wtorek, 14 lipca 2015

Rozdział VIII

***
Kiedy Lu wybiegła z sali postanowiłem pobiec za nią. Później podejdę do Pablo i mu wszystko wyjaśnię, teraz najważniejsza jest Ludmila. Ciekawi mnie jej reakcja na to że wyjeżdżam. Biegłem za nią aż do domu. Na szczęście zawsze byłem najlepszy z wf i nie miałem problemu z biegnięciem za nią. Wbiegła do domu, do swojego pokoju. Jak najciszej się dało poszedłem za nią.
Podszedłem pod drzwi od jej pokoju i lekko je uchyliłem. Dostrzegłem zapłakaną blondynkę na podłodze, a w ręce trzymała...O cholera! Ona chcę się zabić! Szybko podbiegam do załamanej dziewczyny i zabrałem jej narzędzie z ręki po czym usiadłem obok niej.
- Lu...- nie zdążyłem dokończyć, dziewczyna rzuciła mi się na szyję, głośno przy tym płacząc. Głaskałem ją delikatnie po włosach próbując jakoś uspokoić, ale na marne. Po jakiś dziesięciu minutach blondynka oderwała się ode mnie i spojrzała mi w oczy.
- Dziękuję- wydukała ocierając łzy.
- Ludmila czemu uciekłaś z zajęć i czemu próbowałaś się zabić ?- musiałem ją o to spytać. Dziewczyna znów się rozpłakała. Szybko przytuliłem ją z powrotem.
- Przepraszam, jeśli nie chcesz to nie mów- blondynka znów się ode mnie oderwała i spojrzała w oczy. Mam wrażenie że już kiedyś widziałem te brązowe oczy.  Ludmila przełknęła głośno ślinę i zagryzła wargę. Wzięła głęboki oddech, po czym wypuściła powietrze.
- Federico jaa już tak dłużej nie mogę- odparła.
- Wybacz ale nie za bardzo rozumiem- posłałem jej pytające spojrzenie.
- Już jakiś czas temu chciałam ci o tym powiedzieć, bo widzisz ja jestem...- i kiedy miała dokończyć do pomieszczenia weszła Priscilla. Gdy nas zobaczyła, miałem wrażenie że wybuchnie. Szybko wstałem z podłogi i pomogłem wstać blondynce.
- Co wy tu do cholery robicie ? Nie powinniście być przypadkiem na zajęciach ?!- krzyczała kobieta.
- Wiem mamo ale...- odpowiedziała cicho blondynka.
- Żadnych ale! To ja tu haruję a ty tak mi się odwdzięczasz ?! Chodząc na wagary, nie słuchając mnie, pyszcząc i robiąc co ci się żywnie podoba!- była jeszcze bardziej wściekła. Spojrzałem na Ludmile, widać było że powstrzymuje łzy.
- Ale przecież nie stało się nic złego, Ludmila źle się poczuła więc postanowiliśmy na chwile wrócić, właśnie mieliśmy wychodzić. Spokojnie Priscilla- próbowałem ją jakoś uspokoić. Ta posłała mi wrogie spojrzenie.
- Jak śmiesz się wtrącać gówniarzu?! I jeszcze mnie pouczać!- chyba coś mi nie wyszło.
- Mamo proszę cię...- powiedziała cicho Ludmila.
- Ty już się lepiej nie odzywaj smarkulo! Porozmawiamy później, radzę wam teraz iść do Studio!- rzekła i wyszła z pokoju trzaskając przy tym drzwiami.
Ludmila usiadła na łóżku i ponownie się rozpłakała. Usiadłem obok i przytuliłem do siebie blondynkę, tym samym pozwalając jej się wypłakać w moją koszulę.
- Lu cichutko, wszystko będzie dobrze. Słyszysz ? Tylko już nie płacz i uśmiechnij się, proszę- blondynka oderwała się ode mnie i już chyba z dziesiąty raz tego dnia spojrzała mi w oczy.
- Nic nie będzie dobrze! Nie do puki tak to będzie wyglądać!- zaczęła płakać i krzyczeć jednocześnie.
- Ludmila o co chodzi, powiesz mi ?- złapałem ją za łokcie i spojrzałem w oczy. Widziałem że walczy sama ze sobą nad tym czy mi o czymś powiedzieć, czy nie.
- Ludmi nie chcę naciskać, będziesz chciała to sama do mnie przyjdziesz i mi powiesz, dobrze ?- spytałem w miarę troskliwym tonem. Ludmila spojrzała na mnie, pokiwała przecząco głową, znów się rozpłakała i wybiegła z pokoju. Chciałem pobiec za nią ale wiem że to nie miało by sensu, bo i tak nie powie mi o co chodzi.

***
Znowu się poddałam! Stchórzyłam! Byłam tak blisko powiedzenia mu całej prawdy! Miałam dwie okazje i obie zmarnowałam! A najgorsze jest to że on za godzinę wyjeżdża do Włoch i nie wiadomo kiedy znów go zobaczę. Postanowiłam jednak postawić wszystko na jedną kartę. Skoro nie mogę powiedzieć mu całej prawdy osobiście, to napisałam mu to wszystko w liście.
Właśnie siedzimy wszyscy w salonie i żegnamy się z Fede.
- Zadzwoń do nas jak tylko dolecisz!- mówiła po części szczęśliwa, po części smutna wyjazdem Włocha, Violetta.
- Obiecuję- odpowiedział brunet i przytulił się z szatynką. Jak ja chciałabym być na jej miejscu i móc z nim tak po prostu porozmawiać o wszystkim tak szczerze.
Włoch pożegnał się jeszcze z Angie, Germanem,Ramallo, Olgą i moją matką. Przyszedł czas na mnie.
- Czyli jednak wyjeżdżasz...-nie wiedziałam jak zacząć tą rozmowę.
- Niestety... Uwierz mi że sto razy bardziej wolałbym zostać tu z tobą- odrzekł. Zatkało mnie. Czy on na prawdę powiedział to co myślę ?
- Federico mam do ciebie prośbę- raz kozie śmierć. Podałam Włochowi kopertę którą trzymałam w ręce.
- Co to ?- spytał zaciekawiony i już miał otwierać kopertę, na szczęście zdążyłam go powstrzymać.
- Nie! Przeczytaj to proszę jak dolecisz.
- No dobrze, obiecuję- uśmiechnął się po czym przytulił mnie na pożegnanie- będzie mi brakować twojego zmiennego charakterku Ferro- znów się uśmiechnął.
- Mi ciebie też Pasquarelli- nawet nie wiesz jak bardzo...
Chłopak pomachał jeszcze wszystkim na pożegnanie i wsiadł do taksówki. Czułam jak łzy zbierają mi się pod powiekami, by nikt tego nie zauważył wbiegłam jak najszybciej na górę do mojego pokoju. Rzuciłam się na łóżko i zaczęłam płakać. Bo co jeśli już go nigdy więcej nie zobaczę ??

***
Ok. 8 godzin później, Rzym.

Obecnie siedzę w taksówce która ma zawieść mnie prosto do domu. Z lotniska do domu mam jakieś pół godziny drogi. Spojrzałem przez szybę samochodu. Nie było mnie tu już bardzo długo a Rzym nie zmienił się praktycznie wcale.
Nagle mnie olśniło. Przypomniałem sobie o liście który dostałem przed wyjazdem od Ludmily. A skoro i tak nie mam co robić to postanowiłem go przeczytać.
Wyjąłem białą kopertę z kieszeni mojej marynarki i otworzyłem. W środku była karteczka, wyciągnąłem ją, rozłożyłem i zacząłem czytać.

Drogi Federico!
Piszę ten list, bo muszę powiedzieć Ci coś bardzo ważnego.
Nie wiedziałam jak mam ci to powiedzieć, dlatego postanowiłam napisać to w tym liście.
Nie będę owijać w bawełnę ani przedłużać. Przejdę więc od razu do rzeczy.
Wciąż nie wiem jak mam Ci to powiedzieć. Dobra powiem prosto z mostu.
To ja, Ludmila, Twoja przyjaciółka jeszcze zza czasów kiedy mieszkaliśmy oboje w Rzymie.
Wiem, pewnie nie możesz w to teraz uwierzyć. Nie możesz uwierzyć, że taka wredna, bezuczuciowa osoba jak ja, okazuję się Twoją dawną przyjaciółką. 
Ja sama nie mogłam w to na początku uwierzyć.
Podejrzewam że możesz mnie teraz znienawidzić za to że nie powiedziałam Ci tego od razu. 
Ale zrozum, nie wiedziałam jak to zrobić. 
Zdaję sobie doskonale sprawę z tego jak bardzo się zmieniłam.
Nie chcę Cię dłużej zanudzać.
Mam nadzieję że jeszcze kiedyś się spotkamy i na spokojnie porozmawiamy jak za dawnych czasów.

PS. W kopercie znajdziesz jeszcze wisiorek. Pewnie się domyślasz o jaki może chodzić. 
Kiedy mi go dałeś powiedziałeś bym zawsze jak za Tobą zatęsknię, spojrzała na niego i od razu poczuję się lepiej. Obiecałam Ci w tedy że nigdy go nie zdejmę, tak też robiłam. 
Ale teraz wolę byś to ty go miał, przynajmniej do puki znów się nie spotkamy. 

                                                                                                                    Twoja Lusia :*

Spojrzałem ponownie do koperty w której znalazłem tak jak mówiła, wisiorek. Pamiętam jak go wybierałem, a później wręczałem blondynce, w tedy jeszcze szatynce.
Nie mogę w to uwierzyć, to na prawdę ona! To na prawdę moja Lusia!
O matko! Dopiero teraz dotarło do mnie jakim ja musiałem być debilem żeby nie poznać dziewczyny, którą kocham!
Nie mogę teraz od tak sobie zostać w Rzymie jak gdyby nigdy nic. Muszę się z nią zobaczyć, porozmawiać. Chcę chociaż usłyszeć jej głos, nawet tylko w słuchawce telefonu.
Wiem jedno. Muszę jak najszybciej wracać do Buenos Aires!
- Panie kierowco, proszę zawrócić na lotnisko- odrzekłem pewnym tonem w stronę kierowcy. Na co ten tylko zamruczał coś pod nosem, przekręcił oczami i zawrócił.

*******************************************************
No witam!!!!!!!!!!!!!
Jest prawie w pół do pierwszej w nocy, a mnie bierze na napisanie rozdziału!
I to trzeciego w ciągu trzech dni!
No w końcu muszę narobić zaległości xD
A więc jak widzicie wydało się!
Fede już wszystko wie!
Nie będę się rozpisywać bo jestem padnięta.
No więc do następnego rozdziału :*

Kocham, Tini <3

5 komentarzy:

  1. co ty w pół do pierwszej! ja tu za 15 druga w nocy komentuje i oglądam koncert Tini przy ulewie ;)
    hahhhahaaa
    cudo rozdział..
    dobra ide spać...
    kocham <3

    OdpowiedzUsuń
  2. Odpowiedzi
    1. NO NARESZCIE FEDE DOWIEDZIAŁ SIĘ PRAWDY!!!! ALLELUJA!!! ♥♥
      Bardzo dobrze że nasz kochany Włoch nie pozwolił się skrzywdzić naszej księżniczce ♡
      Jezu Priscilla jest okropna -.-
      Nie myslalas kiedyś żeby się jej pozbyć XD
      Wraca dla niej z Włoch ♡♥♡♥
      Aaaaaaa ! Już nie mogę się doczekac nexta XD
      Kocham care ♥

      Usuń
  3. Ale ty szybka jesteś!!
    Jak cię tak wena bierze, ja nie wiem.
    Ja szósty piszę już 3 dzień i przez 30 minut napisałam .... 3 zdania!
    Jejku Feder się dowiedział! <3
    Sama. bym nie mogła w to uwierzyć jaj bym była na jego miejscu... Zmienić się do tego stopnia..
    Rozdział jest genialny!!
    Chcę jutro widzieć next!! haha xD
    Fede musi wracać!
    A taksówkarz niech nie marudzi jak chce zarobić. No! xD

    Kocham! <333

    OdpowiedzUsuń
  4. Cudo, cudo, cudo! :*
    Piszesz po prostu genialnie!
    W końcu Fede poznał prawdę... Mam nadzieję, że pogadają szczerze! :3
    Krótko, ale muszę lecieć dalej! ^^
    Pozdrawiam i życzę weny! ^^

    http://de-nada-sirve-el-odio.blogspot.com/
    http://no-espero-amor-ni-odio-oneshots.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń