środa, 22 lipca 2015

Rozdział IX

***

Ponieważ były korki, na lotnisko dotarłem po godzinie. Na szczęście był jeszcze jeden lot do Buenos Aires, więc szybko wykupiłem bilet. Okazało się że z powodu problemów technicznych, lot został przesunięty o godzinę później. No więc musiałem czekać dwie godziny na lotnisku.
Jakby tego było mało, podczas wracania na lotnisko, musiałem słuchać jak kierowca taksówki drze się na innych kierowców. Nie no na prawdę lepszej podróży nie mogłem sobie wymarzyć.
Jestem ciekaw jak Marotti zareaguje, już widzę jak się wnerwia i drze na mnie czemu nie jestem w Rzymie. Na szczęście powinien być teraz w Buenos Aires. Jak dolecę to z nim pogadam, wyjaśnię jak się sprawy mają i może pozwoli mi zostać chociażby kilka dni dłużej.
Ale czego się nie robi dla osoby która jest dla ciebie wszystkim ? Dla Luśki to bym nawet do Buenos Aires na nogach wrócił. Chociaż ciężko było by przejść na nogach przez ocean.
 Po dwóch godzinach nudzenia się na lotnisku, w końcu usłyszałem głos mówiący że zaraz odlatujemy. Udałem się do samolotu i już po chwili siedziałem na swoim siedzeniu. Cóż w BA powinienem być jakoś ok. 10-11 rano.

***
Wstałam wcześnie. Nie miałam ochoty by siedzieć w domu.
Wyjechał wczoraj wieczorem, a ja nadal nie mogę się z tym pogodzić. Wiedziałam że będę za nim tęsknić, ale nie wiedziałam że aż tak. Z resztą kłótnie z matką i Violettą wcale mi nie pomagają. Zamiast sobie to wszystko na spokojnie poukładać i być załamaną, ja jestem jeszcze gorsza niż byłam kiedyś.
Postanowiłam wyjść na spacer i przemyśleć sobie to wszystko. Szłam uliczkami parku. Wszędzie szczęśliwi,zakochani i radośni ludzie. Jak ja bym chciała być w końcu szczęśliwa. Usiadłam na ławce i schowałam twarz w dłoniach. Po moich policzkach zaczęły spływać łzy.
Nagle poczułam jak ktoś kładzie mi rękę na ramieniu i siada obok. Po chwili do moich nozdrzy dotarł zapach tych cudownych perfum. Uniosłam głowę i spojrzałam na osobę siedzącą obok mnie. Nie mogłam uwierzyć, to on to na prawdę on!
- Fede ?- wydusiłam nie pewnym głosem. Chłopak uśmiechnął się i zanim zdążyłam cokolwiek powiedzieć już byłam w jego ramionach.
- Już wszystko wiem, przeczytałem twój list Lusiu- wyszeptał mi prosto do ucha. Rozpłakałam się jeszcze mocniej, brakowało mi tego jak do mnie mówił. Nikt inny nie używał tego zdrobnienia, było one zarezerwowane tylko i wyłącznie dla Federico. Brakowało mi tego.
- Jjaa przepraszam, powinnam powiedzieć ci to od razu- oderwałam się od chłopaka i spuściłam głowę. Po chwili poczułam jego dłoń na moim podbrudku tym samym zmuszona byłam by spojrzeć na niego.
- Nie masz mnie za co przepraszać, rozumiem- odpowiedział troskliwym tonem ciągle się uśmiechając.
- Fede, czemu się nie odzywałeś ?- musiałam o to zapytać. Musiałam to wiedzieć choćby nie wiem co.
- Ja się nie odzywałem ? Dzwoniłem do ciebie i pisałem codziennie. Kilka razy nawet wysyłałem ci listy, chociaż nie znałem dokładnego adresu. Próbowałem się do ciebie dodzwonić ale zawsze włączała się sekretarka, albo odbierała twoja matka i mówiła że nie ma cie w domu- zaraz zaraz moja matka ?
- Nie dostałam żadnego twojego listu, a moja matka nic mi nie mówiła że dzwoniłeś bądź pisałeś- nagle mnie olśniło- moja matka! Zrobiła to specjalnie, jestem pewna!- podniosłam się gwałtownie z ławki i ruszyłam przed siebie.
- Ej gdzie idziesz ?!- krzyczał za mną próbując mnie dogonić. W końcu mu się udało.
- Jak to gdzie ? Muszę pogadać z moja matką! To ona za tym wszystkim stoi! To ona oddzieliła mnie od ciebie to przez nią straciliśmy kontakt!- krzyczałam załamana. Nie mogłam się uspokoić. Na samą myśl że przez moją matkę mogłabym już nigdy nie spotkać Fede, mam ochotę rozpłakać się jak małe dziecko.
- Spokojnie,może to nie tak jak myślisz ? Nie znałem twojego dokładnego adresu więc możliwe że to dlatego nie dostałaś listów. A jeśli chodzi o dzwonienie i SMSy to może twoja mama po prostu zapominała- próbował mnie jakoś uspokoić.
- Fede posłuchaj. Ja jestem w stu procentach pewna że to ona za tym stoi. Znam ją na tyle dobrze, że wiem już do czego jest zdolna- starałam się mówić jak najspokojniej potrafię, ale chyba nie najlepiej mi to wychodziło. Włoch westchnął.
- No dobrze. Chodź, pójdziemy do domu i na spokojnie wytłumaczymy to z Priscillą- odpowiedział z uśmiechem i już po chwili szliśmy razem do willi Castillo.
Nim się obejrzałam byliśmy na miejscu. Otworzyliśmy drzwi od domu i weszliśmy do środka.
- O Fede! A ty nie miałeś być we Włoszech ?- spytała z wymuszonym uśmiechem matka. Na co ja posłałam jej wściekłe spojrzenie.
- Oj już nie udawaj! Wszystko już wiem!- chciałam ją podpuścić by powiedziała jak było. Bo w głębi serca łudziłam się by moje podejrzenia w stosunku do niej okazały się nieprawdziwe.
- Nie rozumiem...- zaczęła poprawiać włosy. Czyli kłamie! Zawsze jak to robi to znaczy że kłamie.
- Jak mogłaś ?! Wiedziałaś że przyjaźń z Federico jest dla mnie bardzo ważna, nie mówiąc już o utrzymaniu z nim kontaktu! Jak mogłaś mi to zrobić ?! Jeszcze jak pytałam ciebie o niego, ty zawsze mi mówiłaś że nic nie wiesz i że powinnam o nim zapomnieć, tak jak on zapomniał o mnie!- puściły mi nerwy. Miałam ochotę udusić ją na miejscu. Walić fakt że to moja matka! Trudno, takie życie.
- Już nie przesadzaj! Nie mogłam przecież pozwolić byś zmarnowała sobie życie na takiego idiotę- wskazała na Fede- który tylko by przypominał ci o Włoszech, a tym samym o ojcu!
- Nie masz prawa tak o nim mówić! Słyszysz ?! Nie pozwalam ci! Mnie możesz wyzywać ile chcesz, ale Federico nie jest tu niczemu winien- musiałam bronić przyjaciela, tak jak to on zawsze bronił mnie.
- Jeszcze pożałujesz tych słów! Zobaczysz jeszcze będziesz przez niego cierpieć! Ale w tedy nie przychodź do mnie z płaczem!
- Nawet nie przyszło by mi to do głowy! A i jeszcze jedno. Masz mi oddać listy które Federico wysyłał przez te lata do MNIE- odrzekłam podkreślając przy tym ostatnie słowo.
- Chyba cie główka boli słońce jeśli myślisz że ci je dam- zaśmiała się i wyszła. Chciałam pobiec za nią, ale Federico mnie powstrzymał. Po moich policzkach już drugi raz dzisiaj spływały łzy. Włoch tylko mocno mnie do siebie przytulił.
- Ciii nie płacz już, Lusia proszę- otarł moje mokre policzki- proszę nie płacz już, bo jesteś na to zbyt piękna. O wiele bardziej wole kiedy się uśmiechasz- uśmiechnął się szeroko, na co ja tylko lekko się uśmiechnęłam. Włoch westchnął.
- Oj Lusia Lusia, no na początek dobry i taki uśmiech- znów mnie przytulił. W jego ramionach mogłabym przebywać do końca życia. Jest mi w nich tak dobrze.
- Dziękuję, dziękuję że jako jedyny przy mnie jesteś- powiedziałam wydostając się z jego silnych objęć.
- Od tego mnie w końcu masz- zaśmialiśmy się.

***
Obecnie razem z Lusią leżymy na łóżku w jej pokoju i wspominamy dawne czasy.
- Wiesz co- blondynka spojrzała na mnie poważnym wzrokiem- pamiętam jak jako dziewięciolatka ciągle mi mówiłaś że kiedyś przefarbujesz się potajemnie na blond. Mówiłaś że chcesz mieć takie włosy jak Barbie- zacząłem się śmiać na samo wspomnienie tych lat.
- Tak, a ty śmiałeś się ze mnie tak jak to robisz teraz. I mówiłeś że jak to zrobię to rodzice mnie wydziedziczą, więc zrezygnowałam. No ale widzisz jednak teraz jestem blondynką- zaśmiałam się nawijając przy tym kosmyk moich blond loków na palec.
- Szczerze to nigdy nie myślałem że ty z tym przefarbowaniem się mówiłaś serio. Myślałem że tylko chcesz mnie wkręcić. No a teraz muszę przyznać, że jako blondynka jest ci ślicznie- uśmiechnąłem się na widok rumieńców na jej ślicznej twarzyczce.
- Idę po sok, przynieść ci coś ?- spytałem podnosząc się do pozycji siedzącej i wstając z łóżka.
- Nie dziękuję- odpowiedziała ziewając przy tym. Uśmiechnąłem się lekko i wyszedłem z pokoju blondynki prosto do kuchni. Gdy byłem już w pomieszczeniu, podszedłem do szafki gdzie znajdują się szklanki i wyjąłem jedną. Z lodówki wyciągnąłem sok pomarańczowy i nalałem do wyciągniętego wcześniej naczynia. Po czym wróciłem po schodach do pokoju Lusi. Zapukałem delikatnie w drzwi ale odpowiedziała mi cisza, więc wszedłem do środka. Zaśmiałem się. Widzę że ktoś tu był chyba zmęczony. Podszedłem do blondynki i przykryłem ją kocem by nie zmarzła. Pocałowałem ją delikatnie w czółko i wyszedłem z pokoju. Wróciłem do siebie. Na szczęście zdążyłem wcześniej zadzwonić do Germana i powiedzieć mu że jednak wracam.
Położyłem się na swoim łóżku i wziąłem z półki mojego czarnego I'Phona.
O fuck! Pięćdziesiąt nie odebranych połączeń i trzydzieści wiadomości. Wszystkie są od Marottiego!
Oj coś czuję że jutro w Studiu oberwie mi się i to porządnie. Może już powinienem szukać prawnika bądź od razu lekarza ?

***
Siedzę u siebie w pokoju i strasznie się nudzę. Camila musiała iść do lekarza, a Violetta ma szlaban. Jej ojciec zobaczył jak Leon podwiózł ją do domu na motorze. Zrobił jej podobno straszną awanturę i wykład na temat tego ile się teraz słyszy o wypadkach motocyklowych. No i skończyło się tym że Viola ma szlaban do końca tygodnia. Więc podsumowując nie mam z kim iść na zakupy. No a z Diego raczej nie pójdę. A właśnie Diego! Miał dzisiaj rozmawiać z tymi gośćmi z Y-mixu z Hiszpanii. Obiecał do mnie zadzwonić po spotkaniu, a nie dzwonił jeszcze. A od spotkania minęły trzy godziny! Zaczynam się martwić, a co jak wyjechał wcześniej ? I się ze mną nie pożegnał ?! Już ja sobie z nim porozmawiam! Nagle po całym domu można było usłyszeć dźwięk dzwonka do drzwi.
- Ja otworzę Luca!- krzyczę do brata, który i tak pewnie mnie nie słyszy. Zbiegłam szybko po schodach potykając się przy tym oczywiście o schody. Po chwili jednak znajdowałam się pod drzwiami.
- Fran ? Wszystko dobrze słyszałem jakiś hałas- odrzekł Diego wchodząc do pomieszczenia, wcześniej całując mnie w policzek na przywitanie.
- Wszystko w porządku, po prostu okazało się że mamy więcej schodów niż myślałam. A po za tym jak spotkanie ? Długo jeszcze zostajesz w Buenos ? Ile nam zostało czasu wolnego ?- zasypywałam go stoma pytaniami na raz, na co Hiszpan się zaśmiał.
- Zrezygnowałem- odpowiedział poważnym, ściszonym głosem. Jednak na tyle głośnym by udało mi się go zrozumieć. Byłam w szoku.
- Ale jak to zrezygnowałeś ? Co z twoją karierą ?- spytałam smutnym głosem.
- Kariera nie jest najważniejsza, będą jeszcze inne okazje. Po za tym teraz mam ważniejsze sprawy na głowie. Wznowienie Art Rebel, problemy z moim ojcem i przede wszystkich najwspanialszą dziewczynę na świecie. Miałbym to tak wszystko zostawić ?- spytał a ja poczułam że się rumienie.
- Dziękuję, ale i tak nie wiem czy dobrze zrobiłeś. Nie chcę stawać na drodze do twojej kariery.
- I nie stoisz. To była w stu procentach moja decyzja, której nie żałuję. Żałowałbym gdybym wyjechał i cię tu zostawił- odpowiedział i złączył nasze usta w namiętnym pocałunku.
Mam najlepszego chłopaka na świecie.

******************************************************
No witam, witam Państwa xD
Wtf ?? Państwa ? Jprdl hahahaha :D
Chyba mi gorzej xD
No więc tym razem przychodzę do Was z nowym rozdziałem.
Macie perspektywę Lu, Fran i dwa razy Fede.
Mam nadzieję że się podoba :)
Za cztery dni będzie pewien ważny dzień wie ktoś może o co mi chodzi ?
Do następnego <3

Kocham, Tini :*

15 komentarzy:

  1. Odpowiedzi
    1. Hejo morelo ;3!
      Jacie sunę!
      Ale zaczepisty rozdzial!
      Priscilla grr -,-
      biedna Lu..
      No ale ale Fedemilka <3
      kocham i czekam na nexciorkaa!
      <333

      Usuń
  2. Odpowiedzi
    1. FEDE WRÓCIŁ ♥
      Ale długo go nie było XD
      Niech się już pocaluja ♡
      Diecesca razem :3
      Głupia Priscilla -.-
      Niech coś jej się stanie -.-'
      Kocham care♥

      Usuń
    2. Co do ich pocałunku to mogę zapytać cie o to samo xD
      Głupi Leon -,-

      Kocham, Tini :*

      Usuń
  3. Odpowiedzi
    1. Fedemilcia!! <3
      Fedi wrócił!!! hahah xD
      Diego zrezygnował to on też może...
      Diegito zrezygnował dla Fran!
      Skarb nie chłopak!
      Priscilla... Ja wiedziałam!
      Wiedziałam, że ona maczała w tym te swoje brudne łapy!
      Głupia baba -,-
      Świetny rozdział!!
      Mam prośbę.. bo potrzebuję pilnie się z tobą skontaktować!
      No i.. nie wiem jak ;)
      To jak byś mogła to gdzieś napisz..
      (U ciebie, u mnie na blogu, gdzie chcesz. starczy mi tylko e-mail)
      Ja wiem!! To będą urodzinki bloga! (Ale nwm które xD)

      Kocham!! <333

      Usuń
    2. A masz może tt albo fb?

      Usuń
    3. A masz może tt albo fb?

      Usuń
    4. Wydaje mi się że cie znalazłam,jeśli to ty to napisałam do cb

      Usuń
    5. Ten komentarz został usunięty przez administratora bloga.

      Usuń
  4. Kobieto pisz już nexta! :D

    OdpowiedzUsuń