcy odpowiednią sumę po czym wyszłam z samochodu zabierając przy tym moje bagaże. Podeszłam do furtki, wyjęłam kluczyki z torebki i odtworzyłam furtkę. Następnie podeszłam do drzwi wejściowych i otworzyłam je drugim kluczem. Dom, ba! Villa! Była jeszcze większa w środku niż wydawała się na zewnątrz. Pomieszczenia były urządzone w moim stylu. Niby nowoczesne, a jednocześnie przytulne. Czerń i biel rozświetlały kolory zarówno mocne, neonowe jak i jasne pastele. Mój ojciec to jednak ma gust. Zaniosłam walizki do sypialni, która również była bardzo ładnie urządzona. Szybko rozpakowałam kilka walizek. Zeszłam z powrotem na dół i zajrzałam do lodówki. Na szczęście tato zadbał o to bym nie głodowała i kupił jakieś jedzenie. Wzięłam z jednej z półek w lodówce jogurt malinowy, a z szuflady obok zlewu małą, srebrną łyżeczkę. Usiadłam na taborecie w kuchni i zaczęłam jeść. Gdy zjadłam wyrzuciłam pudełeczko po jogurcie do śmietnika, a łyżeczkę włożyłam do zmywarki.
Najchętniej położyłabym się na kanapie w salonie, włączyła jakiś serial i nic nie robiła ale obiecałam Vilu że jak się rozpakuję to wrócę do szpitala. Zgarnęłam kluczyki i poszłam do garażu. Tak jak mówił tata był tam jego samochód. Może i nie znam się na autach ale widać ze jest ono bardzo drogie i luksusowe. Otworzyłam bramę garażową za pomocą guzika w kluczykach, zajęłam miejsce kierowcy, odpaliłam silnik i włączyłam się do ruchu drogowego.
Po dziesięciu minutach byłam z powrotem pod szpitalem. Zaparkowałam samochód po czym weszłam do szpitala. Musiałam być bardzo ostrożna, przecież nie mam pewności że Federico tu nie ma. Poszłam pod salę w której leżał Leon. Pod drzwiami zastałam Violettę., któa na mój widok szeroko się uśmiechnęła.
- No nareszcie jesteś!- krzyknęła w moim kierunku i rzuciła mi się na szyję.
- Ciszej Violu!- szepnęłam do przyjaciółki na co ta posłała mi pytające spojrzenie.
- Jest tu Federico?- spytałam.
- No jest, właśnie rozmawia z Leonem! Rozumiesz to? Obudził się Lu!- krzyknęła na co ja zakryłam jej dłonią usta.
- Nie może mnie tutaj zobaczyć!
- Ale dlaczego? Musicie porozmawiać!
- Wiem ale teraz nie jest na to odpowiedni moment- powiedziałam gdy nagle drzwi od sali się otworzyły. Cholera to pewnie Federico! Schowałam się szybko za ścianę, wypychając Violettę na środek korytarza. Posłałam jej jeszcze spojrzenie ,,Błagam kryj mnie,, na co ta przekręciła oczami.
- Violu wszystko w porządku?- spytał a na dźwięk jego głosu czułam jak moje serce się rozpływa a w oczach pojawiają się łzy.
***
- Yyy no taakk. A dlaczego miało by nie być? W końcu Leon się obudził, jest w dobrym stanie i w ogóle- nie wiedziałam co mam mu odpowiedzieć. Na prawdę dzięki Lu! Wielkie dzięki!
- Dziwnie się zachowujesz po za tym wydawało mi się że z kimś rozmawiasz, co więcej wydawało mi się że słyszę Ludmilę- i co teraz?? Violetta tylko jej nie wydaj!
- Jaa? Ja z nikim nie rozmawiałam! Wydawało ci się! A tym bardziej nie rozmawiałam z Ludmilą! Przecież ona jest we Włoszech...
- Masz rację.To pewnie tylko moja chora wyobraźnia. No nie ważne, ja już się zbieram, widzimy się później, cześć- powiedział smutno po czym odszedł. Spojrzałam na blondynkę po czym pomachałam jej że droga czysta i może już wyjść.
- Dziękuję ci Violu!- przytuliła mnie.
- Jesteś mi wdzięczna przysługę, przez ciebie mam teraz wyrzuty sumienia że go okłamałam.
- Dobrze,dobrze już się nie zadręczaj- uśmiechnęła się. Nie rozumiem jej sposobu myślenia. Myślałam, że jak już tutaj jest to w końcu porozmawia z Federico ale nie! Bo po co?
- A w ogóle jak z Leonem?- zmieniła temat.
- W porządku. Okazało się, że to nic poważnego, a że jeszcze dzisiaj się obudził to lekarz powiedział, ze spokojnie będzie mógł wystąpić w przedstawieniu, a wyjść ma już za dwa dni.
- To wspaniale- ucieszyła się.
- A ty Lu?- spytała niepewnie przyjaciółkę.
- Co ja ?- odpowiedziała mi pytaniem zdziwiona.
- Czy ty..no wiesz...Czy też wystąpisz z nami na przedstawieniu?
- Violu...Tak na prawdę to przyjechałam do Buenos Aires tylko ze względu na ciebie i Leona. A skoro jego stan już się poprawił, to ja za jakieś kilka dni wracam do Włoch.
- Ale dlaczego? Przecież przedstawienie jest już za sześć dni! Nie możesz zostać jeszcze do tego czasu w Argentynie? Jeśli chodzi o przekonanie Pabla do twojego występu to na pewno się zgodzi, piosenki i układy też znasz. Więc nie widzę przeszkód żebyś nie mogła wystąpić. A później jak chcesz to sobie wyjeżdżaj, ale proszę cię zostań chociaż na tym ostatnim przedstawieniu.
- Nie wiem Violu, przemyślę to jeszcze. Obiecaj mi tylko, że do puki tutaj jestem nie powiesz Federico o tym, ze wróciłam- nie rozumiem jej, dlaczego ona tak bardzo nie chcę przyznać się do tego, że za nim tęskni?
- Nie mogę ci tego obiecać, mogę co najwyżej postarać się o to by się nie dowiedział. Wiesz dobrze, że nie potrafię kłamać. Po za tym dla mnie to nie jest dobry pomysł żebyście się unikali. Jest to złe dla ciebie i dla niego i tylko przyrządzisz tym wam cierpienia. Lu znam cię na tyle długo, że widzę jak za nim tęsknisz, widziałam jak zaświeciły ci się oczy gdy go dzisiaj zobaczyłaś, jak się zachowałaś na dźwięk jego głosu. To widać Ludmila, widać że za nim tęsknisz.
- Wiem, ale ja nie potrafię z nim teraz porozmawiać. Może kiedyś znajdę w sobie na tyle odwagi by to zrobić. Tylko błagam cię nie mów mu o tym że wróciłam.
- Zobaczę...A teraz może zmieńmy temat na jakiś weselszy- zaproponowałam.
- Co powiesz na małe nocowanko? Możesz u mnie dzisiaj spać. Pogadamy, obejrzymy jakiś film. Jak chcesz to możemy teraz podjechać do ciebie, weźmiesz swoje rzeczy i pojedziemy do mnie.
- Spoko mi pasuję.
- Tylko jak spotkasz Federico to powiedz mu, że no nie wiem idziesz spać do Francesci albo Camili, dobra?
- Niech ci będzie, poczekaj pójdę jeszcze pożegnać się z Leonem- poszłam do sali w której leżał mój chłopak.
- O cześć kochanie- powiedział na mój widok na co ja podeszłam bliżej i delikatnie złączyłam nasze usta.
- Wiesz ja będę się już zbierać- powiedziałam. Po chwili usłyszeliśmy ciche pukanie do szyby w sali. Oboje spojrzeliśmy w tamtym kierunku, dostrzegłam machającą do Leona Lu.
- To jest Ludmila? Czy mam omamy po wypadku?- zaśmiałam się.
- Tak to Ludmila, przyjechała dzisiaj.
- I co rozmawiała z Federico? Są razem?
- Niestety nie, ona nie chcę na razie z nim rozmawiać. Ale opowiem ci to dokładniej jutro jak do ciebie przyjdę, a teraz lecę papa- pocałowałam chłopaka w policzek po czym wyszłam z sali.
- Miło się na was patrzy- stwierdziła blondynka.
- Uwierz mi, na ciebie i Fede jeszcze milej- stwierdziłam na co dostałam od dziewczyny torebką w ramię. Razem wyszłyśmy ze szpitala, wsiadłyśmy do auta Lu i odjechałyśmy.
- To twoje auto?- muszę przyznać, że jest bardzo ładne.
- Nie do końca. To auto mojego taty, użyczył mi go na czas pobytu- odpowiedziała wymijając jakieś auto.
Po piętnastu minutach byłyśmy już pod moim domem.
- Tylko szybko i pamiętaj, śpisz u Fran lub Cami- zaśmiała się na co ja przekręciłam oczami, wyszłam z auta i weszłam do domu.
- O Violu już jesteś! Jak z Leonem?- przy wejściu od razu natknęłam się na Olgę.
- Wszystko w porządku na szczęście to nic poważnego, Olguś ja śpię dzisiaj u Fran, przekażesz tacie?- gosposia przytaknęła na co ja szeroko się do niej uśmiechnęłam i poszłam na górę po swoje rzeczy. Szybko spakowałam najpotrzebniejsze ciuchy, piżamę, kosmetyki i tym podobne po czym opuściłam pokój. Oczywiście ja jak to ja zawsze mam szczęście i oczywiście w tym samym czasie ze swojego pokoju musiał wyjść Federico!
- A ty dokąd się wybierasz? Chyba nie próbujesz uciec z domu?- spytał patrząc na moją torbę śmiejąc się lekko.
- Nie! Jaa ja po prostu śpię dzisiaj u Cami..yy to znaczy u Fran!- nie potrafię kłamać!
- Mhym. No dobrze czyli śpisz u Fran czy Cami?
- No u Francesci!- starałam się zabrzmieć jak najbardziej wiarygodnie.
- Violu oboje wiemy że nie potrafisz kłamać, więc powiedz mi gdzie ty tak na prawdę idziesz?
- No dobrze powiem ci...Nie potrafię cię okłamać i ona też powinna dobrze o tym wiedzieć!
- Ale kto? Bo niezbyt rozumiem- powiedział robiąc przy tym zdziwioną minę.
- Noo ona! Boże nie mogę ci powiedzieć, rozumiesz? Bo ona mnie zabiję jak się dowie że ty wiesz ode mnie, że wróciła!- dopiero po tym jak to powiedziałam to dotarło do mnie co powiedziałam!
- Chcesz powiedzieć, że ona to Ludmila? Że ona wróciła?- nie mogę go przecież teraz okłamać ale nie potrafię powiedzieć tego na głos więc przytaknęłam lekko głową po czym spojrzałam na reakcję Włocha. Dostrzegłam w jego oczach znowu te same co kiedyś iskierki i delikatny uśmiech.
- Nie mogę w to uwierzyć...Gdzie ona jest? Muszę z nią porozmawiać!- chciał już schodzić ale zatrzymałam go.
- Fede nie wiem jak mam ci to powiedzieć ale ona...- nie potrafię go skrzywdzić, nie chcę, nie umiem tego mu zrobić.
- Rozumiem...nie chcę ze mną rozmawiać. W sumie nie ma co się jej dziwić- odrzekł smutnym tonem.
- Jedyne co mogę ci zapewnić to to że ona cię kocha i za tobą tęskni. Dzisiaj mam u niej spać, może uda mi się ją jakoś przekonać. Tylko błagam nie dzwoń do niej ani nic, dobrze?- spytałam kuzyna na co ten przytaknął głową. Przytuliłam chłopaka.
- Dzięki,a teraz wybacz ale muszę już iść, bo Ludmila pewnie już się denerwuje- zaśmiałam się lekko.
- To ona jest tutaj?- spytał zdziwiony, a w oczach miał takie iskierki jakie ma małe dziecko gdy zobaczy lizaka. Zaśmiałam się lekko.
-Tak, przyjechałyśmy jej samochodem, a teraz na prawdę muszę już iść, do jutra.
- Do jutra- odpowiedział mi Włoch po czym opuściłam dom i z powrotem weszłam do auta blondynki rzucają torbę z rzeczami na tylne siedzenia.
- No nareszcie!- powiedziała dziewczyna.
- Przecież nie było mnie może z dziesięć minut to nie jest długo- zaśmiałam się, starałam się ukryć przed siostrą że wygadałam się ojej powrocie Federico. Jednak ta od razu zauważyła, że coś jest nie tak.
- Coś ty zrobiła- powiedziała patrząc na mnie, jakby starała się wyczytać to z moich myśli. Momentami się jej serio boję.
- Jaa? Nic...
- Powiedziałaś mu- stwierdziła bardziej niż spytała na co ja tylko przytaknęłam głową. Blondynka westchnęła.
- Nie potrzebnie teraz będzie starał się ze mną skontaktować, ą ja nie mam na to siły. No ale trudno, czasu nie cofniemy. Nie podałaś mu mojego adresu?
- Przecież ja sama go nie znam to niby jak miałam mu go podać?- zaśmiałyśmy się.
- Racja, a teraz już lepiej jedźmy- dziewczyna odpaliła silnik po czym ponownie włączyłyśmy się do ruchu.
*****************************************************
No witam, witam <3
Tak o to prezentuje się nowy rozdział, mam nadzieję że się podoba :)
Kto spojlerował Fedemilkę? Hehehe nie tak szybko Perełki ;*
Wszystko w swoim czasie... :D
Bez dłuższego przedłużania zapraszam do czytania tego na górze i wcześniejszych postów.
A i zmieniłam cytat i przy okazji zdjęcie xD
Do następnego postu <333
♥♥♥KOCHAM MOCNO♥♥♥
~Angelo~
rozdział świetny nie mogę się doczekać kolejnego jest Fede wie że Lu jest w Argentynie kiedy sie spotkają ??? prosze zeswataj ją bo nie wytrzymam (mówię smutnym tonem ) nie mogę się doczekać spotkania!!!
OdpowiedzUsuńi żebyś zeswatała fedemiłkę . chcę szybko kolejny rozdział i fedemiłkę
życze weny i pozdrawiam zuza
I Love it.
OdpowiedzUsuńWoow świetne!
OdpowiedzUsuńKc
❤❤❤❤
Czekam na kolejny post :-*
OdpowiedzUsuń